Nagły huk rozniósł się po całym mieszkaniu. Szybko wybiegłam z łazienki i zwinnym ruchem zgarnęłam ręcznik wiszący obok szafki. Jeśli ktoś właśnie próbuje okraść mój dom to mógłby wybrać sobie chociaż moment, w którym nie będę naga.
Gdy stanęłam na korytarzu wszystko wskazywało na to, że źródło dziwnych szmerów znajduje się w moim pokoju. Wzięłam więc do ręki parasol, który leżał na półce i mocniej owinęłam się ręcznikiem. Powoli uchyliłam drzwi do mojej sypialni szykując się do obrony mojego terytorium, ale widok jaki tam zastałam przebił wszystkie mojej oczekiwania.
- Mina! Czyś ty do reszty oszalała?! – krzyknęłam widząc jak moja przyjaciółka wisi jedną nogą za oknem.
- Telefonu nie odbierasz, na wiadomości nie odpisujesz, myślałam że ktoś właśnie cię zabija! Powinnaś być mi wdzięczna, że się tak o ciebie martwię. A teraz podaj mi rękę albo ten parasol i mnie wciągnij do tego pokoju. –rzuciła zmęczona. . Podeszłam do dziewczyny i pomogłam jej wejść do pomieszczenia.
- Nie wiem, czy wiesz, ale mam coś takiego jak drzwi wejściowe w mieszkaniu. – powiedziałam odkładając parasol na biurko.
- Ha, ha jesteś przezabawna wiesz? Zero wdzięczności taka właśnie jesteś.- mamrotała pod nosem, otrzepując ręce. Dlaczego akurat nad moim świeżo wypranym dywanem? Jakby nie mogła się odwrócić i zrobić tego przez okno, choć może dostała przez je dzisiejszy wyskok jakieś tramy z oknami?
- Nie no już nic nie mówię, ale wiesz jeśli jesteś spider woman to wiesz, że mogłaś mi o tym powiedzieć szybciej. Nikomu bym nie powiedziała przyrzekam. – mówiłam robiąc jednocześnie znak jak harcerze.
- W ogóle od kiedy ty wchodzisz przez okna ,co? Przecież to angażuje tyle mięśni... a ty tak nie lubisz ich ,,przetrenowywać".- powiedziała robiąc w powietrzu tak zwane łapki.
-Aaa, jakby to powiedzieć... Pamiętasz tego przystojnego chłopaka od frutti di mare? –rzuciła niepewnie.
- Tego przez którego wylądowałaś na komisariacie.- powiedziałam wybierając w między czasie ubrania.
- Tak! Dokładnie! Noo to... - przerwałam dziewczynie.
- Mina błagam cię dopłyń do brzegu. – powiedziałam zirytowana.
- No mówię, nie przerywaj mi! Tak się złożyło, że spotkaliśmy się ostatnio znowu.- odparła nieśmiało.
- Okay.. umówiliście się na randkę?- rzuciłam.
- Co?! Nie. Znaczy się yyy nie. – mówiła, strasznie się plącząc.
- Czyli nie umówiliście się na randkę, ale się gdzieś spotkaliście tak?- spytałam.
- Nie do końca, ponieważ nie spotkaliśmy się tak jak za pewnie myślisz, czyli na ulicy czy pod klubem. – odpowiedziała.
- Dobrze, to gdzie się w takim razie spotkaliście? – znów zadałam dziewczynie pytanie.
- Śmieszna sprawa bo wyobraź sobie, siedzę sobie wieczorem w pokoju czytam książkę a tu nagle boom! Ktoś mi puka w szybę. Podchodzę do okna, bo najpierw pomyślałam, że to może jakiś ptak. Odsłaniam zasłonę a tam Mark. – odparła rozmarzonym głosem.
- Czyli przystojny chłopak od frutti di Mare to Mark? – rzekłam.
- Nie, wiesz co Mark to ta małpka z zoo. Oczywiście, to ten chłopak. – powiedziała nerwowo.
- I to niby ja jestem taka przezabawna? Dobra, ale co on robił przy twoim oknie? Skąd w ogóle on wie gdzie mieszkasz?
- Nie mam pojęcia, ale jak już tak przyszedł do mnie to nie wiedziałam co zrobić, bo wiesz nie mogłam go za bardzo wpuścić do domu. – wydała z siebie pisknięcie.
- Ale wiesz co jest najlepsze?- mówiła piskliwie.
- Co? – odparłam.
- Myślałam, że będzie niezręcznie albo pomyśli sobie, że jestem jakaś dziwna, bo nie chce go do pokoju zaprosić. A on jedynie się uśmiechnął, wyciągnął do mnie dłoń, po czym spytał się czy nie chce może z nim dziś uciec.- powiedziała zsuwając się z łóżka.
- Uciec? Przecież jesteś tu, więc nigdzie nie uciekłaś. Trochę nie rozumiem tego wszystkiego wiesz. – powiedziałam chowając się za szafą, by w końcu się ubrać.
- Ah, nie chodziło mu o ucieczkę na zawsze. Chciał uciec ze mną w tę noc. Byśmy spędzili ją tylko we dwoje. – rzuciła.
- I widzę po twoim zachowaniu, że się zgodziłaś. – odparłam wychodząc za drzwi szafy.
- Oczywiście, że tak! A ty na moim miejscu byś się nie zgodziła? - rzekła z podniesioną brwią.
- Zależy, na mnie ten twój cały Mark nie zrobił jakoś dobrego wrażenia. – powiedziałam.
Zaczęłam się jednak zastanawiać, czy jeśli Yuta, by stanął przy moim oknie z propozycją ucieczki to czy bym się zgodziła. Oczywiście, że tak głupia chociaż nie oszukujmy się po co miałby w ogóle starać się mieć coś wspólnego z tobą.
- Mhm w sumie to dobrze, że Mark ci się nie podoba, ale pewnie gdyby twój znajomy Yuta tak zrobił to byś się zgodziła, mam rację? – powiedziała.
- Yuta, Mark mało ważne, po porostu uważaj na siebie dobrze. Nie chce żeby coś ci się stało. - odpowiedziałam.
- Będę, będę, a teraz lepiej mi powiedz czy ty moja kochana spotkałaś się ostatnio z panem Yutą? – spytała się.
- Może tak, może nie – rzuciłam.
- No weź! Ja ci powiedziałam o Marku. – mówiła, machając moją ręką.
- Okay. Spotkałam się, ale teraz to ja powiem, że to nie tak jak myślisz. –odparłam, gdyż dziewczyna zaczęła już robić sugestywne miny.
- Czyli co, tak naprawdę obie przepadłyśmy dla jakiś mężczyzn. –powiedziała siadając spokojnie na łóżku, co było lekko przerażające, ponieważ nie bywała zazwyczaj tak spokojna.
- Chyba tak. – odpowiedziałam siadając obok niej.
- Stoczyłyśmy się.- powiedziałyśmy w tej samej chwili.
CZYTASZ
Cigarettes || Yuta
Fanfiction- Jesteś za słodka na palenie. - usłyszałam męski głos za moim plecami. Bojąc się odezwać postanowiłam przemilczeć jego słowa, licząc że zaraz sobie odpuści. - Wiesz wydaję mi się, że płakanie samotnie pod dachem starej restauracji w deszczu jest t...