Siedząc samotnie nad rzeką Yodo zastanawiałam się jak mam postąpić.
W głębi duszy wiedziałam, że nie mam już do czego wracać. Przebywanie w pustym mieszkaniu przesiąkniętym jego zapachem jest dla mnie zbyt bolesne. Rażące promienie słońca atakowały moją mokrą od łez twarz, a radosne rozmowy ludzi przechodzących nie opodal mieszały się z moim cichym łkaniem.
- czyli tak to się skończy. Pozwolisz mi płakać w piękną pogodę. Ach jakie to zabawne. Naprawdę uwierzyłam, że razem możemy się naprawić. - powiedziałam drżącym głosem.Słońce świeciło wspaniale dzisiejszego dnia. Wiedziałam co się z tym wiąże. Paradoksalnie piękna i bezwietrzna pogoda rozwiała wszystkie moje wątpliwości.
- On nie wróci, bo po co miałby tu wracać.-mówiąc to przełykam kolejną fale łez.Tracąc nadzieję na lepsze jutro powoli podniosłam się z ziemi.
-I gdzie te wszystkie twoje obietnice? Byłam dla ciebie tylko przelotną przygodą? Nie wierzę w to. Zawsze byłeś skryty, ale widziała jak powoli się przede mną otwierasz. Jeśli wtedy w twoich oczach nie widziałam miłości to jak inaczej nazwiesz to uczucie? - rzuciłam czując jak każde kolejne słowo coraz trudniej opuszcza moje usta.Nagle poczułam lekki podmuch oraz kilka drobnych kropel na dłoni. W pierwszym momencie pomyślałam, że to moje łzy które zleciały na ręce.
- Niech pani się lepiej gdzieś schowa. Za chwilę lunie deszczem. - powiedział nieznajomy staruszek, który najprawdopodobniej wybrał się na spacer ze swoją małżonką.
Deszcz? Jak to? Przecież przed chwilą świeciło słońce. Dzieci goniły się na trawie, młodzi kochankowie spędzali czas na pobliskich ławkach. A teraz wszyscy uciekają do domów. Zaskakujące jak pogoda potrafi się szybko zmienić.
Czując jak zimne krople deszczu uderzają moją twarz poczułam się choć przez moment tak jakby on tu był. Tak jakby wcale nie zniknął dziś rano zostawiając jedynie głupią róże na stole oraz przyłączoną do kwiatu kartkę z napisem,, Pamiętaj jesteś za słodka na papierosy".
CZYTASZ
Cigarettes || Yuta
Fanfiction- Jesteś za słodka na palenie. - usłyszałam męski głos za moim plecami. Bojąc się odezwać postanowiłam przemilczeć jego słowa, licząc że zaraz sobie odpuści. - Wiesz wydaję mi się, że płakanie samotnie pod dachem starej restauracji w deszczu jest t...