Prawdziwa miłość.

161 14 3
                                    

Góry oddalały się coraz bardziej. Na horyzoncie pojawiały się niziny, a niebo było czyste od chmur. Lucy Heartfilia szła razem ze swoimi przyjaciółmi. Obok Natsu. Co prawda, halucynacje zaczęły trochę ustępować, ale wciąż były irytujące. Blondynka co chwilę zadawała sobie pytanie, czy to co widzi, jest prawdą, czy fikcją. A widziała naprawdę dziwne rzeczy. Na przykład rybę zjadającą Happiego. Albo Natsu, zamienionego w awokado. Oraz najdziwniejsze - Acnologię w swojej człowieczej formie, ubraną w różową sukienkę. Na dodatek tańczył walca razem z Zerefem, który przebrał się za Mavis. Tak, to było zdecydowanie dziwne. Miała nadzieję, że innym oszczędzono tego widoku. Nagle poczuła, jak Natsu idący obok niej, zatrzymuje się i łapie za brzuch. Odruchowo, na wspomnienie porwania chłopaka, Lucy odwróciła się i chwyciła go za ramiona. Natsu się trząsł. Trząsł, ale ze śmiechu.

- Bwahahaha! Lucy, szkoda, że tego nie widzisz! - Powiedział roześmiany. Ciekawe, co takiego zobaczył? - Wiesz co widzę? - Spytał chłopak. Lucy pokręciła głową. Jak mogła to zobaczyć? Natsu jeszcze raz parsknął śmiechem. - Widzę Ichiye, z głową Erzy! Na dodatek ciągle mówi : Zaprawdę, ogórkowa to perfuma. Czyż to nie zabawne? - Zapytał jeszcze raz i ponownie wybuchł salwą śmiechu. Lucy również się roześmiała, na wyobrażenie tego, co opisał jej Natsu. To musiało wyglądać przekomicznie!

- Ha ha ha... Dobra Natsu, nie stój tak, musimy iść dalej... - Powiedziała, trzymając się za brzuch który bolał ją od śmiechu. Kiedy podniosła wzrok, opierając się o Salamandra, zauważyła siebie. Stała na drodze, w białej koszuli. I była... Była w ciąży! I to bardzo zaawansowanej. Co do cholery sprawiło, że miała takie halucynacje?! Przetarła w pośpiechu oczy. Znikła. Lucy poczuła, jak Natsu klepie ją po ramieniu.

- Co tam Lucy? Zobaczyłaś coś fajnego? - Zapytał, uśmiechając się w ten swój znany sposób. Na buzi dziewczyny rozlał się rumieniec.

Nie myśl o tym, nie myśl o tym, nie myśl o tym.

Myślała, ale było już za późno. Natsu pewnie już wyniuchał i zauważył jej reakcję. Zauważyła, jak niezręcznie pociera się w kark.

- Więc jednak coś... ciekawego, mam rację? - Zapytał, nie oczekując odpowiedzi. Lucy tylko skinęła głową, wciąż cała czerwona. Musiała się uspokoić. Adrenalina za bardzo podskoczyła jej w górę. Zmieniła więc temat.

- Za ile dojdziemy do Niebiańskich Łąk?

- Hmm... Pewnie dopiero jutro, biorąc pod uwagę, że Erza zrobi jeszcze jeden postój, abyśmy nabrali sił, oraz jeszcze raz omówili plan. - Powiedział chłopak. Wow, to chyba kolejny raz, kiedy pomyślał o czymś z wyprzedzeniem.

- Okej.

Szli dalej w milczeniu, nadal patrząc na dziwne zjawiska. Szli i szli, aż w końcu nadszedł wieczór. Jednak halucynacje nadal występowały, co bardzo im utrudniało upragniony odpoczynek. Rozkładali jak zwykle namioty, a każdy co chwila mówił, co widzi. Niektóre rzeczy były naprawdę zabawne, niektóre niezręczne i wstydliwe, a jeszcze inne... Straszne. Na przykład Natsu, który zamienił się w E.N.D. Lucy przerwała rozkładanie namiotu, by spojrzeć prosto w oczy demonicznej formy chłopaka.  Nie bała się, ponieważ wiedziała, że to tylko halucynacja, ale... To i tak przywracało złe wspomnienia.

- Lucy! Pomagasz mi czy nie? - Zapytał głośno Natsu. Lucy odwróciła się gwałtownie w stronę naburmuszonego chłopaka, a potem jeszcze raz w stronę jego demonicznej formy. Nadal tam stała. Jednak Lucy tylko uśmiechnęła się i szepnęła cicho, by nikt jej nie usłyszał.

- To już przeszłość... Nic więcej. - Powiedziała do siebie i zabrała się do pomagania. Skończyli  składać namiot szybciej niż zwykle. W 15 minut.

**********************************************************************

Leżeli odwróceni do siebie plecami. Natsu czuł ciepło, pochodzące od odsłoniętego skrawka pleców Lucy. Jednocześnie powtarzał sobie plan, przedstawiony im przez Erzę. Grupa złożona z Fairy Tail, pójdzie od północy. Potem, grupa Sabertooth od wschodu, Blue Pegasus od zachodu, a Lamia Scale od południa. Musiało się udać atakiem z zaskoczenia. Musiało.

Natsu odwrócił się twarzą w stronę blondynki, ale niestety ta, wciąż pozostawała odwrócona. Patrzył na jej piękne gładkie plecy. Wydawały się za każdym razem takie miękkie, kiedy ich przez przypadek dotykał. Albo celowo, choć dziewczyna o tym nie widziała. Pragną ich dotknąć, więc to zrobił. Jak zahipnotyzowany kreślił wzory na jej delikatnych plecach, smyrając lekko jej szyję. Miał nadzieję, że tego nie poczuje. Nie chciał jej budzić, tylko... Troszkę podotykać?

Boże, brzmię jak totalny zwyrol.

Pomyślał i westchnął. Pewnie Lucy by to jakoś nie przeszkadzało, ale wolał być czujnym . Cofną swoją rękę, i zamiast tego nachylił się nad jej odwróconą twarzą. Spała głęboko, a na jej twarz wkradał się uśmiech. Ciekawe o czym śniła? Chciałby to wiedzieć.

- Natsu... - Zamruczała przez sen dziewczyna i odwróciła się. Chłopak odruchowo zamarł w bezruchu. Jednak ta spała dalej. Widocznie po prostu o nim śniła. Zaraz...

Chwila! Ma o mnie sen?

Pomyślał podekscytowany. Przez to wszystko zapomniał, że nie poruszył się od ponad minuty. Oraz, że skoro aktualnie Lucy zmieniła pozycję, to miał idealny widok na jej ciało. A konkretniej, to na piersi. Oczywiście, wszystko było starannie zakryte piżamą, ale Natsu i tak zamaszyście się odsuną, cały czerwony. Jaka ulga, że jednak spała! Może mógłby...

Nie! Natsu Dragneel, jesteś dorosłym mężczyzną, musisz walczyć z pokusami!

Pomyślał, ale jeszcze raz zerknął z ukosa na dziewczynę.

Tylko raz, tylko raz.

Powtarzał sobie w myślach. Spojrzał więc na jej twarz, tłumiąc swoje sumienie. Jej wachlarz złotych włosów rozwalał się na poduszce, a skóra lśniła zdrowym blaskiem. Wyglądała jak anioł! Nie, Nastu się zdawało, że była jeszcze piękniejsza. Albo był po prostu zakochanym idiotą. Aczkolwiek nigdy by nie wykluczył tego pierwszego. Nigdy.

Natsu cicho nachylił się nad jej ustami i złożył na nich miękki i delikatny pocałunek. Kiedy już wrócą do Magnolii, i wszystko sobie powiedzą, na pewno to zrobi. Tak, na pewno jej się oświadczy i spędzą resztę życia razem. A potem całą wieczność. Choć było to nie bezpieczne, Natsu nie widział innej opcji. Jeśli Lucy nie było by w jego życiu, to... Kim by był? Właściwie, to się zastanawiał, kiedy się w niej zakochał. Wtedy, kiedy porwało ją Phantom Lord? A może wtedy, kiedy spadała niczym gwiazda, po akcji z tym całym dziwnym zegarem? Nie... Natsu przeczuwał, że o wiele, wiele wcześniej. Czyli wtedy, kiedy zobaczył ją w towarzystwie tego wyrywacza kobiet. Najprawdopodobniej i tak by jej pomógł, ale... Nie rozwaliłby od razu całej łodzi! Tak, to musiało być wtedy. Wtedy, kiedy po raz pierwszy poczuł miłość do jakiejkolwiek dziewczyny. Prawdziwą miłość.

Smok i Gwiazda. [Natsu x Lucy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz