~Alex
Minęły już trzy lata od koronacji Kaspiana. Oboje przez ten czas się zmieniliśmy.Ja nieco podrosłam. Dalej jestem dwa razy mniejsza od szatyna, ale co tam. Włosy urosły mi do bioder i trochę zaczęły przyciemniać. I to właściwe tyle jeśli chodzi o moją zmianę.
Kaspian za to stracił chłopięce rysy twarzy i zaczął zapuszczać brodę. Już nie można mówić o nim jak o chłopaku tylko jak o mężczyźnie. Włosy ma ciute dłuższe i prostsze. Zdecydowanie nabrał mięśni. Zapewne dzięki treningom na bitwy, w których braliśmy udział.
Jedną z takich bitew mieliśmy miesiąc od mojego zamieszkania w zamku. Kas zostawił mnie w nim wtedy i sam pojechał z wojskiem na północ. Oczywiście pojechałam za nimi.
Dogoniłam ich niezwykle szybko, ale nie pokazywałam swojej obecności do rozpoczęcia walki. Niemalże na samym początku uratowałam szatynowi życie przed dowódcą gigantów. Kolejna piękna mina do zapamiętania.
Jak olbrzymy zobaczyły, że królowa jest po stronie telmarów, najpierw się oburzyły i dalej chcieli wszystkich zabić. Ale w czasie wymachiwania sztyletami wytłumaczyłam im wszystko i złożyli broń. To była szybka walka bez jakiś większych strat.
Gorsza bitwa była za to na pustyni z wojskiem Kalormenu. Owszem udało nam się ich pokonać, ale mieliśmy więcej strat w ludziach.
Tam Kaspian również nie chciał mnie puszczać, więc zamknął mnie w komnacie i klucz oddał strażnikom. Naturalnie uciekłam. Udałam, że coś mi się dzieje i jak tylko otworzyli drzwi to zwiałam. Kas nie był zbyt zachwycony widząc mnie na polu bitwy. Niezbyt się tym przejęłam.
A teraz pakujemy się na wyprawę statkiem w poszukiwaniu siedmiu lordów, którzy zaginęli na morzu, uciekając przed Mirazem lata temu. O dziwo szatyn nic nie mówi. Może wreszcie się pogodził z faktem, że ja nie ustępuje.
-Ty wiesz, że to jest niebezpieczne, prawda? - spytał się mnie zarzucając swoją torbę na ramię.
-Oczywiście - z uśmiechem włożyłam koszule do swojego bagażu - Inaczej bym nie jechała. No bo co to za zabawa bez małego dreszczyku?
-Wariatka - przekręcił oczami - Tylko pamiętaj, że to dla twojego dobra.
-Co? - o czym on gada? Nagle zdałam sobie sprawę że jest on już spakowany i że znajduje się bliżej drzwi - Kaspian. Ani mi się waż.
-Przepraszam Al - w sekundę odwrócił się i zakluczył zamek.
-Kaspian! - dopadłam do drzwi, ale było już za późno - Masz mnie natychmiast stąd wypuścić! Słyszysz mnie tam!? - zaczęłam walić w drewno - Kaspian! Ty przeklęty! Nadopiekuńczy! Skretyniały!..
~Kaspian
-Przepraszam Al - po tych słowach momentalnie odwróciłem się i pobiegłem do drzwi. Kiedy przekręciłem przygotowany już klucz to z pokoju usłyszałem mocne uderzenie i krzyki.-Kaspian!
-Wasza wysokość? - zerknąłem na stojącą obok służącą.
-Trzymaj ten klucz i słuchaj uważnie - podałem jej przedmiot - Masz wypuścić królową z komnaty dopiero wtedy gdy wypłyniemy. Rozumiesz? - pokiwała głową - To bardzo ważne, by wcześniej nie otwierać tych drzwi.
-Skretyniały! Durny!.. - i ja i służąca wytrzeszczyliśmy oczy na obelgi jakimi obrzucała mnie Alex. Z każdą sekundą było ich coraz więcej i coraz gorsze.
-Nie wiedziałem, że zna aż takie epitety - zaśmiałem się nerwowo. Będę musiał się poważnie zastanowić czy chce tu wracać po wyprawie. Oczywiście jeśli będzie do czego wracać. Już więcej się nie zastanawiając poszedłem do portu.
~Alex
-Ty!.. - zawiesiłam się w rzuceniu wyzwisk w stronę szatyna - Ty jesteś tam jeszcze!? - odpowiedziała mi cisza - Świetnie!Mrucząc pod nosem przekleństwa obmyślałam plan. Przecież muszę się stąd wydostać
-Pani? - zza drzwi wydobył się cichy głosik. Zapewne służąca
-Czego!? - warknęłam
-A nic - szybkie kroki przekonały mnie że sobie poszła. Świetnie. Uciekła moja ostatnia nadzieja.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu wyjścia. Pierwsze co zobaczyłam to ulubiony sztylet Kaspiana na stoliku. Pewnie go zapomniał. Drugą rzeczą był otwarty balkon. A gdyby tak..?
Torbę założyłam przez ramiona, sztylet wsadziłam za pas. Oddam go Kaspianowi na statku.
Wspięłam się na balustradę balkonu i spojrzałam w dół. Trochę wysoko, ale nie bez powodu chcieli mi dać przydomek Szalona.
Widząc kamiennego gargulca dwa metry ode mnie i pode mną, miałam już plan.
Najpierw skoczyłam na niego. Oczywiście musiała mi się noga obsunąć i omal nie spadłam, ale dałam radę się utrzymać rękoma.
Potem puściłam się i spadłam na następnego. A z tamtego zeskoczyłam w krzaki. Trochę mocno się podrapałam i poobijałam, ale do przeżycia. Miałam gorsze rany.
Stamtąd było już z górki. Przebiegnięcie obok strażników, przez miasto do portu i tylko trzeba wejść jakoś na statek. Gorzej, że właśnie zaczął wypływać z doków.
Nawet nie obmyślałam żadnego planu. Działałam spontanicznie. Wzięłam duży rozbieg, gdy łajba była tyłem do mnie i skoczyłam. Ładnie wylądowałam na balkoniku. Naturalnie omal nie wpadłam do morza, ale i tak to było ładne.
Szybko weszłam do środka, by lud mnie nie zobaczył i od razu się uśmiechnęłam. Udało mi się.
Rozsiadłam się wygodnie na kanapie pod oknem. Nogi zarzuciłam przez oparcie i zaczęłam bawić się sztyletem Kaspiana. Tak się w niego zapatrzyłam, że nie usłyszałam zbliżających się kroków w stronę kajuty. Wybudził mnie dopiero dźwięk otwieranych drzwi.
-Co ty tu robisz!? - weszli Kaspian z Drinianem, kapitanem statku
-Kaspian - uśmiechnęłam się zeskakując z kanapy - Zostawiłeś to w zamku. Stwierdziłam, że ci oddam - podskakując włożyłam mu sztylet w ręce i wyszłam na pokład.
Miny marynarzy były świetne kiedy mnie zobaczyli, ale niemal od razu zaczęli mi się kłaniać. Kaspian szedł za mną z taką samą miną co jego ludzie. Bezcenne.
Jak pobiegłam na dziób statku to zobaczyłam, że jest drabinka na głowę smoka. Momentalnie tam wlazłam.
-Mogę wiedzieć co ty wyrabiasz? - szatyn chyba już się ocknął z szoku.
-Patrzę w oczy przygodzie - zaśmiałam się z jego mimiki.
Kas tylko schował twarz w dłonie mrucząc coś do siebie. Chyba się załamał.
Nie przejmując się mężczyznami spojrzałam na wschodzące słońce. Pięknie wyłaniało się z morza. No to...
Ahoj przygodo!
CZYTASZ
Relentless ✔ Zakończone
FanfictionTrzecia część książek "The last one" i "Disobedient" *-------------* Alex i Kaspian wyruszają w podróż statkiem "Wędrowiec do świtu" po morzu wschodnim. Co ich tam czeka? Kogo spotkają na swojej drodze? W jakie jeszcze kłopoty się wpakują? I jakie...