Rozdział 6.

1.4K 63 36
                                    

Myśli bohaterów* Wężomowa*


Harry leżał na łóżku, odczuwając ból dosłownie każdej części ciała, ale nie skupiał się na tym. Obudził się już jakiś czas temu, jednak nie chciał otwierać oczu, było mu zbyt przyjemnie. W końcu nie na codzień siedzi obok Ciebie taki cudowny Draco, który jedną ręką trzyma twoją, a drugą bawi się twoimi włosami, prawda? Chłopak mógłby tak leżeć całą wieczność, ale niestety jego pęcherz zaczął go wzywać. Stwierdził jednak, że wytrzyma jeszcze trochę, nie chcę odejść od tego ciepła.

Draco w tym samym czasie rozmyślał nad swoimi uczuciami, on naprawdę zakochał się w Złotym Chłopcu. Jak to możliwe do cholery, ehhh...nie ważne, kocham go i tyle, chciałbym już zobaczyć te jego śliczne oczka...Już chciał zabierać swoją rękę, gdy nagle ona została zatrzymana mocnym uściskiem na nadgarstku. Spojrzał w tamtym kierunku i dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że to ręka Harry'ego. Wzrokiem wrócił do twarzy chłopaka i zauważył tą zniewalającą zieleń.

- Obudziłeś się! - krzyknął uradowany i zawstydzony zarazem, dlatego, że przyłapał go na takich czynnościach. Chciał już wyrwać swoją rękę z uścisku i pobiec po Snape'a, kiedy nagle odezwał się Potter.

- Nie przestawaj...porób tak jeszcze chwilę. - miał bardzo słaby i cichy głos, i przymknięte powieki. Dracon'owi nie trzeba było dwa razy powtarzać, wrócił dłonią do włosów Harry'ego. Chłopak znowu zamknął oczy i aż zamruczał z przyjemności. 

Po piętnastu minutach, które dla nich minęło jak pstryknięcie palcami, Harry jednak musiał skorzystać z tej toalety.

- Draco...? - spytał cicho i nieśmiało.

- Słucham? - spojrzał na niego zdziwionym wzrokiem, wyrwany z zamyślenia.

- Muszę do łazienki - podniósł wzrok ze swoich stóp na twarz młodego Malfoy'a. 

- Oh, tak, już. Pomóc Ci może wstać czy coś?

- Jakbyś mógł - uśmiechnął się z wdzięcznością. 

Draco złapał go jak księżniczkę po czym postawił lekko na ziemi. Harry czerwony jak burak skierował się chwiejnym krokiem w stronę łazienki. Gdy tam dotarł załatwił swoje potrzeby i spojrzał w lustro. W dalszym ciągu był cały czerwony i nie miał pojęcia co z tym zrobić. Kurwa...jeszcze się podnieciłem, naprawdę!? Cholera, przecież on tylko mnie podniósł, do diabła z tym!  Oblał twarz zimną wodą, po czym jak najszybciej i jak najciszej się tylko dało wziął się za swój problem. Odetchnął  głęboko i  wrócił do pokoju, jednak nie zastał tam nikogo. Westchnął cicho i wrócił do łóżka. Minęła chwila, a do pokoju wszedł szybkim i zamaszystym krokiem, postrach Hogwartu, najukochańszy (poczujcie ten sarkazm) Severus Snape z całą walizeczką - jak chłopak podejrzewał eliksirów - które będzie chciał w niego wlać litrami. I wcale się nie mylił. Zaraz na szafce pojawiło się 7 buteleczek różnych eliskirów. Harry rozpoznał każdy z nich, kto jak kto, ale chłopak naprawdę się w to wkręcił. Ale niestety ma to swoje minus, bo jest świadomy, że każdy z nich po kolei ma coraz to gorszy smak.

- Dobrze więc, Potter, musisz wypić wszystkie te eliksiry. Ostrzegam każdy z nich ma okro...

- Okropny smak, tak wiem, znam je wszystkie, ehhh niech już Pan tak nie patrzy, w tym roku ani jeden mój kociołek nie wybuchł, naprawdę się poduczyłem. - powiedział chłopak z cwanym uśmieszkiem.

- Zamknij się bachorze i zacznij pić te eliksiry! - powiedział zirytowany mężczyzna, jednak mimo tego widać było na jego ustach malutki uśmieszek.

Harry posłusznie wpił wszystko co do kropelki. Spojrzał na mężczyznę, a bardziej dokładnie w jego oczy. Zmarszczył brwi i zapytał.

- Czym Pan się martwi? I czemu jest Panu przykro? - mężczyzna podniósł głowę nie wiedząc o co chodzi Potterowi. Chłopak westchnął głośno i dopowiedział.

- Widzę to w Pana oczach, Profesorze. O co chodzi? Chyba, że nie chce Pan o tym rozmawiać, szczególnie ze mną, po co w ogóle pytałem, odpowiedź jest jasna, przepraszam. - Harry spuścił wzrok na swoje dłonie.

Severus kompletnie nie wiedząc o co chodzi ani co ma zrobić, po prostu przytulił do siebie Złotego chłopca. Gdybyście tylko widzieli szok na twarzy Harry'ego, padlibyście. Chłopiec niepewnie oddał uścisk, po czym niespodziewanie odczuł znane mu już wibracje i przeniósł się we wspomnienia Snape'a. 

- Severusie! Nie możesz mu powiedzieć prawdy! Ani nie możesz mu pozwolić zbliżać się do rodziny Malfoy'ów. - krzyczał jak zdążył zauważyć, wkurzony dyrektor Hogwartu.

- Albusie! Do cholery! Harry to mój syn i kompletnie NIC nie możesz z tym zrobić, pogódź się z tym Dropsiarzu!  Nie pozwolę go już NIGDY GO SKRZYWDZIĆ, a ty nie masz tu już nic do gadania, tracisz zaufanie wszystkich, masz zamiar dalej wszystkimi manipulować? Nic już nie idzie zgodnie z Twoim cudownym planem, czyż nie? - Chłopaka kompletnie zatkało, nie spodziewał się tego co usłyszał. Mistrz eliskirów, mężczyzna, który nim gardzi, jest jego ojcem i chcę go chornić? Po prostu nie da się w to uwierzyć.

- Snape, nie próbuj wyprowadzić mnie z równowagi... - Dumbledor powiedział to zaskakująco bardzo chłodnym głosem. - Nie powiesz mu nic ani nic, inaczej koniec Twojej pracy tutaj! Nie próbuj nic robić!

- Nie ma szans, nie powstrzymasz mnie, zresztą nie chciałem być nauczycielem, to ty mnie do tego zmusiłeś, dlatego jest mi wszystko jedno, jednak wiem, że mnie potrzebujesz. A Harry o wszystkim dowie się jeszcze w tym tygodniu! ŻEGNAM - powiedział z furią w głosie mężczyzna.

Potter wrócił do rzeczywistości, gdzie Severus wpatrywał w niego swoje zmartwione spojrzenie.

- Co? A tak..przepraszam, zamyśliłem się, o co chodzi? - Harry dalej nie mógł uwierzyć, że to co usłyszał było prawdą. Przed nim siedzi jego ojciec... po prostu nie mogę w to uwierzyć..mam ojca. W jego oczach zaczynały zbierać się łzy lecz nie pozwolił im wypłynąć.

- Chciałem zapytać o co chodziło Ci z tym, że widziałeś w moich oczach dokładnie to co czułem, chwila...przecież ty nie patrzyłeś mi w oczy, w takim razie o co cho.. - nagle mężczyzna zasyczał i złapał się za lewe przedramię. - Później dokończymy tą rozmowę, Czarny Pan mnie wzywa. - Mistrz Eliskirów chciał już wychodzi jednak zatrzymał go cichy głos jego syna.

- Czy mógłbym też iść? W sumie mam wam obu coś do powiedzenia... - zawiesił na chwilę głos - Proszę, chciałbym też aby Draco tam był jeśli można...

- No dobrze, no już Ci pomogę, chwila. - powiedział gdy zobaczył jak Potter zmaga się ze wstaniem z łóżka i utrzymaniem się na nogach. 

Powoli doszli do gabinetu Voldemorta, gdzie Severus zapukał cicho lecz stanowczo do drzwi swojego Pana. Gdy dostali pozwolenie wczołgali się do środka. 

- Witaj Harry, chłopcze miło Cię widzieć. - powiedziała wężyca na widok chłopca.

- Ummm...Ciebie też Nagini - odpowiedział.

- No dobrze, już się przywitaliście? Harry, czekamy na jakieś wyjaśnienia skoro zechciałeś przyjść tu ze swoim Profesorem. - dołączył się spokojnie Lord.

- Nie ma jeszcze Draco, a jest potrzebny żeby zacząć. - powiedział cicho i spuścił wzrok na ziemię...





Witam kochani! Jak tam mija nowy rok? Wiem, że trochę czasu minęło od ostatniego rozdziału, jednak nie potrafiłam nic napisać, ale proszę bardzo, oto rozdział 6. Mam nadzieję, że się podoba. Do Napisania hahaha

Słowa: 1148



"Życie w niewiedzy" - DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz