[1]

1.4K 97 3
                                    

— O mój Boże, Flynn

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


— O mój Boże, Flynn. Nie kłopocz się przychodzeniem.

Ugh, Carrie i jej głupie ego. Nie mogę znieść tej dziewczyny.

— O mój Boże. Dlaczego ktoś miałby się tym przejmować? — podniosłam głos, naśladując ton rozmówczyni. Wyjęłam z jej dłoni jedną z ulotek o próbie przed meczem.

Carrie posłała mi spojrzenie, które wysłałoby mnie sześć stóp pod ziemię, gdyby to było możliwe, po czym wróciła do swojego chłopaka Nicka i kontynuowała rozdawanie broszurek.

Flynn zgniotła kartkę i podała mi ją, a ja skinęłam głową w stronę Julie, która rozmarzona wpatrywała się w chłopaka.

— Nick? Dalej? — zapytała Flynn, zaskoczona, że zauroczenie jej przyjaciółki trwało tak długo. — Wiesz, że się ożenią i będą mieli grupę bezbożnych demonicznych dzieci.

— Tak. Ich małe gremliny przejmą Los Angeles — dodałam.

— Nick to słodziak — stwierdziła Julie rozmarzonym głosem.

— Tak właściwie musiałabyś z nim porozmawiać, żeby to wiedzieć.

— I tylko dlatego, że Nick jest miły, nie oznacza, że ​​ich dzieci nie otrzymają genów czystego zła — powiedziałam, spoglądając na dziewczynę.

— Demon! — zawołała Flynn do Carrie, na co ta natychmiast się odwróciła, sprawiając, że kąciki naszych ust się uniosły.

— No i jest ten uśmiech. Teraz udowodnijmy, że wszyscy się mylili.

— Powodzenia, Jules! — Położyłam dłoń na jej ramieniu i odeszłam na zajęcia.

//////////

— Mamo! Wróciłam!

— Jestem tutaj, kochanie!

— Hej — przywitałam się, rzucając torbę na stół w jadalni i siadając na stołku przy blacie na wyspie kuchennej.

— Jak było w szkole? — zapytała kobieta, siekając marchewki.

— Dobrze. Ugh, Carrie rozdawała swoje głupie ulotki na ten swój głupi występ.

Mama tylko zaśmiała się z mojej nienawiści do dziewczyny.

— Czy ja dobrze słyszałem, że ktoś narzekał na tę rozpieszczoną dziewczynę!? — Rozległ się pełen entuzjazmu głos wchodzącego do kuchni taty.

— To po prostu głupie. Ona jest głupia, tato.

— Cóż, myślę, że byłoby dobrze, gdybyś wystąpiła. Jesteś niesamowitą autorką tekstów i piosenkarką. Jestem pewien, że Julie zrobiłaby to z tobą, gdybyś chciała— zasugerował.

— Tato, Julie nie tworzy muzyki od czasu śmierci swojej mamy. Wiesz o tym. Poza tym nie mam nastroju na występy w najbliższym czasie.

— Okej, tak sobie wmawiaj. Ale myślę, że byłby to dla ciebie świetny krok naprzód. Och i mam coś dla ciebie. — Sięgnął do swojej torby. — Przyniosłem to z biura.

Przede mną położył garść paczek biszkoptów.

— O mój Boże! Dziękuję! — Wstałam z miejsca, złapałam je wszystkie i pobiegłam na górę, żeby się nimi posilić.

//////////

Właśnie skończyłam kolację i miałam zamiar wrócić do swojego pokoju, dopóki nie usłyszałam muzyki rockowej dobiegającej z sąsiedniego domu. Domu Julie. Nie miało to sensu, ponieważ nie tworzyła od dawna.

Wsunęłam buty i poszłam do niej zaciekawiona.

— Julie. Co to za muzyka, do cholery? — zapytałam.

— Och, uhm. Właśnie zostawiłam włączone stereo w garażu.

— Co ty puściłaś? Miałam wrażenie, że skądś kojarzę ten kawałek.

— To tylko stara piosenka, którą znalazłam z rzeczami mojej mamy.

— Okej... Dobra, do zobaczenia jutro.

— Tak, do zobaczenia!

///////////

[1995]

Luke! Spadaj!

Co? Zawsze dzielimy się jedzeniem!

Nie, kiedy chodzi o twizzlers. Żartobliwie popatrzyłam na brązowookiego chłopaka.

Szybko chwycił całą paczkę i zaczął biegać po pokoju, uciekając.

Luke! krzyknęłam, pędząc za nim i próbując złapać moje słodycze.

Dogoniłam go, a on się odwrócił. Podniósł mnie i przerzucił przez ramię.

Stop! Loo! wrzasnęłam przez śmiech i uśmiech tak wielkie, że bolały mnie policzki.

W końcu rzucił mnie na sofę i usiadł obok, jedząc czerwone twizzles, zanim wyrwałam je z jego ręki. Uśmiechnął się, przeżuwając cukierki i patrząc w moje niebieskie oczy swoimi brązowymi, próbując naśladować szczeniaka.

Cześć! Wejście Reggiego wyrwało nas z transu.

Hej, Reg, Al przywitałam dwóch chłopaków, podobnie jak Luke.

Czy któryś z was chciałby twizzles? zapytałam ich, ignorując Luke'a.

Hej! Posłał mi "urażone" spojrzenie.

Wiesz co? Nie zamierzałem się zgodzić, ale skoro chcesz zdenerwować Luke'a, to zjem je z przyjemnością. Alex podszedł i wyjął jedną z paczki, podczas gdy Reggie już pałaszował swoją, szeroko się uśmiechając.

Ghost Girl |Luke Patterson ◦ 𝖳𝗋𝖺𝗇𝗌𝗅𝖺𝗍𝗂𝗈𝗇Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz