Wracając ze szkoły liczyłam tylko na spokój, lecz wiedziałam, że nie będzie mi on dany. Przekraczając próg mieszkania od razu można było usłyszeć dźwięk sztucy oraz głośno grający telewizor, który nie służył do oglądania na nim filmów czy też seriali. Jego zadaniem było niwelowanie problemów. Zastanawiasz się jakich problem? W tym przypadku problemem było wszystko. Każdy najmniejszy ruch mógłby skazać cię na poniżenie. Źle stoisz, źle jesz, nic nie robisz, źle robisz. Dlaczego nie jesz? Dlaczego tyle jesz? Nie licz, że coś osiągniesz, za mało się starasz. Spójrz na nią jest taka śliczna i zdolna powinnaś brać z niej przykład.
- O nareszcie jesteś. Chodź odgrzej sobie obiad. - rzuciła mama przerywać tym samym kłótnie dobiegająca z telewizora.
- Dziękuję nie trzeba, zjadłam dziś w szkolnej stołówce. - powiedziałam mając nadzieję, że uwierzy w moje słowa jak zwykle.
- Jak chcesz. Tylko potem nie myśl sobie, że będziesz szperać po kuchni. - mówiąc odwróciła twarz ponownie w stronę ekranu.
Nie siląc się na odpowiedź poszłam do swojego pokoju. Wyjęłam z plecaka potrzebne mi zeszyty oraz butelkę z wodą. Czułam, że powinnam coś zjeść w końcu ostatni posiłek jaki miałam w ustach było prażone jabłko wczoraj rano. Powinnaś dać z siebie więcej. Nie możesz wytrzymać choć chwili bez jedzenia? Naprawdę zachowujesz się żałośnie. Słysząc nie przyjemy głos w mojej głowie postanowiłam napić się wody i zabrać za naukę. Nawet nie zauważyłam aż wybiła godzina dwudziesta druga. Powoli wstałam od biurka, by spojrzeć za okno. Wszystko wydawało się być takie nijakie. Ludzie w samochodach zdawali się nie przejmować nadchodzącym deszczem. Postanowiłam udać się na chwilę do toalety. Otwierając drzwi pokoju można było usłyszeć cichą rozmowę rodziców dobiegając z ich sypialni.
- Nie wiem co się z nią dzieje. Może powinna zacząć wychodzić częściej z domu? - powiedziałam spokojnym głosem mama.
- Nie dramatyzuj. Po pierwsze z kim, by miała się spotykać? A po drugie teraz to ma się skupić na szkole. Jest w ostatniej klasie liceum, za chwilę studia. Musi postać się o jak najlepsze wyniki, a nie bawić się. Kiedyś nam za to podziękuje. - powiedział znudzonym głosem ojciec.
- Ale nie sądzisz, że może powinniśmy jej jakoś pomóc? - rzekłam mama starając się zachęci ojca do podjęcia właśnie inicjatywy w tej rozmowie.
- Pomóc? W czym? Zapisałem ją na lekcje dodatkowe, kupiłem najlepsze książki, a ona co robi? Cały dniami tylko przesiaduje w tym swoim pokoju. Kompletnie się nie stara. Słyszałaś, że córka Mizuki dostała się na stypendium do Stanów? To jest dopiero osiągnięcie.
- Nie przesadzaj już. Mizuka śpi na pieniądzach. Gdyby nie jej rodzice nie miała, by nic a teraz wysyła swoją córkę wszędzie gdzie popadnie, płacąc, by ludzie ją przyjęli. Ma z tego wiele korzyści. Wszyscy zachwycają się dziewczyną, mimo że ta nie potrafi nic zrobić, a matka przynajmniej nie musi się nią zajmować. - odparła lekko zirytowana.
- Co zmienia faktu, że Mizuka może dumie chwalić się córką. A ja co mogę powiedzieć? W ogóle skończ już tą bezsensowną rozmowę i chodź spać. Jutro muszę wcześnie jechać do pracy. - powiedział gasząc nocną lampkę.
Wiedziałam, że nie zasnę dzisiejszej nocy, postanowiłam więc udać się na spacer. Rozsądnej było, by gdybym zabrała ze sobą kurtkę, lecz oczywiście nie wiele wspólnego miałam z rozsądkiem.
Idąc uliczkami nocnego miasta poczułam zimne krople spadające na moje ciało. Usiadłam na jednym z pustych przystanków autobusowych.
Głodna, mokra, zmarznięta obserwowałam krople uderzające o drogę. Nagle poczułam, że moje policzki również robią się coraz bardziej mokre jednak nie była już to wina deszczu. Ukryłam twarz w dłoniach i cicho szlochałam. Po chwili poczułam, że ławka na której siedzę lekko się ugięła, a do mojego nosa dotarła silna woń dymu papierosowego. Zaskakujące było w tym wszystkim to, że od małości nienawidziłam zapachu papierosów, jednak te miały w sobie coś przyciągającego, coś co powodowało, że pragnęłam poczuć je z jeszcze bliższego miejsca. Z zamyślenia wyrwał mnie dopiero dźwięk nadjeżdżające autobusu. Gdy zatrzymał się na przystanku ławka powoli znów się poruszyła, a osoba z papierosem wyrzuciła go z pośpiechem gasząc go na chodnik. Chciałam przyjrzeć się jak wygląda nieznajomy jednak przez ciemność panującą na dworze nie wiele mogłam dostrzec, również kaptur na jego głowie nie ułatwiał mi zadania. Jedynie co mogłam stwierdzić to, to że jest to mężczyzna. Postanowiłam, więc wrócić do domu i choć przez chwilę się zdrzemnąć.
CZYTASZ
Cigarettes || Yuta
Fanfiction- Jesteś za słodka na palenie. - usłyszałam męski głos za moim plecami. Bojąc się odezwać postanowiłam przemilczeć jego słowa, licząc że zaraz sobie odpuści. - Wiesz wydaję mi się, że płakanie samotnie pod dachem starej restauracji w deszczu jest t...