Rozdział 15.

594 32 12
                                    


Boże Święty...ile ten chłopak jeszcze skrywa talentów...?

W tym samym czasie Severus był wezwany do Czarnego Pana. Zastanawiał się dlaczego. W jego głowie pędziło milion myśli na sekundę. Nawet nie zorientował się kiedy znalazł się przed drzwiami jego gabinetu. Wziął głęboki oddech, po czym zapukał stanowczo. Po usłyszeniu pozwolenia na wejście, wkroczył do środka na pozór spokojnym krokiem, po czym klęknął przed swoim Panem w wyrazie szacunku.

- Podnieś się Severusie. Mam nadzieję, że wiesz czemu się tu znajdujesz? - spytał mężczyzna. 

- Przykro mi, ale nie mam najmniejszego pojęcia co tutaj robię. - powiedział zmieszany. 

- Pozwól, że Ci to wyjaśnię... - powiedział na pozór spokojnie Czarny Pan. - JAK TY DO CHOLERY TRAKTUJESZ WŁASNEGO SYNA?! CZYŚ TY ROZUM DO RESZTY POSTRADAŁ?!!! Tak długo starałeś się o niego, walczyłeś o to, żeby w końcu się dowiedział, a teraz co odpierdalasz?! Dobrze wiesz jakie miał do tej pory wychowanie! DO CHOLERY, TO ŻE ZABIJA NIE ZNACZY, ŻE JEST PIEPRZONYM POTWOREM, SAM ZABIJASZ LUDZI SEVERUSIE. I w tej chwili ty się zachowujesz jak potwór....dałeś mu pieprzoną nadzieję, a teraz co? Zastanów się dokładnie nad swoim zachowaniem, bo to dla mnie jest niedopuszczalne. - Tom chciał go już wypuszczać, ale przypomniał sobie o jeszcze jednej kwestii. - A i jeszcze przejmuję nad nim opiekę, nie pozwolę Ci się nim zajmować. A teraz lepiej się stąd wynoś i nie pokazuj mi się na oczy póki nie przemyślisz wszystkiego. 


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

- To było piękne Draco! - krzyknął chłopak i się na niego rzucił. - Ale chwila....przecież gitara pochodzi od mugoli! Skąd ty to w ogóle wytrzasnąłeś? - spytał zdziwiony Harry.

- Oh, ummm...rodzice kiedyś musieli załatwić coś w świecie mugoli, miałem jakies 5 lat i cóż, zauważyłem ją w sklepie i koniecznie chciałem ją mieć - wzruszył ramionami. - W sumie tak zaczęłam się moja miłość do muzyki. - dopowiedział chłopak śmiejąc się cicho. 

Siedzieli chwilę w ciszy i rozmyślali. Harry myślał o dzisiejszym dniu jak i ogólnie o ostatnich. Trochę się pozmieniało. Był bliski śmierci - znowu - przez Durselya. Poznał swojego ojca. Jego ojciec dowiedział się o nim prawdy. Zdążył go znienawidzić. W dodatku chcę wycofać adopcję. Nie wie co robi nie tak, to nie jego wina, że zabijanie sprawia mu przyjemność, ale nie robi tego też z niewinnymi ludźmi, tylko z tymi którzy coś przeskrobali. Cóż, w między czasie lepiej poznał się z Draconem, są razem. Dzieję się wiele rzeczy naraz. Tych złych i tych naprawdę dobrych. Na przykład dzisiaj! Draco nie narzekał, że Harry zachowuję się jak dzieciaczek i się nim zajmował. Bardzo go to cieszyło, bo podświadomie wie, że potrzebuję takiej bliskości, miłości i troski od drugiego człowieka, a blondyn mu to daje. I w dodatku usłyszał jak tamten genialnie śpiewa i gra! Chwila....usłyszał? 

- O KURWA DRACO! PRZECIEŻ JA OD RANA SŁYSZĘ! - wydarł mu się do ucha szczęśliwy.

- Czekaj, czekaj...Słyszysz! Jezu, faktycznie przecież słyszałeś jak grałem, albo śniadanie rano, kurczę. - olśniło go. - Ej! Trzeba powiedzieć jak najszybciej Voldemortowi.

