Dni powoli mijały, a każdy z nich wydawał się być dokładnie taki sam. Każdego wieczora przychodziłam na przystanek, gdzie pierwszy raz spotkałam Yute. Czasami mijałam również zapomnianą przez wszystkich już restauracje. Chciałam zobaczyć, czy się zjawi albo czy może był przede mną i zostawił mi jakąś wiadomość. Jednak za każdym razem witała mnie jedynie ciemna, samotna noc.
- Może miała rację? Chciał się tylko pośmiać...- mówiłam przeglądając się w brudnej szybie wspomnianej przed chwilą restauracji.
- Zresztą po co mi on? Sama mogę się nauczyć palić. To nie może być takie trudne. Kilka prób i dam radę. – powiedziałam jednocześnie wyciągając z kieszeni papierosy.
Powoli włożyłam papierosa między wargi i podpaliłam go zapalniczką. Efekt był taki sam jak za pierwszym razem. Nieprzyjemne drapanie w krtani oraz brak możliwości oddechu. Rzuciłam papierosa z pośpiechem na ziemię.
- Boże kogo ja próbuję oszukać! Jestem w tym beznadziejna. – krzyczałam sama do siebie.
Oparłam się o zimną szybę i zamknęłam oczy. Usłyszałam z oddali grzmoty, które wskazywały o nadchodzącej burzy. Z każdą sekundą można było poczuć narastający wiatr oraz chłód który przyszedł wraz z deszczem.
- Mówiłem, że jesteś za słodka na palenie. – usłyszałam śmiech koło mojej twarzy, powoli otwierając oczy.
Przede mną stał cały zmoknięty, ale zarazem uśmiechnięty Yuta.
- Mówiłeś również, że nauczysz mnie palić. – odpowiedziałam prostując się, by wyglądać na pewniejszą.
- I nauczę. – rzucił szybko, chwytając moją dłoń i ciągnąc mnie w stronę tylnego wejścia do restauracji.
Zadziwiające było to, że drzwi były otwarte. Yuta wskazał dłonią bym weszła pierwsza.
- Czy to nie włamanie? – powiedziałam nerwowo.
- Gdzie tam? Po pierwsze drzwi są otwarte. Po drugie miałaś słuchać mistrza nikotynowego bez zadawania zbędnych pytań. – odparł uśmiechając się.
Czyli jednak słyszałam co mruczałam od nosem wtedy. Stałaś zaledwie jeden krok od niego ja mógłby tego nie słyszeć?
Weszłam do budynku przy okazji uderzając się o próg. Na całe szczęście się nie przewróciłam bo nie zniosłabym myśli, że on mnie łapie. W sensie nie żeby mi to przeszkadzało, ale jednak nie chciałabym wyjść na typową bohaterkę niczym z koreańskich dram. Złapane równowagi przynajmniej daje mi pozory niebycia totalną łamagą.
- Dobra w takim razie chodź.- powiedział wyprzedzając mnie.
- Co, ale gdzie? Nie wystarczy, że już tu się ,,włamaliśmy"? – mówiąc to, zrobiłam cudzysłów dłońmi.
Chłopak zignorował moje słowa i znów pociągnął mnie za dłoń, prowadząc w stronę schodów.
Nagle znaleźliśmy się na poddaszu restauracji. Wszystko było tam jeszcze bardziej zakurzone niż sama restauracja na dole.
Yuta odsłonił zasłonę okna byśmy mogli zobaczyć kiedy przestanie padać.
- Dobra to co zaczniemy naszą pierwszą oficjalną lekcje palenia? – powiedziałam jak na moje troszkę zbyt energicznie.
- Niech pomyślę... Nie. – odpowiedział.
- Ale...- chciałam już coś powiedzieć, ale od razu mi przerwał.
- Tak, tak. Ale mi obiecałeś! – rzucił, starając się brzmieć tak jak ja.
- Jasne zrozumiałam. Brzmię infantylnie, dziecinnie oraz zdesperowanie. Już przestaję. – powiedziałam normalnie.
Yuta spojrzał się na mnie z dziwnym wzrokiem i usiadł na ziemi.
- Po co w ogóle chcesz się nauczyć palić? Wiesz, że to zabija powoli. – mówiąc to patrzył się w ziemie.
- A po co ty palisz jeśli wiesz jakie są skutki? – spytałam się siadając koło niego.
- Mam swoje powody.
- Widzisz każdy jakieś ma. – powiedziałam cicho.
- Dlaczego spotykamy się zawsze kiedy pada? – spytałam.
- Skąd mam to wiedzieć? Kiedy pada lepiej mi się myśli. Nie muszę się niczym martwić. Jestem tylko ja i deszcz. Noo i od pewnego czasu jeszcze ty.- odpowiedział.
- Przeszkadzam ci? Jeśli to dla ciebie problem to postaram się nie wpadać na ciebie.
- Przestań. Źle mnie zrozumiałaś. Nie przeszkadzasz mi, nawet jest zabawnie. –powiedział lekko uśmiechając się.
- Daj telefon. – rzucił szybko, wystawiając dłoń w moją stronę.
Podałam mu telefon odblokowując go wcześniej. Chłopak nie patrząc na mnie, przejął telefon i zaczął wpisywać coś w niego.
- Proszę, teraz nie będziemy musieli spotykać się tylko w czasie burzy. Wystarczy, że zadzwonisz albo napiszesz. – powiedział obracając się w moją stronę.
Tym razem to on zaczął sięgać coś ze swojej kieszeni. Były to jak można było się papierosy. Wyjął z opakowania jednego i zapalił. Oboje w tym samym momencie oparliśmy głowy o ścianę i zmrużyliśmy oczy.
- Dlaczego twoje papierosy nie śmierdzą tak jak inne? –zadałam pytanie lekko zaciągając się zapachem, który pomału opanowywał całe pomieszczenie.
- Wiesz może to chodzi nie o papierosy, a osobę która je pali. – odpowiedział odwracając twarz w stronę.
- Patrzy. – powiedział wyjmując papierosa z ust.
Yuta podniósł się lekko, obrócił mnie w taki sposób, że moje plecy dotykały jego klatki piersiowej i chwycił moją dłoń w swoją. Między moje palce włożył swojego papierosa.
- Zamknij oczy i po prostu o niczym nie myśl. – usłyszałam jego głos przy moim uchu.
Poczułam jak moja dłoń trzymana przez jego podnosi się do moich ust, a po chwili mogła już poczuć jakże przyjemny dym w moich płucach. Tym razem nie kaszlałam ani nie próbowałam łapać oddechu. Byłam tylko ja i on otaczający się błogim zapachem.
![](https://img.wattpad.com/cover/253609280-288-k792063.jpg)
CZYTASZ
Cigarettes || Yuta
Fanfiction- Jesteś za słodka na palenie. - usłyszałam męski głos za moim plecami. Bojąc się odezwać postanowiłam przemilczeć jego słowa, licząc że zaraz sobie odpuści. - Wiesz wydaję mi się, że płakanie samotnie pod dachem starej restauracji w deszczu jest t...