Natsu wracał właśnie ze spotkania. Przekazał również Erzie, że Lucy może wrócić trochę późno. W końcu czas w krainie Gwiezdnych duchów płyną inaczej. U nich, minęły już cztery godziny, ale w gwiezdnej krainie, dobry kwadrans.
Pewnie wróci dopiero późnym wieczorem... Albo w ogóle w nocy.
Natsu jak zwykle, zmierzał do mieszkania blondynki. Bywał tam więcej, niż we własnym domu... Za to Happy cały czas poświęcał Carlrze. Nie odstępował jej na krok, tak jak obiecał Wendy. Chłopak westchnął. Naprawdę chciał, aby już wróciła. Gdy tylko rozjaśniło się w jej pokoju, myślał, że to atak wroga. Na szczęście Lucy zdążyła go powiadomić, że to tylko jej przyjaciele. Gwiezdne Duchy. Tak... Myśląc o tym głębiej, Natsu zastanawiał się, dlaczego jej gwiezdni przyjaciele, wezwali ją akurat teraz. Miał przeczucie, że to nie było nic dobrego... Nagle Natsu zauważył, że doszedł do jej kamienicy. Nawet za bardzo nie myślał gdzie idzie! Widocznie musiał tak dobrze znać drogę, że nogi same go poniosły. Wszedł do środka pomieszczenia. W przedsionku było bardzo cicho. I spokojnie. Co znaczyło, że jeszcze nie wróciła. Chłopak poszedł dalej, na górę. Pokój, jak zwykle, był bardzo schludny. Usiadł ciężko na łóżku blondynki. Poczeka na nią, aż wróci... Może tylko troszkę się zdrzemnie... I...
Natsu przeciągnął się i zapadł w sen.
*******************************************************************
Natsu gwałtownie wybudził się. Za oknem było już ciemno, ale pokój rozjaśniał blask złotej poświaty.
Lucy!
Pomyślał Natsu i z radością podbiegł do światła. Kiedy zjawisko znikło, zobaczył Lucy ściskającą miecz. I znał ten miecz. To był miecz Króla...
- Dał mi go, abyśmy mieli jakiekolwiek szanse na wygraną. - Powiedziała Lucy, uśmiechając się.
Chwila! Jakiekolwiek szanse?!
Natsu złapał ją za ramiona.
- Jak to jakiekolwiek szanse? Lucy, co ci powiedziano? - Zapytał zaniepokojony. Jego złe przeczucia były słuszne. Lucy opowiedziała o wszystkim, czego się dowiedziała. Tak przynajmniej myślał chłopak. Ponieważ nie wiedział o jednym. O jednym, o czym Lucy nie chciała nikomu mówić. O Lunica Stella. Ale Salamander nie mógł tego wiedzieć, więc rozmowa toczyła się dalej.
- Jest dokładnie tak jak mówię, Natsu. Mamy dwa wyjścia : Pójść na wojnę, ufając tym pięciom procentom, albo nie iść w ogóle. - Powiedziała z powagą Lucy. Natsu przeszedł dreszcz.
- Ale Lucy... Czy duchy na pewno nie mówiły, jak mamy wyjść z tej sytuacji? Król? Nawet Aquarius? - Pytał z nadzieją. - Pewnie dali ci coś, co mogłoby nam pomóc...
- Tak. Król dał mi... Dał mi swój miecz. Mogę użyć go tylko raz, ale nawet ja nie wiem, czy ta moc pokona Złodziejkę Magii i jej zgraję. - Odpowiedziała. Podrapała się po głowie. - Ehh... Chodź, musimy powiedzieć Erzie. - Powiedziała, i zaczęła się szykować do wyjścia. Jednak Natsu czuł, że czegoś mu nie powiedziała... Że coś mu umknęło... Ale nie chciał teraz naciskać. Pewnie było to związane z kluczem wodnika. Powie mu kiedy indziej.
**********************************************************************
Kiedy doszli do gildii, i weszli do środka, Erza już na nich czekała. Lucy poszła przodem. Pewnie wyczuła, że dziewczyna czeka na jej wyjaśnienia.
- Co tam Lucy? Coś nowego? - Zapytała zdawkowo Erza.
- No... - Powiedziała blondynka i powtórzyła Erzie to samo, co Natsu. Chłopak nadal miał wrażenie, że okłamała go. Będzie musiał się jej później o to zapytać.
- Rozumiem. Myślę, że zaufamy tym pięciom procentom i pójdziemy z wszystkim co mamy. Musimy spróbować. Zresztą i tak wysłano list do Złodziejki Magii, z informacją, że chcemy oficjalnej wojny. Po za tym, mamy jeszcze wsparcie Gwiezdnych Duchów. - Wyliczała Erza. - Poszperam też w księgach Mavis, może będzie coś tam przydatnego. - Powiedziała i wyszła z pokoju. Zdaniem Natsu, obie dziewczyny, Erza i Lucy zachowywały się dziwnie. No ale cóż, zbliżała się wojna. Każdy miał jakieś inne nastroje. Nawet on sam! Ostatnio zrobił się bardziej nerwowy... Chcociaż, to mogło wynikać z martwienia się o Lucy.
Erza miała się podzielić informacjami z resztą, dopiero za dwa dni. Dzień przed wyruszeniem na wojnę. Według Lucy i Natsu, lepiej by było powiedzieć im już teraz, ale ich przyjaciółka uparła się. Tak więc, Natsu wrócił razem z blondynką do punktu wyjścia. Czyli do jej domu. Happy nadal nie wracał od Carly, chociaż Natsu był już pewien, że kotka czuję się lepiej. Pewnie niebieski kotek wykorzystywał to, jako pretekst do spędzania z nią czasu.
A niech tam se z nią ten cas spędza! W zamian ja, mam więcej czasu sam na sam z Lucy!
Pomyślał radośnie chłopak i wygodnie rozłożył się na jej łóżku. Było takie miękkie!
- Hej, Natsu! Nie rozkładaj się tak! - Nakrzyczała jak zwykle na niego dziewczyna, a on jak zwykle, zaczął ją drażnić.
- Ho ho! Lucy, nie bądź taka nerwowa! Niedługo będę spędzał w nim każdą noc! - Powiedział zawadiacko. Lucy zarumieniła się.
- J-jak to niedługo!? Zejdź stąd! - Krzyknęła i zepchnęła chłopaka z materaca. Runął z hukiem na podłogę. Bolało...
- Lucy! To bolało! - Zaczął jej marudzić.
- T-to przez ciebie! Gdybyś nie mówił takich rzeczy, to bym cię ie popchnęła!
- Przecież jeszcze niedawno sama mnie podrywałaś. Na imprezie. - Zauważył Natsu. Lucy lekko uchyliła usta, i znów je zamknęła.
- Fakt. - Powiedziała zdawkowo i usiadła na łóżku. - Hej... Natsu? Czy... Nie chciałbyś dziś ze mną... No wiesz... Spać? - Zapytała cała czerwona.
Pomyślałbym, że jest słodka, ale w tym momencie jest to po prostu zabawne! Bwahahaa...
Zaśmiał się w myślach Natsu. Co by jej tu odpowiedzieć? Nie to, że nie chciał z nią spać, ale... Nie wiedział, czy zdoła się pohamować i jej czegoś nie zrobi. Ale opowiedział :
- Pewnie! Będzie mi bardzo...
- Zwiążę cię szalikiem Natsu, jeśli myślisz o sprośnych rzeczach! - Ostrzegła go blondynka.
- Tak tak, obiecuję... - Mruknął.
Tak więc, całą noc, Natsu spędził siląc się na pohamowanie. Oraz sen, którego nie otrzymał przez całą noc.
CZYTASZ
Smok i Gwiazda. [Natsu x Lucy]
Fantasia✨🔥Lucy i Natsu wiele przeszli. Mieli nadzieję, że już nigdy nie spotka ich coś takiego, jak Acnologia i Zeref. Jednak spotkało ich coś znacznie gorszego... Coś znacznie straszniejszego... Coś, zwanego KOSZMAREM, ROZPACZĄ... W tym samym czasie, Nats...