Spojrzała się wówczas na niego ze zmęczonym wzrokiem, jakby miała co najmniej upaść na podłogę. Nie mogła pozwolić, aby ci, co spowodowali pożar, a potem ukryli jej wnuka, dowiedzieli się, że ona wie, co oni planują. A co za tym idzie, nie mogła nikomu ufać. Nawet własnej rodzinie, bo nie było pewne, kto tak naprawdę był tym zdrajcą, a kto nie.
Do tego czasu, musiała udawać, że o niczym nie wie, co nie było takie proste, jak się jej wydawało. A to kosztowało ją o wiele więcej, niż się komukolwiek innemu wydawało. Odeszła od okna i spojrzała się na Taehyung'a, nic jeszcze nie mówiąc, jakby zastanawiała się, co ma powiedzieć. Tym bardziej że musiała się upewnić, czy to o co chce go poprosić, nie będzie zbyt niebezpieczne dla niego.
A tym bardziej dla jej nic nieświadomego jeszcze wnuka, który klął od dawna na swoje marne życie, które mu zgotowano. Nie raz wyobrażała sobie, jak rozprawiała się gołymi rękami z Rodem Wang, którzy byli winowajcami tego, co przechodził i nadal przechodzi. Jednak z drugiej strony, on był niczego nieświadomy i to było dla niego szczęście, w tym całym cyrku.
Gdyby wiedział, kim był naprawdę, byłby o wiele większym niebezpieczeństwie, niż mu się obecnie zdawało. Chociaż i tego nie była pewna, czy już przypadkiem wiedział, kim jest tak naprawdę. Czego jak wiadomo, na ten moment zweryfikować nie była w stanie. Więc pozostało jej jedynie gdybanie, czy tak było, czy też jednak nie było.
Co mocno doprowadzało ją do obłędu, ale wiedziała, że nie mogła postradała zmysłów, bo wówczas wszystko runęłoby niczym, jak domek z kart. Co tylko uradowało jej wrogów, którzy tylko czekali, aż ona się potknie, aby móc zaatakować. Tego była w stu procentach pewna, dlatego musiała zachować zimną krew i nie dać po sobie znać, że wie o ich planach.
━━ Nie jest mi łatwo rozstać się z tobą, ale nie mam pod tym względem wyboru. Po tym, jak dowiedziałam się, że chcą mojego wnuka u niewłasnowolni i dzięki czemu będą chcieli położyć łapy na mojej fortunie, do czego jak wiesz, nie mam zamiaru pozwolić. Dlatego musisz jak najszybciej go odnaleźć, nim będzie za późno. A co za tym idzie, od dzisiaj tylko on może wydawać ci rozkazy ━━ oznajmiła po chwili do Taehyung'a, opadając ciężko na pobliski fotel, jakby wypowiedzenie tychże słów kosztowało ją wiele energii, którą na nie obecnie spożytkowała.
━━ Tak, moja pani! Jeśli tak rozkazujesz, nie widzę pod tym względem sprzeciwu ━━ odparł po chwili Taehyung, kłaniając się nisko, aby po chwili, opuścić pokój, w który miał przez dłuższy czas więcej już nie zobaczyć.
Po tym, jak opuścił Taehyung ów pokój, poczuł nieopisaną pustkę, jakby, co najmniej coś cennego zostawił tuż za drzwiami. Westchnął cicho i ruszył najszybciej, jak potrafił, bo każda minuta ba sekunda była tak naprawdę na wagę złota. W każdej możliwej chwili rodzina Wang mogła zorientować się, że poznali w końcu miejsce przetrzymywania prawowitego spadkobiercy rodziny Jeon, którego porwali sprzed dziesięciu laty.
Tuż po tym, jak zamordowali jego rodziców na jego własnych oczach. Nawet nie chciał Taehyung myśleć, co on musiał potem przechodzić całe to zdarzenie, które zapewne mocno się na nim odbiło. Chociaż i tego nie był pewny, bo ostatni raz, gdy go widział miał zaledwie on pięć lat. Nigdy by nie przypuszczał, że w tak błahy sposób, jak zrządzenie losu, uda im się go w końcu odnaleźć.
Tylko dlatego, że syn Łowcy Wampirów, o wdzięcznym imieniu Jimin przypadkiem do niego zagadał. Tuż po tym, jak Jungkook przeniósł się do jego szkoły. Z tego, co się Taehyung dowiedział, Jimin nadal nie zdradził tego, czym zajmuje się jego ojciec, co poniekąd było im i jemu na rękę. Nawet nie chciał myśleć, co by oni mu zrobili, gdyby dowiedzieli się, że on się przyjaźni z synem Łowcy Wampirów.
A, który bez problemu mógłby powiadomić prawdziwą rodzinę Jungkook'a, gdzie on się znajduje. Tak czy inaczej, tajemnica nadal nie została jak dotąd odkryta. Chociaż nadal go dziwiło, że państwo Wang nie sprawdzili znajomych tego, którego ukrywali przez tyle lat. A może oni nie zdawali sobie sprawy z tego, że on ma jakichś przyjaciół? Też to było bardzo możliwe, bo gdyby wiedzieli, inaczej by się w jego obecności zachowywali.
Stąd nadal nie mógł Taehyung pojąć, jak mogli pozwolić się nad nim ich własnemu synowi znęcać i jeszcze wmawiać, że to była jego wina, że jest tak traktowany. A poza tym, po jaką cholerę go porwali. Nie prosząc o żaden durny okup ani nic w tym stylu, bo przecież to byłoby lepsze, niż to, co obecnie robili, nieprawdaż?
Im bardziej się w to wszystko zagłębiał, tym więcej miał pytań aniżeli odpowiedzi na nie. Co mocno go irytowało, ale jak wiadomo, nic na to poradzić nie mógł. Teraz jedynie pozostało mu dotrzeć do niego, nim znowu stracą jego miejsce pobytu. Przez jakąś dobrą chwilę, zastanawiał się Jungkook czemu akurat w tak wredną, mokrą pogodę jak ta, zachciało mu się opuścić to jebane miejsce?
***
Przecież jak wiadomo, mógł poczekać jeszcze te kilka dni i zniknąć, kiedy by świeciło słońce, ale nie wolał uciekać w najgorszą pogodę, jaka mu się obecnie. Z drugiej jednak strony, mógł jednak tak nie narzekać, bo przecież nie było śniegu, który by zalegał na trawnikach, samochodach, ścieżce dla pieszych i ulicach.
Nie zapominając o tym kurewskim lodzie na, którym można było wybić sobie mordę i zęby, jeśli się dobrze nie uważało. Pokręcił jedynie Jungkook głową z dezaprobatą, poprawiając torbę na ramieniu, aby przełożyć jej pasek przez głowę. Zarazem wyciągając z kieszeni telefon, który na ten moment mógłby pozwolić go namierzyć.
Więc jedyną opcją na tę chwilę było to wyłączenie go i wyjęcie baterii z niego. Czuł, jak okropnie łomotało mu serce w piersi, zdając sobie sprawę z konsekwencji wykonanego czynu. Nie chciał nawet Jungkook myśleć o tym, co oni mu zrobią, jeśli uda im się go dorwać. Chociaż z drugiej strony, co ich tak naprawdę obchodziło, gdzie aktualnie się podziewał?
Przecież i tak w ich oczach był jedynie dla nich utrapieniem, więc jeśli by im zniknął, to byłoby im tylko lepiej. Nie czuł z nimi żadnej więzi, bo był tam, bo musiał być i tyle z tego tematu. Na co wcale zadowolony nie był, ale wiedział doskonale że nie miał innego wyboru, bo był niepełnoletni i to go mocno w tym wszystkim dobijało.
━━ I na co to wszystko mi było? ━━ spytał samego siebie Jungkook, który bardzo zastanawiał się, na co mu było takie życie.
Może rzeczywiście byłoby lepiej, gdyby odszedł z tego świata? Wówczas nie musiałby tego piekła raz za razem przechodzić. Jednak jak widać, musiał dalej żyć, bo inaczej dawno by się go tak naprawdę pozbyli. Westchnął tylko cicho i spoglądał w kierunku nieba, aby móc pozbierać po raz kolejny swoich myśli. Miał kompletny Jungkook mętlik w głowie i już niczego tak naprawdę nie był już pewny.

CZYTASZ
𝕳idden 𝕿ruth . 00 . ᴘʟ
FanfictionJungkook nigdy w życiu, by nie przypuszczał, że jedno spotkanie, odmieni jego życie o sto osiemdziesiąt stopni, dzięki któremu odkryje, że nie jest sam...