Obudziłem się z masakrycznym bólem głowy, w dość nie typowej pozycji, gdyż moja głowa wręcz zwisała z łóżka, a ręce i nogi były rozrzucone jakby losowo. Odnosiłem wrażenie, że moje skronie wręcz pulsują, przy tym wywołując nie za lekkie mdłości. Przymrużyłem delikatnie powieki i uniosłem dłonie, po czym kciukiem oraz palcem wskazującym zacząłem masować swoje obolałe skronie. Powoli z lekkim trudem wysunąłem się spod miękkiej pościeli, przy tym usiłując ściągnąć z siebie koszulkę. Stanąłem przed szafą którą zdobiło wielkie lustro. Przejrzałem się w nim, dokładnie lustrując każdy skrawek swojego ciała. Moja skóra była biała, biała jak kreda do tablicy szkolnej. Miałem roztrzepane, potargane brązowe włosy, czerwone oczy i sińce pod oczami.
Zrzuciłem spokojnie dresy z bioder i skierowałem wzrok na łóżko w którym powinien leżeć Iwa-chan. No właśnie, gdzie on jest? Gdzie on polazł. Sięgnąłem do walizki po byle jaką koszulkę i szybko ją założyłem, przy tym kierując się do wyjścia z pokoju. Od razu napotkały mnie białe kręcone schody z których pewnie bym się zabił, gdyby nie to, że jestem trzeźwy. A uznajmy, że czasami umiem zabalować do nieprzytomności. Zszedłem na dół, by sprawdzić czy nie ma tam Hajime, czy też Hanamakiego lub Matsukawy, ale po głośnych krzykach wydobywających się z dolnego piętra, mogłem wywnioskować, że na pewno tam są.
- Co robicie chłopaki? - spytałem zaspany i przeciągliwie ziewnąłem.
- Staramy się zobaczyć, kto może sprawić, że Iwaizumi się zarumieni - Odrzekł Makki, cicho śmiejąc się z krytycznych uwag Matsuna w kierunku mojego przyjaciela. - A ty czemu kapitanie świecisz gołą dupą w mojej kawiarni? Za chwilę otwieramy, a ty zachowujesz się tak lubieżnie - skomentował mnie, przy tym dwuznacznie poruszając swoimi brwiami.
- To niemiłe! Przecież mam bokserki Makki! - Wydymałem policzki, zmarszczyłem brwi i zacisnąłem usta w wąską linie, przy tym chwilę się nad czymś zastanawiając. - O! Chcę spróbować zarumienić Iwusia! - Przedstawiłem chłopakom pomysł, po czym przybliżyłem się do bruneta o nastroszonych włosach.
- Ile razy mam Ci powtarzać, że nie masz tak na mnie mówić Kusokawa? - Rzucił, obdarowując mnie groźnym i pełnym mordu spojrzeniem.
- Oj tam, oj tam, nic się nie stało Iwuś! - zachichotałem cicho, kręcąc lekko głową. - Oi, Iwa-chan! Będę mothrą do twojej godzilli! - Zadowolony z pomysłu klasnąłem w dłonie i zatrzebiotałem aktorsko rzęsami.
Mothra - Gigantyczna ćma z boskimi powiązaniami. Potrafi emitować specjalną pieśń, którą zrozumie tylko Godzilla i której używa do komunikacji z nim.
- Zamknij się shittykawa! - Jego policzki zawitały obfite rumieńce, co momentalnie zauważyłem. Chwilę przyglądając się chłopakowi, mogłem dostrzec, że jego uszy również zrobiły się czerwone, co w moich oczach wyglądało cholernie uroczo.
- Czyli następnym razem musimy gadać o Godzilli, by podniecić Iwaizumiego? - Stwierdził Matsukawa z tym swoim chytrym uśmieszkiem, patrząc na swojego różowowłosego przyjaciela wymownym wzrokiem.
* * *
Siedziałem na łóżku i objadałem się babeczkami, które dał mi Makki. Mieć przyjaciela, który prowadzi cukiernie to najlepsze co mogło się zdarzyć w moim życiu. No może oprócz tego, że jestem zaszczycony znajomością z Iwusiem, którego znam od dziecka. Przy pożeraniu słodkości spoglądałem raz na czas na przyjaciela, który krzątał się po pokoju, wpatrując się z koncentracją w swój telefon. Ciekawiło mnie co tak go w tym urządzeniu zaciekawiło, ale wolałem nie schodzić z łóżka. Może nie, że nie wolałem, po prostu mi się nie chciało. Wreszcie mogłem odpocząć od rodziców jak i ludzi ze szkoły. Najważniejsze w tym momencie było to, że spędzam ten czas wraz z moim ukochanym Iwą.
- O mój boże! Oikawa spójrz na to! - Ucieszony chłopak momentalnie pojawił się obok mnie na łóżku, przy tym wpychając mi w moje poklejone od lukru dłonie telefon.
- Nowy pluszak godzilla, tak? - Przymrużyłem delikatnie powieki, by dostrzec co piszę na świecącym urządzeniu. To pewnie przez to, że nie mam założonych szkieł kontaktowych.
- Tak! Występuje w trzech różnych rozmiarach! - Spojrzałem mu w oczy, w których bardzo łatwo mogłem zauważyć iskierki zachwytu. Naprawdę mu się podobały, a ja miałem za zadanie je kupić za wszelką cenę. - Muszę ich zdobyć, ich trzech - Powiadomił mnie.
- Dobrze, pójdziemy tam - Odpowiedziałem chłopakowi, oddając do jego rąk telefon.
No i mamy siódmy rozdział :3
Mam nadzieję, że się podobał!