- A która godzina? - spytał zielonooki.

- Cholercia, obiad! - Draco zdał sobie sprawę, że posiłek trwa już od 20 minut. - Jeżeli chcemy coś jeszcze zastać na stolę, to chodźmy szybko.

Malfoy podniósł swoje dupsko z łóżka i już chciał ruszać, ale zatrzymała go inna ręka.

- Co jest słońce? - spytał.

- Nie chcę tam iść, tam będzie Severus.. - spuścił zwrok a w jego oczach pojawiły się momentalnie łzy na myśl o ojcu. 

- Harry. - powiedział kucając przed nim. - Będę tuż obok ciebie dobrze? Możesz nawet siedzieć na moich kolanach tak samo jak rano. Nic ci się nie stanie, a on nawet na Ciebie nie spojrzy dobrze? Nie prawa i ja tego dopilnuje, wszystko będzie dobrze, tak? A po obiedzie pójdziemy porozmawiać z Tomem, dobrze? - spojrzał w jego oczy i otarł łzy z policzków uśmiechając się lekko. 

Potter niepewnie pokiwał głową i dał się podnieść przez szarookiego. Ruszyli powolnym krokiem w stronę jadalni, mieli się pośpieszyć, ale Draco chciał żeby Harry czuł się jak najbardziej komfortowo. Gdy dotarli na miejsce, wszyscy jeszcze byli w trakcie jedzenia. Jako iż weszli spóźnieni to wszystkie oczy były skierowane na nich, nikt się nie odezwał oprócz Czarnego Pana.

- Chodźcie tu koło mnie jest wolne miejsce, a tak na marginesie czemu tak późno? - zapytał ciekawy.

- Cóż... - zaśmiał się nerwowo Draco. - Trochę się nam zapomniało.

- No dobra, w porządku, jedzcie póki ciepłe. - Tom spojrzał jeszcze współczującym wzrokiem na Harry'ego i wrócił do jedzenia.

Draco powoli usiadł z Harrym w ramion.

- Okej słońce, ponawiam pytanie z rana. Na co masz ochotę? - szepnął do ucha.

- Nie wiem...weź to samo co sobie. - i chłopak posłuchał go, tyle że wziął jeden talerz i nałożył na niego po prostu większą ilość spaghetii i wziął dwa sztućce.

- Pasuje? - uśmiechnął się.

- Tak, jasne. 

Malfoy podtrzymywał talerz pomiędzy nimi i powoli jedli z niego jedzenie. Marvolo patrzył na to bardzo rozczulony i myślał jak to dobrze, że trafili na siebie. W tym samym czasie Snape chciał zabić ich wzrokiem. Przecież Potter zachowuję się jak dziecko! To niedorzeczne! Nie powstrzymał się i się odezwał.

- Co Potter - zaczął z kpiną w głosie. - Nie potrafisz już sam chodzić, że twój chłopaczynka musi cię nosić? A o jedzeniu to już nie wspomnę! Co ty, 3 lata masz?! - zaśmiał się szyderczo.

Po policzkach Harry'ego już spływały łzy. Za to Draco bardzo wściekły przytulił do siebie chłopaka i w międzyczasie wyjął różdżkę z rękawa i rzucił na Severusa Crucio. Mężczyzna zaczął zwijać się z bólu. Jednak przerwał mu Czarny Pan i powiedział, że on sam się nim zajmie i kazał zabrać Harry'ego stąd jak najdalej. 

Wyszedł szybkim krokiem z sali razem z chłopakiem na rękach, szepcząc mu uspokajające słówka do ucha.

Co się z Tobą dzieję Snape...




Hej Hej! Cóż, jak widać wracam! Rozdziały nie będą jakoś często, ale będą. Nie wiem czy ten rozdział wam się spodoba, ale akurat tutaj nie miałam jakiegoś pomysłu. W każdym razie i tak mam nadzieję, że się spodoba. Miłego ostatniego weekendu wakacji!

Słowa: 1010

"Życie w niewiedzy" - DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz