Rodzina

2.2K 79 17
                                    

~Alex
Już od paru dni pływamy po morzu, a lądu ani widu, ani słychu. Jak najbardziej staram się pomagać załodze, ale i oni i Kaspian kategorycznie mi tego zabraniają. Więc strasznie się nudzę.

Teraz znów siedzę na dziobie słuchając śpiewającego Ryczypiska. Jedyne co mogę tutaj robić. Nagle mysz urwała w połowie piosenki.

-Ryczypisk? Stało się coś? - spytałam się spiętego towarzysza.

-Ludzie - odparł patrząc w wodę.

Wychyliłam się i sama spojrzałam. Miał rację.

-Ludzie za burtą! - wydarłam się jak najgłośniej i wspięłam się na poręcz.

Miałam zamiar im pomóc, ale przeszkodziły mi w tym duże ręce na mojej tali, które ściągnęły mnie z powrotem na pokład.

-O nie Alex. Ty nie idziesz - popatrzyłam ze złością na Kaspiana - Pilnujcie jej - dodał po czym z paroma innymi mężczyznami wskoczył do wody.

-Pani, proszę. Nie - ignorując prośby załogi i fakt, że próbowali mnie złapać, szybko wskoczyłam na beczkę z niej na jedną z lin i prosto do wody. Nawet udało mi się zrobić salto.

Podpłynęłam do ludzi i usłyszałam kobiecy głos. Niezwykle znajomy.

-Edmund! Kaspian tu jest! - chwila...Łucja!

-Spokojnie chłopcy - chłopcy? - Nic wam nie grozi.

-Jesteśmy w Narni!? - nie Edek, na Karaibach.

-Tak! A gdzież by indziej!?

-Ale ja nie chcę! Ja chcę do domu! Chcę wrócić do Anglii! - pociągnęłam jakiegoś panikującego chłopaka za rękę. - Co to ma znaczyć!?

Dopiero gdy już wspinaliśmy się na statek zdałam sobie sprawę że to mój kuzyn Eustachy. Tylko, co on tutaj robi!?

-Czyli to nie ty nas wezwałeś? - spytała Łucja, kiedy już wszyscy byliśmy na pokładzie.

-Nie. Nie tym razem. - odparł Kas.

-Wiesz - Edmund ewidentnie był szczęśliwy. - Tak czy owak. Grunt, że jesteśmy.

-Popieram cię bracie - postanowiłam się wtrącić.

-Alex! - jak miło że mnie nie zauważyli. Czy my wracamy do czasów czarownicy?

-Skoczyłaś - szatyn spojrzał na mnie ponuro. - Czy nikt tutaj nie umie przypilnować dziewięcioletniego dziecka? - to raczej pytanie retoryczne.

-Sam nie umiesz mnie przypilnować, więc czego się czepiasz? - Kaspian wziął jeszcze jeden koc i zaczął mnie nim opatulać - W dodatku ja nie potrzebuje niańki.

-Polemizowałbym - jakie on ma piękne oczy...Alex! Stop!

-Nic się nie zmieniłaś siostrzyczko - zaśmiał się brunet.

-I nie mam zamiaru - więcej nie pogadaliśmy, bo nagle rozległ się krzyk Eustachego.

-Już no. Uspokój że się. - Ryczypisk próbował uspokoić blondyna.

-Weźcie go! - dalej się wiercił.

-Nie zachowuj się jak dziecko.

-Weźcie to ode mnie! - i rzucił biedną myszą. Co on mu zawinił?

-Ryczypisk! Witaj - Łucja jak zwykle najmilsza.

-Och! - skłonił się głęboko - Wasze królewskie moście.

-Witaj nam - przywitał się Ed - Miło cię widzieć.

-Cała przyjemność po mojej stronie. Za pozwoleniem, co zrobić z tym...tym histerykiem na gapę! - dokończył głośniej patrząc na blondyna.

Relentless ✔ ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz