— O mój Boże, Flynn. Nie kłopocz się przychodzeniem.Ugh, Carrie i jej głupie ego. Nie mogę znieść tej dziewczyny.
— O mój Boże. Dlaczego ktoś miałby się tym przejmować? — podniosłam głos, naśladując ton rozmówczyni. Wyjęłam z jej dłoni jedną z ulotek o próbie przed meczem.
Carrie posłała mi spojrzenie, które wysłałoby mnie sześć stóp pod ziemię, gdyby to było możliwe, po czym wróciła do swojego chłopaka Nicka i kontynuowała rozdawanie broszurek.
Flynn zgniotła kartkę i podała mi ją, a ja skinęłam głową w stronę Julie, która rozmarzona wpatrywała się w chłopaka.
— Nick? Dalej? — zapytała Flynn, zaskoczona, że zauroczenie jej przyjaciółki trwało tak długo. — Wiesz, że się ożenią i będą mieli grupę bezbożnych demonicznych dzieci.
— Tak. Ich małe gremliny przejmą Los Angeles — dodałam.
— Nick to słodziak — stwierdziła Julie rozmarzonym głosem.
— Tak właściwie musiałabyś z nim porozmawiać, żeby to wiedzieć.
— I tylko dlatego, że Nick jest miły, nie oznacza, że ich dzieci nie otrzymają genów czystego zła — powiedziałam, spoglądając na dziewczynę.
— Demon! — zawołała Flynn do Carrie, na co ta natychmiast się odwróciła, sprawiając, że kąciki naszych ust się uniosły.
— No i jest ten uśmiech. Teraz udowodnijmy, że wszyscy się mylili.
— Powodzenia, Jules! — Położyłam dłoń na jej ramieniu i odeszłam na zajęcia.
//////////
— Mamo! Wróciłam!
— Jestem tutaj, kochanie!
— Hej — przywitałam się, rzucając torbę na stół w jadalni i siadając na stołku przy blacie na wyspie kuchennej.
— Jak było w szkole? — zapytała kobieta, siekając marchewki.
— Dobrze. Ugh, Carrie rozdawała swoje głupie ulotki na ten swój głupi występ.
Mama tylko zaśmiała się z mojej nienawiści do dziewczyny.
— Czy ja dobrze słyszałem, że ktoś narzekał na tę rozpieszczoną dziewczynę!? — Rozległ się pełen entuzjazmu głos wchodzącego do kuchni taty.
— To po prostu głupie. Ona jest głupia, tato.
— Cóż, myślę, że byłoby dobrze, gdybyś wystąpiła. Jesteś niesamowitą autorką tekstów i piosenkarką. Jestem pewien, że Julie zrobiłaby to z tobą, gdybyś chciała— zasugerował.
— Tato, Julie nie tworzy muzyki od czasu śmierci swojej mamy. Wiesz o tym. Poza tym nie mam nastroju na występy w najbliższym czasie.
— Okej, tak sobie wmawiaj. Ale myślę, że byłby to dla ciebie świetny krok naprzód. Och i mam coś dla ciebie. — Sięgnął do swojej torby. — Przyniosłem to z biura.
Przede mną położył garść paczek biszkoptów.
— O mój Boże! Dziękuję! — Wstałam z miejsca, złapałam je wszystkie i pobiegłam na górę, żeby się nimi posilić.
//////////
Właśnie skończyłam kolację i miałam zamiar wrócić do swojego pokoju, dopóki nie usłyszałam muzyki rockowej dobiegającej z sąsiedniego domu. Domu Julie. Nie miało to sensu, ponieważ nie tworzyła od dawna.
Wsunęłam buty i poszłam do niej zaciekawiona.
— Julie. Co to za muzyka, do cholery? — zapytałam.
— Och, uhm. Właśnie zostawiłam włączone stereo w garażu.
— Co ty puściłaś? Miałam wrażenie, że skądś kojarzę ten kawałek.
— To tylko stara piosenka, którą znalazłam z rzeczami mojej mamy.
— Okej... Dobra, do zobaczenia jutro.
— Tak, do zobaczenia!
///////////
[1995]
— Luke! Spadaj!
— Co? Zawsze dzielimy się jedzeniem!
— Nie, kiedy chodzi o twizzlers. — Żartobliwie popatrzyłam na brązowookiego chłopaka.
Szybko chwycił całą paczkę i zaczął biegać po pokoju, uciekając.
— Luke! — krzyknęłam, pędząc za nim i próbując złapać moje słodycze.
Dogoniłam go, a on się odwrócił. Podniósł mnie i przerzucił przez ramię.
— Stop! Loo! — wrzasnęłam przez śmiech i uśmiech tak wielkie, że bolały mnie policzki.
W końcu rzucił mnie na sofę i usiadł obok, jedząc czerwone twizzles, zanim wyrwałam je z jego ręki. Uśmiechnął się, przeżuwając cukierki i patrząc w moje niebieskie oczy swoimi brązowymi, próbując naśladować szczeniaka.
— Cześć! — Wejście Reggiego wyrwało nas z transu.
— Hej, Reg, Al — przywitałam dwóch chłopaków, podobnie jak Luke.
— Czy któryś z was chciałby twizzles? — zapytałam ich, ignorując Luke'a.
— Hej! — Posłał mi "urażone" spojrzenie.
— Wiesz co? Nie zamierzałem się zgodzić, ale skoro chcesz zdenerwować Luke'a, to zjem je z przyjemnością. — Alex podszedł i wyjął jedną z paczki, podczas gdy Reggie już pałaszował swoją, szeroko się uśmiechając.
CZYTASZ
Ghost Girl |Luke Patterson ◦ 𝖳𝗋𝖺𝗇𝗌𝗅𝖺𝗍𝗂𝗈𝗇
Fanfiction„Kiedy kogoś kochasz, nigdy z niego nie zrezygnujesz" Trzech siedemnastoletnich chłopaków wraca jako duchy i zastaje w swoim dawnym studio szesnastoletnią Julie. Tak się składa, że jedna z jej przyjaciółek, a zarazem sąsiadka, jest też starą znaj...