Koniec podróży

1.9K 79 42
                                    

~Alex

Oczywiście jak znów chciałam stanąć na nogi to mnie zamroczyło i naturalnie poleciałam na podłogę. Chyba naprawdę znalazłam prawdziwego przyjaciela, który zawsze jest przy mnie w najgorszych chwilach. Podłoga.

-Nie mogę w to uwierzyć. - usłyszałam nagle Łucję. Tylko czemu miała taki płaczliwy głos? Nie słychać w nim szczęścia.

-Ja też nie. - Edmund też miał zduszony głos. - Nasza mała siostrzyczka naprawdę nie żyje.

-Czemu ty zawsze myślisz, że ja umarłam? - Edek, Łucja i Kaspian stojący z nimi, odwrócili się w moją stronę z szokiem wypisanym na zalanych łzami twarzach. - Ile razy mam powtarzać, że nie spieszy mi się na tamten świat?

Kiedy ja uśmiechałam się do nich zadziornie to ci stali jak jakieś słupy. A w następnej chwili zostałam przygnieciona tymi trzema słupami.

-Ała! - jęknęłam z bólem. - Złaźcie ze mnie grubasy! Mam pęknięte żebra.

-Ty jesteś bezwzględna. - super że chcesz ze mną pogadać bracie, ale najpierw zejdź ze mnie!

-Złaźcie! - no w końcu posłuchali.

-Jesteś bezwzględna dla naszego układu nerwowego. - stwierdził brunet. - Byliśmy pewni, że nie żyjesz! Na własne oczy widziałem jak lądowałaś w wodzie!

-Coś ty. - prychnęłam. - Jestem za fajna żeby teraz umrzeć.

-Wariatka! - Łucja znów mnie przytuliła.

Kiedy szatynka odkleiła się ode mnie to spojrzałam na Kaspiana. Patrzył się na mnie czerwonymi oczami. Jak miałam już go podrażnić to on nagle wybuchnął płaczem i mnie do siebie przycisnął.

-Jeszcze raz coś takiego zrobisz, to przysięgam, że przywiążę cię do łóżka i będę miał w głębokim poważaniu, że to nieludzkie. - wychlipał w moje ramię. Pogłaskałam go tylko po włosach starając się nie zwracać uwagi na ból poobijanych żeber.

Po chwili moje rodzeństwo dołączyło do przytulasa.

Po kilku minutach wszyscy uspokoiliśmy się i w końcu wstaliśmy z pokładu.

Nagle zobaczyłam jakiś ruch na wodzie. Na szczęście nie był to kolejny wąż morski tylko...

-Narnijczycy! - wykrzyknęłam szczęśliwa.

Ze wzruszeniem patrzyłam jak Geal i jej ojciec wskakują do morza, by przytulić się do matki dziewczynki, która płynęła w jednej z łódek.

-Podejmujemy rozbitków! - rozkazał szatyn. - Przygotować się!

-Udało się. - odezwała się do nas Łucja. - Wiedziałam, że nam się uda.

-Oczywiście, że nam się udało. - prychnęłam. - Przecież ja tu jestem więc jak miało się nie udać?

Momentalnie całą czwórką zaczęliśmy się śmiać.

-To nie tylko nasza zasługa. - stwierdził Edek kiedy już się uspokoiliśmy.

-Tak przecież... - i Kaspian nie dokończył.

-Hej! - z wody dało się słyszeć krzyki. - Hej! Jestem tutaj! Łucja! Tutaj! W wodzie! Łucja! Pomóżcie mi! Łucja! - to był...

-Eustachy! - ucieszyła się szatynka.

-Znów jestem sobą! - ten też się cieszy. - Jestem sobą!

-Eustachy! - dosłownie znikąd pojawił się Ryczypisk. - Widzę, że już ci przeszło. - Juhuu! - i wskoczył do wody. Też bym skoczyła, gdyby mnie tak wszystko nie bolało. - I znajdź to czego chcesz, bo tam wschód właśnie jest. - śpiewał. - Jest słodka. Słodka woda. - to to jest w ogóle możliwe? - Spójrz. Zobacz. - wszyscy spojrzeliśmy na jakąś plażę niedaleko stąd.

Relentless ✔ ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz