07

224 33 5
                                    

Jednak i to nic mu nie pomogło i dalej rozglądał się jak ostatni idiota, próbując dociec czy dobrze trafił. Zdawał sobie sprawę z tego, jak głupio mógł w tym momencie wyglądać, ale nic na to poradzić nie mógł. Pozostało mu jednak w końcu przypomnienie sobie, bo inaczej za żadne skarby nie dotrze do swojego jedynego przyjaciela. A tego, jak najbardziej by nie chciał i musiał to jakoś pod tym względem przebrnąć.

Co nie było takie proste, jak mu się na samym początku wydawało, ale nie znaczyło, że musiał pod tym względem się poddać. Stąd wziął się w garść, bo innego pod tym względem wyboru nie miał. Bo przecież nie miał zamiaru powrócić do tamtego miejsca, prawda? Nie chciał tam wracać, ale wiedział, że jeśli czegoś nie zrobi, to tam wróci, a tego by nie chciał, tego był Jungkook w stu procentach pewny!

━━ Przecież nie mogłem ot, tak zapomnieć, gdzie mieszka mój przyjaciel?! ━━ dodał po chwili Jungkook, czując się niczym jak dziecko we mgle.

Albo - co gorsza - jakby miał amnezję cyfrowo-uliczną, co mu się wcale, prawdę mówiąc, nie podobało ani trochę. Pokręcił tylko głową, jeszcze raz wytężając swój wzrok i umysł. Normalnie by wziął telefon i zadzwonił, ale w takiej sytuacji, w jakiej się obecnie zdawał. Nie było mowy, aby do kogokolwiek zadzwoniłby dowiedzieć się gdzie mieszka.

Z drugiej jednak strony, nie żałował wcale Jungkook swojej decyzji o ucieczce. Bo to była najlepsza decyzja, jaką mógł aktualnie i jedynie podjąć. W końcu jednak przypomniał sobie, gdzie mieszkał Jimin. Więc ruszył w kierunku najbliższych pasów, aby mógł przejść na drugą stronę ulicy. Na jego szczęście deszcz powoli przestawał już padać i zaczęło przez ciemne chmury, wychodzić już słońce.

Stąd zrobił daszek z dłoni, spoglądając się w jego kierunku, ale uśmiech nie zagościł przez niego na jego twarzy. Każdy normalny człowiek, pewnie byłby zadowolony, że przestało w końcu padać, ale Jungkook się do normalnego człowieka nie zaliczał. Kiedy tylko światła się zmieniły na kolor zielony, po rozejrzeniu się na prawo i lewo, mógł w końcu ruszyć jak reszta przez pady na drugą stronę.

Nie lubił przez nie przechodzić, ale nawet na chodniku nie był również bezpieczny. Nic więc dziwnego, że chwilę po tym, jak udało mu się dotrzeć na drugi koniec jezdni i parę kroków na środek chodnika, nie odetchnął z ulgą. A to dlatego, że usłyszał za sobą pisk samochodów i krzyki ludzi. Odwrócił się na pięcie i zamarł w pół kroku, myśląc, że mógł być na miejscu tejże kobiety, która widocznie szła tuż za nim.

Na całe szczęście nic poważnego się jej nie stało, ale i tak wszyscy przechodnie i paru kierowców najadło się niemałego strachu. Widział, jak wielu z nich wyjmuje telefony komórkowe, co znaczyło, że musieli dzwonić po policję i karetkę, jeśli dobrze się orientował w sytuacji. Chociaż i tego w stu procentach nie mógł być tak naprawdę pewny.

Nie zdał sobie sprawę z tego, że lepiej było dla niego jak najszybciej opuścić to miejsce, aby policja go nie zaczęła przesłuchiwać. A tego, jak wiadomo, za bardzo w takim momencie jak ten nie chciał. Nie mógł pozwolić na to, aby policja się do niego zbliżyła, bo wówczas cały plan do niczego by się nadawał.

Policja by go zaczęła przesłuchiwać, a potem jeszcze odesłała by do tamtych ludzi. Nie mając zamiar słuchać tego, że on nie chciał do nich wracać. Tylko by mu mówili, że to byłoby dla niego najlepsze rozwiązanie i tak dalej. Co byłoby błędem, bo tamci byli jego porywaczami, a nie rodziną. Taka była parszywa prawda i nic na to poradzić nie mógł.

W tym czasie Taehyung dalej nie mógł pojąć, po jakiego czorta zabili jego rodziców, wmawiając mu, że był pożar, do którego możliwe wcale nie doszło? Miał jedyną nadzieję, że to nie miało nic wspólnego ze starą legendą o trzech skrzyniach zagłady. A, które można było otworzyć jedynie za pomocą klucza, który wraz z nimi przed laty przepadł.

Na tę chwilę przystanął i zamknął na kilka sekund oczy, kręcąc głową z dezaprobatą. Mając cichą nadzieję, że jego przypuszczenia nie będą miały odzwierciedlenia w rzeczywistości. Bo wówczas nie będzie już nikomu do śmiechu, tego był w stu procentach, pewny. Sam już nawet nie był pewny, czy o tym, o czym aktualnie myślał, było tym, o czym powinien. Ale jak wiadomo, musiał obmyślić wszystkie możliwe aspekty, by potem nie wpaść w panikę, że nic nie przygotował zawczasu.

━━ Obym się mylił, bo jeśli nie to czeka nas marny koniec... ━━ mruknął pod nosem Taehyung, zarazem otwierając ponownie oczy, które przez tylko chwilę zajarzyły się czerwonością, aby po chwili na nowo przybrały kolor węgla.

Nawet sam Taehyung nie miał bladego pojęcia, czemu to wyciągnął z jakichś upiornych czeluści jego własnej pamięci. Tę sprawę durnych skrzyń i klucza, które miały być tylko legendą przenoszoną z pokolenia na pokolenie. Chociaż w obecnych czasach mało kto o niej i tak naprawdę już pamiętał. Może nawet i lepiej, że świat śmiertelników o niej zapomniał, bo kolejnej katastrofy by już nie przetrzymał, tego był w stu procentach, pewny.

Znowu pokręcił głową, nie mogąc zrozumieć, czym obecnie jego myśli były zaprzątnięte. Tym bardziej że nie było stuprocentowej pewności czy to była jednak prawda, czy jednak czysty stek bzdur, aby podkręcić ciśnienie krwi w żyłach. Nie tracąc ani chwili dłużej, zmienił się w czarnego nietoperza z czerwonymi ślepiami. Tylko po to, aby go Łowcy szybko nie wykryli, dopóki nie uda mu się odnaleźć, tego, komu obecnie miał służyć.

A co za tym idzie, musiał Taehyung być jeszcze bardziej ostrożny, niż jak zwykle bywał. Co nie było takim łatwym zadaniem, jak się co poniektórym wydawało. Jedynie miał cichą nadzieję, że ona powiadomiła ich, aby go nie atakowali. A to dlatego, że nie miał zamiaru z nimi walczyć, bo tylko przez to traciłby swój cenny czas na dotarcie do niego.

Jednak wszystkiego mógł się tak naprawdę spodziewać, więc nie powinien opuszczać pod tym względem gardy. Bo tylko tak mógł być pewny, że wszystko, co na tę chwilę zaplanował. Westchnął tylko cicho i skupił się na planie odnalezienia Jungkook’a. Co nie było takie proste, jak mu się na samym początku wydawało. Jednak nie znaczyło to, że musiał się pod tym względem poddać, bo wówczas wszystko byłoby do niczego. A tego by nie chciał, tego był w stu procentach pewny.

━━ Łowcom nie można ufać ━━ stwierdził po chwili Taehyung, mając nadzieję, że informacje przekazane przez nich były prawdziwe.

Bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak oni spoglądali na takich jak on. Czekając tylko na odpowiedni moment, aby go wykończyć. Nawet jeśli dana rodzina Wampirów służyła od wielu pokoleń Ludzkiej Rodzinie, co dla nich było nie do pomyślenia. Co dla nich było nienormalne i nie powinno mieć prawa bytu.

Chociaż na tę chwilę Taehyung nie miał zbytnio za dużo informacji na temat tego, w jakich warunkach Jungkook’owi dano, było dorastać. Ale jednego był pewny, że nie były to przypadkowe zmiany miejsc jego pobytu. Tego teraz był w stu procentach, pewny, bo one pokrywały się z ich śledztwem. A za każdym razem, gdy już byli o krok od znalezienia go.

𝕳idden 𝕿ruth . 00 . ᴘʟOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz