Zawsze oni byli o krok przed nimi i udawali greka, że nikt o takim imieniu i nazwisku u nich nie mieszkał. Co powodowało, że był w stu procentach pewny, że oni musieli podejrzewać, że go szukali i nie mieli zamiaru im go tak łatwo oddać. W takim razie, do czego on im był tak mocno potrzebny, że tak długo go ukrywali?
Tym bardziej się zastanawiał, że już dawno mogli wziąć za niego okup i byłby spokój. Chyba że na serio chodziło im o tę legendę, o której już wcześniej sobie przypomniał. Co było poniekąd możliwe, ale bez większej ilości informacji nie był w stanie się, czy tak naprawdę było. A co za tym idzie, na razie to były tylko jego rozmyślania niemające podłoża dowodowego.
W sumie nikt by mu w to nie uwierzył, gdyby powiedział, że Jungkook ma związek z tą durną, dopóki sam nie będzie miał na to dowodów. Co było w tym wszystkim najgorsze, ale nic na to poradzić nie mógł. Tak czy inaczej, teraz tylko pozostało mu jedynie go odnaleźć, co było dla niego priorytetem. Dlatego też pozostało mu jedynie iść do przodu, tego był pewny.
━━ Obym tylko zdążył, nim go znowu przeniosą... ━━ mruknął po chwili Taehyung, pospieszając się, bo kolejnej szansy długo nie będzie miał, ani on, ani Głowa Rodu Jeon tego był w stu procentach, pewny.
Bez jakikolwiek żadnych problemów w końcu udało się Taehyung’owi wylądować już znanym mu mieście. Mieście, które dopiero po chwili tak naprawdę skojarzył. Zważywszy, że już wcześniej go wraz z innymi przeczesywał od góry do dołu, ale wówczas bez żadnego rezultatu. Jakby nie patrzeć, zwykły człowiek nie mógłby ot, tak zapaść się pod ziemię, a tym bardziej, jak obecnie nastolatek.
To już było aż za bardzo podejrzane, ale nikt na to zupełnie nie zwracał uwagi. A jego zdaniem jednak powinni zwrócić na to uwagę, bo wówczas nie popełniliby tych samych błędów, które tylko powodowały opóźnienia w ich poszukiwaniach. Międzyczasie powoli wyłonił się z ciemnej uliczki, uprzednio porządnie rozglądając się czy nikt go nie widział, jak zmieniał postać z nietoperza w ludzko-podobną.
Jeszcze mu tego brakowało, aby go jakiś zabłąkany gapowicz zobaczył, jak materializuje się znikąd i zmienia postać. Na jego szczęście deszcz lał się strumieniami z nieba, które przez to wyglądało, jakby co najmniej płakało za słońcem. Albo miało żal tych biednych ludzi, którzy przemykali pod kolorowymi parasolami albo również bez nich.
By tylko znaleźć bezpieczne i suche miejsce, aby móc przeczekać tę koszmarną ulewę. Stąd zaczął Taehyung zdawać sobie sprawę z tego, że jego ubiór mógł wydawać się nieco poniektórym podejrzany. Na co jak wiadomo, nie zwracał szczególnej uwagi, bo nie widział w tym żadnego sensu. Dlatego jakby nigdy nic wyciągnął on znikąd czarną, sporą parasolkę i ją otworzył, aby jak inni schronić się pod nią przed deszczem.
Zapewne niektórzy, gdyby wiedzieli, kim naprawdę jest, by go wyśmiali, bo po jakiego czorta wampirowi parasolka? Jednak jak wiadomo, nie wiedzieli, kim był naprawdę, więc lepiej było wtopić się w tłum, niż odstawać od niego. To było jedyne rozsądne rozwiązanie, jeśli nie chciał zwracać na siebie samego uwagi.
Tym bardziej że nie pojawił się tutaj Taehyung dla zwiedzania okolicy, ale tylko po to, by odnaleźć Spadkobiercę. Spadkobiercę, który ponoć ponownie został gdzieś w tym mieście ulokowany. Chociaż i to nie było w stu procentach pewne, bo zdobyte przez nich informacje mogły być nieprawdziwe. Tak czy inaczej, dopóki nie upewni się, jakie one są, nie mógł stwierdzić czy nadaremnie tutaj się pojawił.
Jednak podświadomie miał nadzieję, że tym razem się nie mylili i w końcu uda im się, a w tym przypadku jemu go w końcu zabrać z tego miejsca. A co za tym idzie, miał nadzieję, że jednak tak będzie, ale dopóki go nie ujrzy, wszystkiego mógł się tak naprawdę spodziewać. Co wcale nie napawało go optymizmem, ale nic na to, jak wiadomo, poradzić nie mógł.
Westchnął tylko cicho i skupiając się, aby niczego nie pominąć. Bo jeszcze by mu brakowało, aby jednak było odwrotnie, niż miał nadzieję. Pokręcił tylko głową, aby za wszelką cenę odegrać te złe myśli od siebie. Powinien Taehyung myśleć pozytywnie, aniżeli pesymistycznie jak do tej pory myślał. Tylko tak mógł iść do przodu, niż stać w tym samym i jednym miejscu.
Teraz pozostało mu jedynie wejść w buty Jungkook’a, aby dowiedzieć się, gdzie się on mógł po opuszczeniu tego miejsca udać. Nie było to takie proste, bo Taehyung był wampirem, a Jungkook był człowiekiem. A co za tym idzie, musieli zupełnie inaczej, więc jeszcze trudniej mu było się w niego wcielić. Tak czy siak, jednak nie mógł pod tym względem się poddać, tego był pewny. W końcu jednak skupił się na tym, co aktualnie miał do zrobienia.
━━ Gdybym był na jego miejscu, co bym zrobił, gdybym miał możliwość ucieczki? ━━ spytał po chwili Taehyung samego siebie, bo nie miał nikogo innego o to właśnie zapytać.
Zarazem wytężając swój umysł, aby móc jak najszybciej sobie wyobrazić, co by Jungkook zrobił na jego miejscu. Jedyne co Taehyung’owi teraz przyszło do głowy to, to że mógł z początku iść przed siebie do najbliższego przystanku autobusowego. Najszybciej jak się mu wydawało, nie zważając na to, czy lało jak z cebra, czy też, czy nie lało jak z cebra.
A potem zapewne wsiadłby do autobusu, który by go zawiózł, miej więcej, w pobliżu zamieszkania jego przyjaciela. A potem udałby się do niego, aby móc na jakiś czas u niego pomieszkać. Jednak dalej nie miałby pojęcia, co robić dalej, bo nie miał nikogo innego poza nim. Tylko to przychodziło Taehyung’owi do głowy, a jeśli informacje były prawdziwe to jego przyjacielem, był nikt inny jak sam Jimin.
Więc było duże prawdopodobieństwo, że go nie wyda i nie nazwie pomyleńców. Chociaż i tego nie był w stu procentach, pewny, ale mógł tylko mieć, że jednak tak się nie stanie. Westchnął tylko cicho, spoglądając na to, co się przed nim aktualnie rozpościerało. Co jeszcze bardziej doprowadzało go do obłędu, ale doskonałe zdawał sobie sprawę z tego, że musiał to jakoś przetrwać, bo tylko tak mógł do niego dotrzeć, przed którymi chciał dotrzeć jako pierwszy.
***
━━ Jeszcze przepytującej mnie policji mi brakowało w takim momencie! ━━ syknął pod nosem Jungkook, nie zwracając uwagi na gadki mijających go ludzi.
A to dlatego, że nie było mu kompletnie na rękę i musiał do tego nie dopuścić. Więc jak najszybciej jego nogi w mokrych butach mu na poruszanie pozwalały. Oddalił się od tego miejsca, nim jednak dotarł na miejsce, musiał minąć co najmniej kwadrans. Nie odwracając się ani razu za siebie, aby nie dawać im żadnego sposobu na go zatrzymanie.
W życiu nie widział tak identycznie pomalowanych bloków, jak te, co rozpościerały się tuż przed nim. Pokręcił znowu głową, zastanawiając się, czy w końcu ona mu od tego całego kręcenia niebawem wyskoczy z zawiasów. Po upewnieniu się, że był to odpowiedni blok, powoli wspiął się Jungkook po schodach i stanął przed jego drzwiami wejściowymi.

CZYTASZ
𝕳idden 𝕿ruth . 00 . ᴘʟ
FanfictionJungkook nigdy w życiu, by nie przypuszczał, że jedno spotkanie, odmieni jego życie o sto osiemdziesiąt stopni, dzięki któremu odkryje, że nie jest sam...