Uśmiech gwiazdy.

192 15 10
                                    

A ciul z tym, mówiłam, że dodam jutro, ale dodaję dzisiaj XDDDD

****************************************************************

Natsu gwałtownie otworzył oczy. Wokół niego znajdowali się jego przyjaciele. I Lucy. Wszyscy patrzyli się na niego ze zmartwieniem. Gray, Juvia, Erza, Lucy i reszta grupy... Nie wiedział przez chwilę, gdzie się znajduje. Po chwili jednak zorientował się, że płacze. Czuł niewyobrażalny smutek - I to z wielu przyczyn. Przyczyn, których nie mógł nikomu jeszcze ujawnić. Niektóre powinien zachować dla siebie. I ewentualnie dla Lucy, ale to naprawdę w ostateczności. Spojrzał już bardziej przytomnie na pełną ulgi dziewczynę. Pewnie cieszyła się, że już wrócił, ale... Natsu było na chwilę obecną wszystko jedno - Nie mógł wyprzeć się wrażenia, że zawiódł ją po raz setny. I że dalej tak będzie.

- Natsu... - Zaczęła mówić ze zmartwieniem dziewczyna, ale ciałem różowowłosego  wstrząsną tylko mocniejszy szloch. Zakrył twarz rękoma i próbował się uspokoić. Ale nie mógł - To było zbyt ciężkie, zbyt... Trudne.

- Natsu, powiedz mi, co się stało? - Pytała ze zdenerwowaniem Lucy. Musiała być bardzo zdezorientowana.

Nie mów, nie mów, nie mów.

Jeszcze raz zaszlochał i upadł na kolana. Nie mógł jej tego powiedzieć.... Po prostu... Nie mógł.

- L-Lu-Lucy... - Wyjąkał przez płacz. - Lucy.... - Jeszcze raz wypowiedział jej imię i mocno się do niej przytulił. - J-ja... Nie mogę ci tego obiecać... Nie mogę, ale... Zostaniesz ze mną, Lucy. Nieważne, co będę musiał zrobić, ciebie na pewno ocalę... Na pewno... Muszę... - Nie dokończył, ponieważ nadeszła kolejna fala płaczu. Zaszlochał więc tylko oparty na jej ramieniu.

**********************************************************************

Lucy z przerażeniem patrzyła na swojego ukochanego. Nigdy nie widziała go w takim stanie. Co chwila wybuchał kolejnym płaczem, trząsł się i powtarzał jej imię. A jeszcze godzinę temu szedł radośnie z nią pod rączkę.

- Natsu... Co oni ci zrobili? - Zapytała głaszcząc lekko go po włosach. Nie mogła pojąć, jakim cudem mogli go doprowadzić do takiego stanu. Zerknęła porozumiewawczo na Erzę. Była pewna, że dziewczyna zrozumie aluzję i zostawi ich na chwilę samych. Co jak co, ale Lucy była przekonana, że w chwilach słabości Natsu wolałby okazywać to tylko jej lub samemu sobie.

- Chodźcie, Lucy zaopiekuje się tym cholerykiem. - Powiedziała z pół żartu i z pół powagą Erza. - Potem wszystko wyjaśnimy. O ile będziemy mieli co. - Dokończyła i zaczęła iść dalej.

- Ale Erza! Nie możemy go tak... - Za czą mówić Gray.

- Gray, wszyscy wiedzą, jak dobrym przyjacielem jesteś dla Natsu, ale w tej sytuacji trzeba kobiecej ręki. - Wyjaśniła mu w miarę spokoju Erza. - Zaufaj więc Lucy i chodź. - Powiedziała i wzięła go za łeb. Poszli. Kiedy Lucy upewniła się, że nikt ich nie słyszy, zapytała ponownie :

- Natsu. Co... Tamta ja ci powiedziała? Proszę, powiedz mi, inaczej nie będę mogła ci pomóc... - Zaczęła go błagać dziewczyna. Musiała dowiedzieć się, co go tak... Prawie zniszczyło.

- Lucy... - Powiedział chłopak i tylko lekko ścisnął jej ramiona. Nie oderwał się od niej. Nadal chyba nie chciał pokazać swojej twarzy. - Lucy... Przepraszam... Tak bardzo cię przepraszam... - I znowu za czą płakać. Lucy również zbierało się na płacz. Co oni mogli takiego zrobić, że nie przestawał szlochać? No co?

- Natsu, uspokój się i po prostu powiedz... - Próbowała dalej blondynka. Ale nadal nic to nie dawało. Może z lekka się uspokoił, ale nadal nie chciał się odezwać. Milczeli więc oboje wtuleni w siebie. Po długiej chwili ciszy, w końcu odezwał się głos chłopaka.

- Lucy... Ja... To moja wina. To wszystko moja wina. To, że dobra Lucy znikła, to że tamta jest, taka jaka jest... To wszystko moja wina. - Powiedział odrywając się od niej. Wyglądał naprawdę strasznie, kiedy płakał. Dziewczyna nie chciała go widzieć już nigdy więcej w takim stanie. Nigdy.

- Natsu, co ty w ogóle mówisz? - Spytała go blondynka. Natsu opowiedział jej, czego się dowiedział i jak okrutnych słów użyła wobec niego tamta Lucy. Opowiedział jej, jak patrzył na śmierć jedynej Lucy, która miała w sobie jeszcze dobro. I to, co jej obiecał. Była wstrząśnięta. Nigdy by nie przepuszczała, że Złodziejka Magii postąpiła by tak okrutnie, żeby tylko rozbić jego serce na kawałki. Chociaż teraz wiedzieli, czego mają się spodziewać, skoro powiedziała Natsu, że wybije wszystkich co do nogi. Wzięła głęboki oddech i wolno wypuściła powietrze.

- Natsu. A czy ty wierzysz w to, co ci powiedziała? - Zapytała pełna napięcia.

Chłopak milczał przez sekundę.

- Tak. - Jego odpowiedź tak zaskoczyła Lucy, że nie mogła nabrać z powrotem powietrza.

- Czemu? Natsu, to NIE byłam JA. Błagam, nie maż mi się tutaj i to mi uwierz. Nic nigdy takiego nie nastąpi. Nie zmienię się i to na dodatek przez ciebie. - Mówiła stanowczo. Teraz to ona musiała być dla niego wsparciem, podporą. Nie mogła zawieść. - Uwierz mi, błagam.

W oczach chłopaka było widać przez chwilę wątpliwości, jednak zostały szybko zastąpione ufnością.

- Lucy... Dobrze. Ja... Postaram się, naprawdę. pamiętaj tylko, że NA PEWNO spełnię swoją obietnicę. Tym razem, na pewno mi się uda. I nie będę musiał patrzeć an to, jak odchodzisz, zmieniasz się, czy... Umierasz. - To ostatnie słowo wypowiedział z trudem. Świadczyło to lekkie zatrzymanie przed tym słowem. Z resztą Lucy też zmusiła się do uśmiechu. Sama myśl, że nigdy miała by go już nie zobaczyć... Przerażała ją.

**********************************************************************

Natsu wciąż był wstrząśnięty, ale po szczerej rozmowie czuł się lepiej. Teraz już wiedział, że mimo twardego stąpania po ziemi, musiał komuś mówić o swoich lękach i smutkach. A konkretniej to Lucy. Same przebywanie z nią było relaksujące, ale też... Stresujące. Stresujące, bo bał się, że kiedyś rzeczywiście ją straci. Ostatni raz wtulił się w jej klatkę piersiową. Blondynka nadal go lekko głaskała. Nie wstydził się przed nią płakać, ale i tak odczuwał to jako słabość. A pomyśleć, że to on niedawno musiał ją pocieszać... Nie! Musiał wsiąść się w garść i iść dalej. Razem z Lucy, tak jak obiecał... Musiał spełnić obietnicę. Nagle jego wspomnienia nawiedziła znikająca Lucy. Ta, która prysła. Też jej coś obiecał. Tak, dla ich przyszłości nie zawaha się już niczego.

Lucy... Nie zawiodę.

Pomyślał i energicznie wstał.Zauważył, jak nadal klęcząca na ziemi Lucy przypatruje mu się z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.

- No co? Chyba nie sądziłaś, że będę beczał w nieskończoność? Wiesz, moje łzy też mają jakieś granice. - Spróbował zażartować. Może i mu się to udało? Miał nadzieję, że Lucy nie zauważyła tej nowej maski, w którą się przyodział. Nie chciał, aby blondynka wiedziała, że nadal się panicznie boi. I to tak, jak powiedziała Złodziejka Magii - Za czą bać się jej, ale nie jej. Bał się Lucy - Złodziejki Magii.

- Heh, wiem. I nie bój się Natsu... Zawsze będę przy tobie. - Powiedziała ze szczerym uśmiechem blondynka. Jej uśmiech był taki piękny. Tak, będzie walczyć za trzy rzeczy : Obietnicę, ich przyszłość i jej uśmiech. Uśmiech, który musiał chronić za wszelką cenę. Uśmiech gwiazdy.

Smok i Gwiazda. [Natsu x Lucy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz