~Alex
-Powiedz, jak to uczyniłeś ich niewidzialnymi dla ich dobra? - chwila co? O czym my teraz mówimy? Łucja co ty za tematy zaczynasz, że ja znowu nie wiem o czym mowa?-Uznałem, że to najlepszy sposób, by ich chronić. - kogo? Tych Łachonogów? - Przed siłami zła. - zawiało grozą.
-Masz na myśli tę mgłę? - wreszcie ktoś tu zadaje sensowne pytania. Dzięki bracie.
-Raczej to co się za tą mgłą kryje. - przepuścił nas w drzwiach do wielkiej biblioteki. Po suficie przemieszczała się magia, która pokazywała kosmos.
-Jaka wspaniała. - zachwycił się Eustachy mapą, którą rzucił między nas czarodziej. - No jak na mapę nieistniejącego świata. - dodał z przekąsem widząc nasze spojrzenia.
-Oto źródło wszystkich kłopotów. - obraz na magicznej mapie zaczął przez chwilę pokazywać tylko chmury i morze, aż wskazała przerażająco wyglądającą wyspę spowitą w zielonej mgle. - Wyspa Mroku. Tam właśnie lęgnie się zło. - jakież to pocieszające. - Potrafi przybrać najróżniejsze postaci i spełnić najstaranniej skrywane pragnienia. - patrzył się na Edmunda. - Usiłuje zbrukać wszystko co szlachetne. Wykraść światło z naszego świata.
-Jak temu zapobiec? - spytała Łucja.
-Przezwyciężając jego magię. - odpowiedział. - Takich mieczy jak twój. - nagle zwrócił się do Edka. - Istnieje jeszcze sześć.
-Widziałeś je? - wtrąciłam się.
-Tak.
-Sześciu lordów. - dopowiedział Kaspian. - Przepływali tędy?
-O tak.
-Dokąd się udali? - dopytywałam.
-Tam dokąd ich wysłałem. - źle to zabrzmiało. - By zdjąć zły czar, podążajcie za Błękitną Gwiazdą, aż do wyspy Ramandu. Wszystkie siedem mieczy złożycie na Stole Aslana. Dopiero wówczas zbudzi się drzemiąca w nich siła. - wymieniłam z Kaspianem spojrzenia. To naprawdę źle brzmi. - Lecz strzeżcie się. Każde z was zostanie poddane próbie.
-To znaczy? - że zostaniemy poddani próbie. Łucja czy ty nie słuchasz?
-Do czasu złożenia mieczy na stole, złe moce są nad nami górą. - no raczej nie pod nami jeśli są górą. - Dołożą wszelkich starań, by zwieść was na pokuszenie. Bądźcie silni. Nie dajcie się omamić. By zwalczyć ciemności w około, trzeba pokonać mroczne siły własnej duszy.
-Super. No doprawdy piękny poranek. - odezwałam się zirytowana. - Czyli że mamy najpewniej kilka najwyżej kilkanaście tygodni jak nie dni na pokonanie zła, inaczej ono rozwali nasz świat, ta? - nie czekałam na odpowiedź. - Co za beznadzieja. Nienawidzę poniedziałków.
-----------------
Od jakiś dwóch tygodni płyniemy w stałym sztormie, a ja się nudzę jak mops. Teraz to nie tylko Kaspian nie pozwala mi pomóc na pokładzie, ale także moje przeurocze rodzeństwo, które jak lata temu lubi robić mi na złość. No w tym to może bardziej Edmund, ale co tam. Chociaż chyba ich rozumiem. Fale są ogromne, a wiatr bardzo duży, więc z moim szczęściem pewnie bym wylądowała w wodzie. Raczej podziękuję.
Teraz próbuje zasnąć na hamaku, ale tylko przewracam się z boku na bok. Bez Kaspiana ja nie usnę. Dlatego nie chciałam spać z Łucją i Geal w kajucie. Zdecydowanie wolę Kaspiana w roli usypiacza.
Po pewnym czasie szatyn przyszedł przemoczony do ostatniej nitki i z zmartwioną miną.
-Co się stało? - zaniepokoiłam się. Starałam się nie patrzeć na jego klatkę piersiową gdzie mokra koszula przylegała do ciała, ale to naprawdę było trudne. Mężczyzna za to ciężko westchnął.
CZYTASZ
Relentless ✔ Zakończone
FanfictionTrzecia część książek "The last one" i "Disobedient" *-------------* Alex i Kaspian wyruszają w podróż statkiem "Wędrowiec do świtu" po morzu wschodnim. Co ich tam czeka? Kogo spotkają na swojej drodze? W jakie jeszcze kłopoty się wpakują? I jakie...