1

1.1K 95 112
                                    

Z trudem unoszę powieki, gdy ostre promienie słońca oślepiają mnie. Odchylam głowę by spojrzeć na stojącą przede mną postać. To Iwa-chan, mój kochany Iwa-chan. Problem w tym, że stoję przed nim w samych bokserkach. W bokserkach z motywem kosmitów. A przecież tak doskonale wiem, że Iwa-chan mnie ubiję, gdy jeszcze kiedyś zobaczy kosmitów! Ale ja się w to tak bardzo wkręciłem. Ołówki, kubki, zeszyty, ubrania czy nawet deska od toalety!
Na wszystkim mam nalepki kosmitów, czy spodków kosmicznych. Iwa-chan nie rozumie, co będzie wtedy, gdy obcy nas zaatakują i będą od nas wymagać niezrozumiałych rzeczy? My nawet nie wiem co oni jedzą! Gofry, naleśniki czy może nalewają sobie właśnie w tej chwili kieliszki whisky? Trzeba się poduczyć na ten temat, dlatego kupiłem w księgarni cały stos książek o zielonych ufoludkach.

- Ty dalej nie gotowy? - Spytał, mierząc mnie wzrokiem.

- Ah Iwa-chan! Ale ty masz gejowskie zapędy! - Krzyknąłem biorąc byle co, tylko by zakryć moje pół nagie ciało. - Aż mi mokro przez ciebie - Mruknąłem z rozbawieniem ruszając w stronę swojego pokoju.

- I to niby ja jestem zboczony!? - Zirytował się, a ja usłyszałem kroki zbliżające się do mnie.

Szybko wbiegłem do swojego pokoju i zakluczyłem go, by uratować się przed Hajime. Jego tryb; 'rozpierdolę wszystko za wszelką cene' mogę uznać za włączony. Tylko ja umiem tak szybko wkurzyć przyjaciela, z czego trzeba przyznać, że się cieszę.
Ale to nie moja wina, że jest tak strasznie gejowski! I zboczony oczywiście też! Ciekawe co sobie wyobraża w tej mądrej główce.
Zapewne ma jakieś sprośne fantazje ze mną, o tak.

- Shittykawa otwieraj te pieprzone drzwi! - Krzyknął sfrustrowany, dobijając się do drzwi. - Za chwilę z tobą nie pojadę i gówno z tego będzie!

- Iwa-chan, nie ma po co używać takich nieparlamentarnych słów - Zaświergotałem rozbawiony zaistniałą sytuacją.

Otworzyłem drzwi i spotkałem sie ze wzrokiem pełnym mordu. Iwa-chan, Iwa-chan, Iwa-chan, masz chyba jakieś problemy z agresją. Skoro już otworzyłem drzwi, to mogę szykować się na śmierć.

- Pozwól mi się pożegnać tylko z moimi przyjaciółmi! - Powiedziałem teatralnie wskazując na plakaty z kosmitami, które były zawieszone nad łóżkiem.

- A ty dalej masz te paranoje z kosmitami? Czy tobie serio brakuje piątej klepki? - Spytał z niedowierzeniem, opierając się o framugę drzwi.

Hej, co jest z Hajime. Przecież jeszcze kiedyś leżałbym już martwy. A tutaj nagle jest potulny jak baranek!
Mój pluszowy lew zamienił się w potulnego baranka. Czy to nie wspaniałe? Już nie muszę martwić się każdego dnia o swoje życie? A może poszedł do psychiatry tak jak mu kazałem? Może wypisał mu leki na uspokojenie? Ale jedno jest już wiadome, nie będzie mnie gryzł!

Kiedyś zatopił we mnie ząbki jak prawdziwy drakula! Nie ukrywam, piekielnie bolała mnie po tym szyja.
Czasami nawet się zastanawiałem, czy nie ma wścieklizny czy coś.
Ale nie zacząłem się ślinić ani nic, więc jestem spokojny.

- Tōru, my serio wyjeżdżamy, nie mówiąc o tym nikomu? - Zapytał, wlepiając wzrok w swoją walizkę.
- Nie wiem czy powinniśmy - mruknął.

- Czy ty masz jakieś wątpliwości?
Iwa-chan my mamy już po dziewiętnaście lat - Odparłem.
- Musimy kiedyś wyjechać.

Iwaizumi podrapał się po głowie i myślę, że nie był pewny naszej decyzji.

- Dobrze, niech się dzieje co chce - Sapnął rozżalony. - Ale jak tylko dojedziemy do nowego yorku, stawiasz mi żarcie - Powiedział ze zwycięskim uśmiechem.

- Jasne Iwa-chan! - Zaśmiałem się, zarzucając ramiona na jego szyję.

Zanotować
10:21, Czas Japoński, Maj

1. Iwa-chan nie zabił mnie za moje żarty.
2. Iwa-chan pozwolił mi siebie przytulić.
3. Iwa-chan chyba bierze leki na uspokojenie.
4. Iwa-chan uśmiechnął się.
Może nie za ładnie, ale uśmiechnął się.

Zachichotałem pod nosem, oddalając się od przyjaciela. Wyciągnąłem sprawnym ruchem spod łóżka niebieską walizkę oklejoną nalepkami z charakterystycznym kształtem głowy ufoludka, bo czemu by nie? Zacząłem pakować najważniejsze rzeczy, między innymi; Ubrania, książki o kosmitach, (Nie wiadomo co może nas spotkać w nowym otoczeniu) pieniądze, lakier do włosów, (Muszę pięknie wyglądać, ponieważ nigdy nie wiadomo...Może spotkam jakąś uroczą niewiastę?) pluszaki ufoludków, dokumenty.

Wreszcie koniec kazań moich rodziców. Wreszcie nie będą się mną przejmować, nie? Dla nich jestem tylko problemem, ponieważ nigdy ich nie słuchałem. Nie byłem grzecznym chłopcem tak jak moi koledzy. Zawsze robiłem wszystko na przekór, przez co doprowadzałem ich do białej gorączki. Ale dzisiaj wszystko się zmieni! Nowe podejście do życia, nowe otoczenie, nowe znajomości, brak tej pieprzonej uczelni, po prostu nowe życie. A będę tym życiem dzielił się wraz z moim najcenniejszym przyjacielem. Iwa-chan, jak ja się cieszę, że to z tobą postanowiłem uciec od rzeczywistości. Uciec od tych wszystkich problemów. Powinniśmy się cieszyć życiem jak jeszcze jesteśmy młodzi, prawda?

List do mamy

Cześć mamo. Piszę to na kartce, ponieważ jest to bardziej staroświeckie, a wiem że lubisz takie rzeczy. Mamo, między innymi, wyjeżdżam. Nie martw się o mnie, choć wiedz, że mogę sobie nie poradzić w nowym otoczeniu. Ale Tōru, to Tōru, wierzy w siebie i gdy coś sobie postanowi, zrobi wszystko by to spełnić. Nawet jak upadnie na same dno to ma ważną dla siebie osobę, która pomoże mu wstać. Haha! Piszę o sobie w trzeciej osobie, zupełnie jak ty! Ale wracając, mamo, nie dzwoń, gdyż i tak wyłączę telefon. Nie próbuj mnie szukać. Jestem dorosły i mam nadzieję, że sobie poradzę. Woow, ale jestem poważny, nie mamo? Tak tylko piszę, bo wiesz...Ja nigdy się nie zmienię! Zawsze będę tym upartym i dziecinnym dzieciakiem co tylko Wam przeszkadza. Nawet jak dobiję lat pięćdziesiąt i będę taką starą dupą jak ty mamo! Będę Wam zawsze dogryzał, taki urok syna państwa Oikawa. Odezwę się kiedy będę miał ochotę, jak na razie chcę odpocząć od życia szkolnego jak i od samego miasta w którym mieszkam całe życie. Jest przy mnie osoba, którą bardzo kocham i nie chcę jej stracić. Więc nie martw się, zaopiekuję się mną potrzebnie. Będę zdrów jak rybka w akwarium, która robi chlup chlup!

Kocham cię mamo! Nie zmieniaj się, bądź dalej tą starą wredną małpką, która kocha swojego syna nad życie, a on tego nie docenia! No dobra, czasami doceniam :(

* * *

- Żegnaj pokoiku! Żegnaj kwiatku!
Żegnaj łóżko! Żegnaj konsolo do gry!
Hej, a tej konsoli nie bierzemy!? - Krzyknąłem, ponieważ Iwa-chan był w pomieszczeniu obok, tłumacząc że "Nie wytrzyma ze mną nawet sekundy dłużej w tym samym pokoju". Czyli już wie na co się pisze, prawda? Całe życie u mojego boku.
Wiele lasek chciałoby mieć króla boiska, Oikawe Tōru tylko dla siebie!
A ten zaszczyt dopadł Hajime!
Powinien mnie całować po nóżkach, za ten desperacko wspaniały prezent na całe życie.

- Bierz co chcesz Tōru! - Fuknął pogardliwie. - Byle by szybciej.

- Jasne Iwa-chan! Już skończyłem się żegnać ze wszystkimi! - Odpowiedziałem radośnie, spoglądając ostatni raz na swój pokój i wychodząc z pomieszczenia.

Gdy wszedłem do salonu, uprzednio zakładając na mój zgrabny nosek różowe okulary, ujrzałem swojego przyjaciela przeglądającego jakiś album. Uśmiechał się delikatnie, co rzadko się zdarzało więc byłem zaciekawiony co sprawia mu taką przyjemność. Podszedłem do niego, a w jego rękach ukazał aię album z naszymi zdjęciami z dzieciństwa.

- Haa? To my Iwa-chan! - Zawołałem ucieszony patrząc na nasze zdjęcia w albumie.

- Wiem idioto - Prychnął. - Wszędzie bym poznał ten brzydki ryj.

- Mówisz o sobie, prawda? - Zaśmiałem się pokazując przyjacielowi język.

- O ty chuju....

* * *

''Połączyły Nas Gwiazdy" IwaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz