Rozdział 14.

859 41 31
                                    


Oh chłopaku...Co ty robisz za moimi plecami i czemu się tak cholernie narażasz, muszę się dowiedzieć....

Kolejnego dnia, kiedy Harry się obudził przed swoją twarzy zobaczył czyjąś klatkę piersiową. Wystraszył się, jednak kiedy podniósł głowę jego serce wróciło do normalnego funkcjonowania. Leżał właśnie na gołej klatce piersiowej, Draco Malfoya. Czekaj...Draco?! Jak to się stało? Chłopak nagle zerwał się do siadu, przez co sturlał się na podłogę ciągnąć za sobą Draco, z którym miał poplątane nogi. Jasnowłosy krzyknął wystraszony tym nagłym upadkiem. 

- Harry? Co się stało? - spytał, gdy zorientował się, że na nim leży. 

- Eeee...wystraszyłem się, bo jakby, co robisz w moim łóżku? 

- Ouuu, o to chodzi, ty wczoraj zasnąłeś w ramionach Voldemorta, więc ja sobie poszedłem, bo też byłem zmęczony, nie zabrałem Cię wtedy ze sobą, bo Czarny Pan uznał, że jeszcze się obudzisz i wtedy pójdziesz do siebie, jednak się nie obudziłeś. Wtedy z nie wiadomych dla mnie przyczyn przyniósł Cię do mojego pokoju i ułożył obok mnie na łóżku. Nie miałem serca Cię budzić więC stwierdziłem, że raczej nie będziesz za to zły. - zaczął pośpiesznie tłumaczyć Malfoy.

Harry spojrzał na niego swoimi dużymi zielonymi oczami, przetarł je piąstkami, po czym wystawił swoje ręce w stronę blondyna jak małe dzidzi. Dracon patrzył na niego w szoku, jednak po chwili zrozumiał o co chodzi. Złapał chłopaka pod pachami i uniósł, na co Harry od razu oplótł go jak małpka. Chłopak zaczął zachowywać się jak trzy letnie dziecko, jednak szarooki uważał to za naprawdę urocze. Gładził przez chwilę z rozczuleniem jego głowę, po czym się odezwał. 

- Idziemy na śniadanko, co o tym myślisz? - spytał, poczuł tylko jak Harry kiwa głową na potwierdzenie. Spróbował go od siebie odczepić i postawić na ziemi, tamten jednak jakby się do niego przykleił. - Harry, słońce, ale musisz zejść ze mnie. 

- Nie chcę, nie puszczaj mnie, ploooose? - zrobił oczka jak kot z Shrek'a, którym młody Malfoy nie mógł się oprzeć, westchnął głośno po czym ruszył w kierunku jadalni. 

Gdy dotarli na miejsce w środku zastali już Czarnego Pana oraz kilku Śmierciożerców, którzy chwilowo tu zamieszkali. Wzrok wszystkich był skierowany właśnie na nich, jednak oni uparcie ich ignorowali. Gdy Draco zajął miejsce przy stole, Potter w dalszym ciągu nie chciał go puścić, usadowił się tylko wygodniej na nogach drugiego chłopaka. Ślizgon po raz kolejny głośno westchnął, jednak zapytał. 

- Co masz ochotę zjeść na śniadanie? - Gryfona przeszły ciarki gdy usłyszał niski głos koło swojego ucha. 

- Zjadłbym naleśnika. - szepnął cichutko. 

- Dobrze, przejdziesz na chwilę na krzesło obok? Posmaruję Ci naleśnika i możesz wracać na kolana, co ty na to? - czuł się trochę jakby mówił do dziecka, jednak nie przeszkadzało mu to. 

Zielonooki bez słowa zajął miejsce obok i zaczął wpatrywać się w swoje kolana. Spojrzał tylko krótko na Toma. Wiedział, że zachowuję się jak małe dziecko, ale nie mógł nic na to poradzić. Po pierwsze przy Draco najchętniej tylko tak by się zachowywał. Po drugie jest tu jego biologiczny ojciec, a na niego boi się w ogóle spojrzeć. Jego myśli przerwało podnoszenie jego ciała przez kogoś, nie spodziewając się tego pisnął cicho zaskoczony, na co Malfoy się zaśmiał. Podał mu na naleśnika i sam zaczął jeść, wcześniej życząc wszystkim smacznego. 

Gdy już napełnili swoje brzuchy, Draco nawet nie pytając wstał ze swojego miejsca i ruszył z chłopakiem na rękach spowrotem do pokoju. 

- Pójdziesz się przebrać do garderoby? Chyba nie chcesz cały dzień chodzić w mojej piżamie. - parsknął śmiechem. 

Harry dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że cały czas był w ciuchach do spania, cały czerwony popędził do garderoby. Wybierając jakieś najmniejsze ciuchy Dracona (bo drugi chłopak był jednak większej budowy od niego), które były w najciemniejszych zakamarkach pomieszczenia trafił na gitarę. Gitara! O cholera...czy on na niej potrafi grać? Przebrał się szybko, chwycił gitarę i pobiegł do chłopaka. 

- Draco! Czy ty potrafisz grać? - zapytał podekscytowany. 

- Oh...tak, jednak dawno tego nie robiłem. A co?

- Zagrałbyś mi cooooś? Plooooose. - znowu te oczy, cholera, pomyślał Draco.

- No dobrze, mogę Ci zagrać coś mojego jeśli chcesz. 

- Tak! Tak! Tak! - Krzyczał podekscytowany chłopak. 

Malfoy wział gitarę w rękę, po czym zaczął grać i śpiewać. 


Boże Święty...ile ten chłopak jeszcze skrywa talentów...?




Wiem, że krótki rozdział i wgl nie ma w nim jakoś super nic ciekawego i wow, jednak mam nadzieję, że choć trochę wam się spodobał. Ostatnio jakoś brak mi czasu na pisanie, w końcu jestem w 8 klasie, a egzaminy same się nie napiszą, mam nadzieję, że mi wybaczycie. 

Słowa: 752

"Życie w niewiedzy" - DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz