Otwarcie czarnej rozpaczy.

149 13 6
                                    

Ledwo mogła oddychać. Jej bicie serca zrównało się z ciszą na krwawej polanie. Tak, jakby na moment się zatrzymało. 

Z-Zabić ducha...? Nie mówcie mi...

- C-co? - Wypluła z siebie Lucy, jakby słowa, które wypowiadała, raniły ją od środka. - Zabiłaś gwiezdne duchy?! - Krzyknęła, opierając się na Natsu. Przez moment zrobiło jej się słabo. To tłumaczyło, dlaczego nigdy nie widziała u niej klucza. Musiała zniknąć... Musiała umrzeć! Zasługiwała na to!  Złodziejka Magii tylko  się uśmiechnęła. 

- Cóż... Tak bywa. Kto umrze, to umrze. - Powiedziała swoim aż nadto melodyjnym głosem. - Ale nie sądzisz, że jest coś o wiele ważniejszego? Coś, o czym powinniście pomyśleć bardzo dawno? - Zagadnęła zagadkowo. 

Wszyscy popatrzyli się na siebie na przemian z niepokojem na twarzach.  

Coś, co nam umknęło? 

Lucy zacisnęła dłonie. Jej duchy żyły. Tamtej nie. I to ona ich zabiła. Zabiła ich, choć nie powinna być do tego zdolna.

- Jak?! - Wrzasnęła. Była zrozpaczona. Obok niej, Natsu kipiał ze złości. I to do tego stopnia, że przepalił sobie kawałek rękawa. Zgrzytał na przemian zębami, ale tak samo jak dziewczyna nie mógł ruszyć i walczyć. To by ich zgubiło. Było by to głupotą. 

- Nie takie było pytanie, moja mała ja. Ale jeśli chcesz wiedzieć, to ci powiem. Stella Cadunta. - Powiedziała zdawkowo. Mimo, że reszta przyjaciół nie rozumiała, o co jej chodzi, to Lucy wiedziała. O tym wspominał jej Król gwiezdnych duchów... O magii przeciwnej do Lunicy Stelli. Przygryzła wargę tak, że aż poleciała z niej krew. Złodziejka Magii, nadal trzymająca głowę, rzuciła ją na nierówne podłoże. Oczy starca były rozszerzone ze strachu. Zginął w sekundę... I pewnie tyle wystarczyło Złodziejce, by pozałatwiać resztę. Nagle Lucy zauważyła Natsu występującego do przodu. Płonął. 

- Ty... Czy cokolwiek cię jeszcze rusza? - Spytał ze zgrozą w głosie. - Czy odczuwasz jakiekolwiek emocje...?

Złodziejka Magii przekrzywiła nie równo głowę. Zastanowiła się chwilę. 

- Tak. Mam jedną, konkretną. Nienawiść do ciebie. - Powiedziała wbijając w niego swój wzrok. Gdyby to na Lucy tak popatrzyła, dziewczyna najprawdopodobniej by się cofnęła. Ale Natsu tego nie zrobił. Stał twardo i nawet nie mrugnął. Lucy usłyszała, jak nabiera głęboki oddech.

- W takim razie musimy sprawić, że poczujesz coś innego. - Powiedział z powagą i ruszył z atakiem. 

- Natsu, nie! - Krzyknęła, łapiąc go za szalik. Chłopak zachłysnął się, najprawdopodobniej od śliny, która utkwiła mu w przełyku. Popatrzył z pretensją na blondynkę.

Natsu... Kiedy zrozumiesz, że...

- Ona, to nie ja! Nie musisz jej zmieniać! Wszystko, czego potrzebujesz, to ja! - Krzyczała. Musiał to zrozumieć, musiał! Inaczej... Zawsze będzie się obarczał poczuciem winy. Chłopak uśmiechnął się ciepło.

- Wiem Lucy. Wiem. - Powiedział i pogłaskał jej głowę. Lucy przymknęła oczy. Mimo, że nie był to najlepszy moment, to chciała, by trwał jak najdłużej. Oni. We dwójkę. Razem. I nikt inny. Jednak w tym samym momencie poczuła zimno w miejscu, gdzie była jego ręka. Natsu wstał i stanął do niej plecami.

- Natsu, nie bądź... - Zaczął Gray z Erzą, ale Salamander im przerwał. I nie zwracał się do nich. -Przepraszam Lucy. - Powiedział. Moment po tym, zaatakował. 

**********************************************************************

Natsu uderzył ją centralnie w brzuch. Złodziejka Magii kaszlnęła krwią. Wiedział, że wszyscy się na to wpatrują ze zgrozą za jego plecami. Był idiotą. I wiedział o tym. Ale nie miał wyboru. Po prostu musiał to zrobić i tyle. Usłyszał głuchy huk opadania jej ciała na ziemię. Nie ruszała się. Meggin stała i patrzyła na swoją mentorkę, która nie oddychała, ale widać jej to nie przeszkadzało. Pokręciła tylko głową i usiadła na pniu drzewa.

- Debil. - Mruknęła. Natsu to usłyszał, ale nie miał żadnych obiekcji. Bo był debilem. 

- Natsu... Coś ty właśnie zrobił? - Zapytała Lucy. Nikt nie wierzył w to, że Złodziejka Magii została właśnie ot tak pokonana. Natsu też nie. Po prostu sobie z nich drwiła.

- Lucy, uderzałbym ją w nieskończoność, byleś tylko znowu była szczęśliwa. - Powiedział, nie patrząc na nią. Nie mógł spojrzeć jej w oczy. Nie po tym, jak uderzył tak bardzo do niej podobną kobietę. Ale cóż, były tą samą osobą. Lecz tylko teoretycznie. W praktyce różniły się i to bardzo. Natsu znowu zapalił swoją pięść. Zamierzał znowu ją uderzyć. Celował w jej twarz, ale nagle zatrzymał swoją pięść przy jej twarzy. Zatrzymał, ponieważ otworzyła swoje oczy, które były czarne. Całe jej oko emanowało czarnym blaskiem. Tak samo jak ciało.

- Nigdy nie umiałeś się wstrzymać. - Powiedziała chropowatym głosem. Jej ciało jakby wykręciło się, i wróciło do normalności. Dotknęła swojego brzucha, który jeszcze przed chwilą był dziurawy. Zmazała krew z ust, która rozprowadziła się po jej ustach, jak najczerwieńsza szminka. - Dorośnij wreszcie Natsu. - Powiedziała do zszokowanego chłopaka i jego przyjaciół. Wiedział, że to jej nie pokona, ale nie sądził, że tak szybko się zregeneruje! Nagle zauważył jakiś dziwny kamień, leżący obok jej stóp. Czuł, że gdzieś już go widział... Odwrócił się do swojej ukochanej.

- Lucy! To... - Zaczął, a dokończyła za niego blondynka. 

-...Kamień który widzieliśmy w mrocznej gildii! Wiedziałam, że czegoś brakowało. - Powiedziała z goryczą. Natsu kiwnął głową i odwrócił się z powrotem do swojego wroga. Po co był jej ten szary kamień? 

- Spostrzegawczy jesteście. Miałam zamiar TO włączyć dopiero potem, ale widać, że nadszedł czas teraz. - Uśmiechnęła się i przyciągnęła kamień do siebie za pomocą magii. - Czarna rozpacz. - Powiedziała i rozbłysnęła mrocznym, zimnym światłem. Błyszczała tak jasno, że musieli się cofnąć i zasłonić oczy. Wszędzie słyszeli bełkot. Bełkot, który był kakofonią śpiewu, jęków i krzyków. 

- Dero done deno... - Mówiła. Nikt niczego nie rozumiał. Na niebie rozbłysło czarne światło, a świat spowiły ciemności. Natsu słyszał krzyki swoich kompanów, nic więcej. Po chwili ciemność zniknęła, a oczom Natsu okazał się świat. Ale nie był już taki sam. Niebo płonęło, ziemia się trzęsła. Było jak w piekle. Tylko nieliczni pozostali na nogach. Wszyscy pozostali z innych gildii leżeli na ziemi i spali głębokim snem. Kamień zaś, który jeszcze przed chwilą trzymała Złodziejka Magii, powiększył się i stał się teraz wielkim portalem. Z wszystkich ludzi, którzy z nimi poszli, zostali tylko oni. Fairy Tail. Stali, patrząc na tą tragedię. Natsu bezwładnie obrócił się w stronę Lucy. Swojej Lucy. Jedyne czego teraz pragnął, to zobaczyć jej twarz. Tyle, że Lucy nie miała głowy. Była odcięta. 

******************************************************

Cóż cóż! Sprawa zaczyna nam się troszkę komplikować, ale spokojnie! Wszystko mam pod kontrolą! XD W każdym razie chciałam się was jeszcze zapytać, czy nie mylicie tych Lucy. Bo wiecie, staram się pisać tak, aby wam się postacie nie myliły... I jeszcze jedna, najważniejsza wiadomość! 

Zbliżamy się już powoli do końca książki. Dla tych, co będą mieli nie dosyt, albo się wkręcili, mam dobrą wiadomość : Książka była planowana na dwie części! Czyli kiedy skończę tą część, to zrobię kontynuację w drugiej. 

Tak jakby, gdybym tego nie zrobiła, to byście mnie znienawidzili za zakończenie, bez kitu XD Ale dobra, bez spoilerów.

W każdym razie jeszcze parę rozdziałów i koniec. Ale wyczekujcie drugiej części. 🥳😘👌

Smok i Gwiazda. [Natsu x Lucy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz