Wychodzenie o tak późnych godzinach nie było najmądrzejszym zachowaniem, jednakże ktoś musiał pójść odebrać ten nieszczęsny telefon.
- Zawsze to na mnie spada, dlaczego? Mogłabym teraz robić coś o wiele ciekawszego... – nagle usłyszałam dźwięk przewracających się puszek, który dobiegał z jednej z ciemnych uliczek. – i o wiele bezpieczniejszego.
Zastanawiałam się dlaczego zgodziłam się na odbiór telefonu Miny, równie dobrze dziewczyna mogła umówić się z Markiem jutrzejszego dnia i po prostu dokonać wymiany owych telefonów. Zresztą telefon dziewczyny i tak był w stanie agonalnym więc nie sądzę, że zrobiłoby jej to różnicy, czy dostanie go jeszcze dzisiaj.
Szłam dość szybko, ponieważ chciałam zdążyć wrócić do mieszkania Yuty zanim on pierwszy do niego powróci. Oszczędziłoby mi to zbędnego tłumaczenia się i niepotrzebnej kłótni na temat późnego szlajania się samotnie po nocy. Kierując się do umówionego miejsca kilka rzeczy nie dawało mi spokoju, dlaczego Yuta został pobity i dlaczego nagle wychodzi nie mówiąc gdzie się wybiera o tak późnej porze. Co prawda zrobiłam dokładnie to samo co on, ale nadal mógł mi powiedzieć gdzie idzie.
Stanęłam przy sklepie Pana Moona cierpliwie czekając na Marka, który jak na złość spóźniał się już ponad 10 minut.
- Dalej proszę, jeszcze trochę i będzie czekać mnie po powrocie spowiedź... - mruczałam cicho pod nosem.
- O nie widziałam, że umawiasz się z księdzem. – usłyszałam za uchem roześmiany głos.
- Witam szanownego pana spóźnialskiego. Jak tam telefon? Mam nadzieję, że nie wchodziłeś w galerie żeby poszukać nieprzyzwoitych zdjęć swojej dziewczyny. – odparłam uśmiechając się lekko.
- Gdzie tam, nie mógłbym wpaść na tak zbereźny pomysł. Bardzo miło w końcu cię zobaczyć na żywo. Mina dużo o tobie opowiada. Oczywiście w samych superlatywach, choć czasem mówi też dziwne rzeczy, ale założyłem, że wy kobiety tak po prostu macie. – powiedział chłopak.
- Oj uwierz Mina o tobie jeszcze więcej opowiada. – zwłaszcza kiedy dostaje fazy na „O Boże on jest taki cudowny, chcę żeby był moim mężem, Kana czy mogę mu się oświadczyć?" –Też się cieszę, że możemy się w końcu zobaczyć, trochę warunki niesprzyjające, ale zawsze to jakiś dobry początek.
- Zgadzam się w stu procentach. Widzę też, że chyba ci się śpieszy więc proszę – powiedział podając mi telefon dziewczyny. – myślę, że powinniśmy spotkać się kiedyś razem w czwórkę w przyzwoitych warunkach.
- W czwórkę ? – spytałam zdziwiona.
- Tak ty, Mina, ja i twój „ksiądz". – odparł robiąc w powietrzu cudzysłów na słowo ksiądz.
- Może kiedyś... - powiedziałam cicho. Nie wiem dlaczego, ale nie chciałam jeszcze teraz oficjalnie przedstawiać Minie Yuty. Co naprawdę boisz się, ze chłopak tylko sobie żartuje z ciebie? Jak dla mnie tak jest, ale wiesz nie omylna nie jestem... a może jestem i powinnaś uważać hahahaha.
- Kana, w porządku ? – zapytał chłopak z zmartwioną miną.
- Tak, zmyśliłam się na chwilkę. – odpowiedziałam.
- Trochę zbladłaś, może zadzwonimy do twojego chłopaka, żeby po ciebie przyszedł? – rzekł chłopak, podchodząc bliżej mnie.
- Nie! Znaczy się, nie ma co go martwić. Samotny spacer dobrze mi zrobi, wiesz takie babskie przemyślenie wtedy można snuć, rozumiesz prawda? – mówiłam, chcąc jak najszybciej wrócić do mieszkania Yuty.
- Yyy chyba tak, aczkolwiek ciężko mi to stwierdzić. – powiedział ewidentnie zakłopotany moim zachowaniem.- Normalnie powiedziałbym, żebyś dała znak życia jak wrócisz bezpiecznie do mieszkania, ale w aktualnych okolicznościach nie mam jak go odebrać. – zaśmiał się.
- Rozumiem, pewnie spotkacie się z Miną jeszcze w tym tygodniu więc jak dowiesz się, że nie dałam znaku życia od dzisiejszego dni to znaczy że ktoś mnie porwał. Tylko mojego chłopaka nie oskarżajcie. – powiedziałam lekko rozbawiona.
- Księdza oczywiście, że nawet bym się nie ośmielił oskarżać o taki czyn. – również odpowiedział rozbawiony. – Ale i tak uważaj na siebie, Mina by mi narzekała, że nie ma sukienki na twój pogrzeb gdyby coś ci się stało.
- Postaram się. Do zobaczenia następnym razem. – powiedziałam i poszłam w swoją stronę.
- Do zobaczenia! – słyszałam już tylko w oddali jego krzyk.
Musiałam się śpieszyć bo do planowanego powrotu Yuty zostało 20 minut. Liczyłam jedynie, że chłopak nie wrócił szybciej niż zaplanowała.
Dlaczego nie chcesz przedstawić swojego chłopak przyjaciółce? Yuta miał rację i wstydzisz się go? Myślę, że z waszej dwójki to on powinien się wstydzić ciebie.
Odganiałam nieprzychylne myśli z głowy, spoglądając w panoramę nocnych uliczek.
CZYTASZ
Cigarettes || Yuta
Hayran Kurgu- Jesteś za słodka na palenie. - usłyszałam męski głos za moim plecami. Bojąc się odezwać postanowiłam przemilczeć jego słowa, licząc że zaraz sobie odpuści. - Wiesz wydaję mi się, że płakanie samotnie pod dachem starej restauracji w deszczu jest t...