X. Wolność

1.2K 82 15
                                    

‒ Niech mnie pan zabije ‒ zdała sobie sprawę z wypowiedzianych przez siebie słów dopiero, gdy wybrzmiały one w jej piwnicznej celi. Snape, który wychodził właśnie na korytarz, zostawiwszy jej kolejny posiłek, zatrzymał się nagle, jak rażony gromem. Hermiona przyłożyła dłoń do ust i zastygła tak na łóżku, przerażona tym, do czego mogła właśnie doprowadzić.

W istocie zaledwie sekundy później twarz Śmierciożercy znalazła się o cal od jej twarzy.

‒ Czy ty w ogóle podejrzewasz w tej swojej małej, pustej główce, o czym ty mówisz, Granger? - wycedził. Twarz miał jeszcze bledsza niż zazwyczaj, jego nierówne zęby ukazywały jej się raz po raz, gdy odsłaniał je wypowiadając kolejne słowa. - Nie masz pojęcia - warknął.

‒ O czym?

‒ O niczym, do cholery! Na tym właśnie polega problem, że o niczym durna dziewczyno!

Więc... Mnie pan nie zabije? - w jej szeroko otwartych z przerażenia oczach pojawiła się maleńka iskierka nadziei, która on bezbłędnie dostrzegł i z kopiącą od furii twarzą rozgniótł w drobny mak jednym starannie dobranym zdaniem:

‒ Tego nie powiedziałem.

Zmroziło ją.

‒ To dlaczego...

‒ Bo NIE MUSZĘ, Granger ‒ warknął. ‒ Jest to jedyny i wystarczający powód, by pozwolić ci żyć.

‒ Nie chcę tak żyć. W zamknięciu.

Zaśmiała się szyderczo, okrutnie.

‒ O tym należy myśleć, zanim wtyka się nos w cudze sprawy, Granger a nie dopiero po fakcie.

‒ Czy pan mnie nie słuchał? To była książka, cholerna książka. I nic więcej.

Popatrzył na nią dziwnie.

‒ Wiem co mówiłaś ‒ powiedział już chłodno. ‒ Ale nie jestem na tyle głupi, by dać się wciągnąć w gierki Zakonu.

‒ Ma pan paranoję.

‒ Czy coś w tym dziwnego? ‒ w jego oczach pojawił się niebezpieczny błysk. ‒ Cały cholerny czarodziejski świat najchętniej spaliłby mnie na stosie.

Nie mogła zaprzeczyć. Siedziała więc tylko sztywno i czekała aż skończy.

‒ Nie ma szans, żebym pozwolił się teraz zabić. Ani twoje życie Granger, ani nikogo innego nie jest tego warte - powiedział i zatrzasnął za sobą drzwi.

Hermiona tkwiła w bezruchu jeszcze kilka minut, oszołomiona tą przemową dawnego profesora. Aż takim był egoistą? Nie. Coś jej w tych słowach nie pasowało. Jak to szło? "Żebym pozwolił się teraz zabić"? Teraz. To słowo albo trafiło do zdania przypadkiem, albo kryło za sobą coś, o czym nie miała pojęcia. Z resztą. Czy mogła żądać od kogokolwiek, by poświęcił za ciebie swoje życie? Czy trzeba być złym, Śmierciożercą, żeby po prostu chcieć żyć?

Przymknęła oczy. Odechciało jej się jeść.

***

Nigdy nie przywiązywał specjalnej wagi do opinii innych na swój temat. To było kluczem do przetrwania. Gdyby zastanawiał się zbyt wiele nad tym, co ktoś myślą o nim inni Śmierciożercy, członkowie zakonu Feniksa, nauczyciele w Hogwarcie... Pewnie by zwariował. Dlatego od dawna już był zamknięty na ludzi, na ich słowa, gesty, emocje i spojrzenia. Nie dbał o to, jakie wzbudza uczucia, nie zastanawiał się nad tym, co mógłby polubić w osobach, które spotykał na swojej drodze. Sympatie, zażyłości, związki ‒ to wszystko było w życiu Severusa Snape'a wysoce niepraktyczne i niosło za sobą ogromne niebezpieczeństwo. Gdy przypominał sobie Lily, wszystko co zrobił pod wpływem...

OBLIVIATE: Początek - Sevmione ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz