Na około mnie leżało pełno zasmarkanych chusteczek, gdy mi ich zabrakło to po prostu wycierałem podrażniony nos w rękawa od bluzy. Leżałem w łóżku od kilku dni, po tym jak dostałem list od Iwaizumiego. Płakałem, objadałem się lodami i także dużo spałem. Dniami oglądałem bardzo dużo seriali sience-fiction na laptopie, który dał mi Matsun. Nocami leżałem skulony i płakałem, chcąc zapomnieć o miłości. Przeglądałem zdjęcia przyjaciela, przeglądałem nasze wiadomości, przeglądałem wszystko co było związane z Hajime.
Przez co jeszcze bardziej cierpiałem.
W liście był dołączony dopisek 'proszę o potwierdzenie obecności.' Nie chcę do niego dzwonić, nie chcę z nim rozmawiać, nie chcę z nim pisać. Nie chcę iść na ten cholerny ślub. Przypomniał sobie o mnie po tym długim okresie nie widzenia się. Żałosne.
Sięgnąłem po telefon który leżał na poduszce. Odblokowałem go i włączyłem aparat, by zobaczyć jak wyglądam. Cały zalany w łzach, tragicznie czerwona twarz, podkrążone oczy. Wszedłem w wiadomości i spojrzałem na moją konwersację wraz z Iwą. Wystukałem kilka liter, przy tym zagryzając wargę, by już nie płakać. Ale po co udawać? Moja broda co raz bardziej trzęsła się z każdą literką, którą klikałem na klawiaturze. Próbowałem powstrzymać łzy. Westchnąłem ciężko i szybko usunąłem to co miałem zamiar wysłać. Otarłem łzy, które znów drążyły cieniutką dróżkę po polikach i patrzyłem na tapetę na której było ustawione moje zdjęcie z czarnowłosym. Wtuliłem twarz w poduszkę dalej trzymając w dłoni odblokowany telefon. Po chwili odetchnąłem głęboko i wstałem z łóżka, kierując się chwiejnym krokiem na dolne piętro w którym znajdowało się coś w stylu cukierni lub kawiarni. Kiedy tylko zszedłem na dół, od razu obok mnie pojawił się Hanamaki, szybko wpychając mnie na zaplecze.
- Hej, nie strasz mi klientów! - Powiedział zirytowany. - Wyglądasz strasznie, weź się umyj czy coś - Zmarszczył nos i zaczął rozdzielać delikatnie moje poklejone od lodów włosy.
- Chciałem wyjść z Tobą do sklepu - Mruknąłem cicho, po czym wbiłem wzrok w swoje skarpetki. - Zrobisz to dla mnie, prawda? Potrzebuję więcej lodów - Ułożyłem dłonie jak do modlitwy i zrobiłem maślane oczka. Przynajmniej próbowałem.
- Oczywiście, że z tobą pójdę Oikawa! - Wręcz wykrzyknął, łapiąc za moje policzki i leciutko nimi termosząc. - Wreszcie gdzieś chcesz wyjść, nie opuszczę takiej okazji - Pokiwał zadowolony głową.
Nagle mój telefon wydał dźwięk informując, że mam nową wiadomość. Zaglądnąłem by zobaczyć kto to. "Iwa-chan", ta nazwa wyświetliła mi się na telefonie, przez co wyszczerzyłem oczy z szoku. Wszedłem szybko w powiadomienie i przeczytałem treść.
29.12.2016
Od Iwa-chan [Wysłano o 17:56]
[Czekam na Ciebie shittykawa.]
[Czekam pod kawiarnią w której sprzedają twoje ulubione mleczne bułki, pamiętasz?]
Moje ręce zaczęły się trząść choć usilnie starałem się nad nimi zapanować. Chcę go przytulić.
* * *
Byłem w sklepie wraz z Makkim który nieustannie pod moją nieobecność chciał wrzucić do koszyka pudełko z prezerwatywami. To nie tak, że ja patrzę co on kupuje. To nie jest ważne. Po prostu ta ciekawa sytuacja wpadła mi w oko. W tej chwili odszedłem od różowowłosego i zacząłem przyglądać się lodom które znajdowały się w zamrażarce. Które wziąć? Waniliowe? Czekoladowe? Śmietankowe? A może truskawkowe? Które Iwa-chan by wziął... Nie, Iwaizumi, teraz tak na niego mówię. On pewnie nie wziąłby żadnych więc ja wezmę wszystkie. Uśmiechnąłem się pod nosem, choć w głębi siebie trzęsłem się jak mały przedszkolak. Po co do mnie napisał? Czego ode mnie chciał? Naprawdę dalej chcę ze mną utrzymywać kontakt? Sięgnąłem ręką do kieszeni i wyciągnąłem telefon z breloczkiem kosmity. Odblokowałem urządzenie i spojrzałem na nową wiadomość.
Od Iwa-chan [wysłano o 18:39]
[Będę tu czekać do 19.]
[Jeśli się nie zjawisz, już nigdy się nie spotkamy]
Znów nie odpisałem.
Schowałem nerwowo świecące urządzenie do kurtki i wręcz wybiegłem ze sklepu nie zważając na to, że zostawiłem tam samego Hanamakiego. Nie mogłem stracić Iwaizumiego po raz drugi. Nie mogłem do tego dopuścić. Jestem na niego tak cholernie zły. Chcę mu porządnie wtłuc, by wreszcie zrozumiał, że sam bez niego sobie nie dam rady. Biegłem ile sił w nogach żeby zdążyć. Zdążyć zobaczyć przyjaciela. Przytulić go. Wypłakać się w jego ramię. Po moich policzkach leciały strumienie łez. Byłem taki roztrzęsiony. Taki żałosny. Nie zwracałem nawet uwagi na to, że przepycham się przez ludzi, którzy dopiero co skończyli pracę. Biegłem co raz wolniej przez to, że moje kontuzjowane kolano dawało czasami mi w znaki. Nie poddawałem się, biegłem dalej. Biegłem do Hajime, bo tak cholernie tęskniłem. Bo go kochałem.
Gdy już dobiegłem do ustalonego miejsca. Nie było go. Poczułem jakby ktoś właśnie w tym momencie rozdzierał moje serce. Przecież zdążyłem. Jestem przed czasem. Oparłem się o ścianę i wybuchałem płaczem, nie myśląc już o tym, że ludzie mogliby coś złego o mnie pomyśleć. Schowałem swój nos w miękki materiał który znajdował się na mojej szyi. Znów wyjąłem telefon i spojrzałem na godzinę. Jestem przed czasem, a jego nie ma.
- No już, nie płacz pięknisiu, bo w łzach Ci nie do twarzy - Usłyszałem dosyć przyjemny dla mojego słuchu głos.
Nie musiałem unosić głowy, ponieważ osoba która stała przede mną była ode mnie niższa.
- Iwa-chan? - Powiedziałem drżącym głosem, wpatrując się w chłopaka przede mną. Zamiast przytulić go, mocno wycelowałem dłonią w jego policzek. - Co ty idioto sobie wyobrażasz!? - Krzyknąłem zdenerwowany, wpychając go do uliczki.
Czarnowłosy był zdezorientowany moim zachowaniem. Nie dziwię się. To moje ciało tak zareagowało, ja chciałem go tylko przytulić.
- Jesteś skończonym kretynem! Naprawdę chciałeś ze mną zerwać kontakt!? - Położyłem dłonie na jego ramionach i delikatnie potrząsłem chłopakiem. - Nie wybaczyłbym Ci tego!
To naprawdę Iwa-chan.
Tak się cieszę.
- Tooru wybacz, przyszedłem tutaj dopiero teraz, bo i tak wiedziałem, że przyjdziesz na ostatnią chwilę - Uśmiechnął się leciutko do mnie, ocierając kciukiem moje łzy. - Jednak się myliłem.
- Z czego się cieszysz!? - Zacząłem słabo uderzać pięściami w jego tors - Nie widzieliśmy się trzy lata, co się działo!? - Nie mogłem się opanować i dalej na niego krzyczałem.
Zostań ze mną już na zawsze Iwa-chan...
- Shittykawa, uspokój się - Warknął cicho, łapiąc za mój szalik i bliżej przyciągając mnie do siebie. - Przepraszam, że zniknąłem tak.
Iwa-chan ty kretynie...
Przez to jak się zachowujesz bardzo łatwo ulegam...- Wiem, że tego nie zrozumiesz - Westchnąłem. - Ale czy naprawdę muszę Ci przeliterować to po tych wszystkich latach? - Spytałem cicho.
- O co Ci chodzi?
- Potrzebuję cię - Ścisnąłem kurczowo jego kurtkę, czując jak zaczynam płakać.
Ten przytulił mnie do swojej klatki piersiowej i zaczął głaskać po głowie. - No już, nie płacz pięknisiu, bo w łzach Ci nie do twarzy - Znów to powtórzył.
Zastanawiam się jaką minę miałby Iwa-chan, gdyby dowiedział się, że w moim umyślę zawsze mówię, że go bardzo lubię.
Następny rozdział obawiam się, że nie będzie za szybko!