Zrobiło się naprawdę uroczo, gdy z nieba zaczął sypać śnieg. Biały puch iskrzył w blasku księżyca. Szliśmy przez opustoszałą drogę oświetloną kilkoma latarniami w grobowej ciszy. Nie była to niekomfortowa czy krępująca cisza, potrzebowaliśmy jej.
Kłęby pary wydobywały się z moich ust za każdym razem, gry brałem zachłanny oddech. Co chwila brałem łyk swojej kawy z plastikowego kubeczka w którym znajdowała się gorąca ciecz. Zacisnąłem usta w cienką linię i skarciłem się w myślach za nie ubranie czapki.- Iwa-chan, ty serio bierzesz ślub? - Przerwałem cisze, lekko kopiąc kamyk który leżał na ziemi.
Czarnowłosy tylko cicho westchnął i spojrzał na mnie. Powoli umiejscowił dłoń na moim policzku, kciukiem delikatnie posuwając po skórze.Od kiedy on tak się zachowuje?
- Czemu nie wziąłeś czapki? -Uniósł delikatnie zirytowany brwi, ignorując moje pytanie.
- Czemu nie odpowiedziałeś na moje pytanie? - Zmrużyłem powieki i momentalnie odsunąłem się od chłopaka. - Chcesz coś ukryć, prawda?
Na moich policzkach pojawiły się zaczerwienienia zapewne przez to zimno. Palce już mi zdrętwiały więc nie czułem czy jest mi w nie ciepło czy zimno. A Iwa-chan coś przede mną ukrywał. Nie widzieliśmy się tyle czasu, a on tak się zachowuje. Niedowierzanie. Jednak powinienem jeszcze raz tak bardzo ładnie go uderzyć w policzek jak wcześniej...
- Czy muszę cię jeszcze raz uderzyć byś wreszcie zaczął gadać? - Teraz brzmię jak profesjonalny Iwaizumi Hajime...Powinienem się z tego cieszyć.
- Role się odwróciły? Teraz ty mnie będziesz lać? - Westchnął. - Nie ma mowy - Odparł po chwili namysłu i przyśpieszył kroku.
- Iwa-chan stój bo-
- Nie, nie, nie, nie, nie! Nie słucham cię Crappykawa, Shittykawa, Trashykawa, Assikawa, Loserkawa, Lazykawa! - Zaczął wymieniać wszystkie głupie przezwiska które dla mnie wymyślił, przy tym przerywając moją wypowiedź. Jakie to irytujące. Teraz to on zachowuje się jak kompletny bachor.
Nadąłem policzki i prychnąłem wsadzając do ust bułke mleczną.
Zawsze to on uchodził za tego mądrzejszego i dojrzalszego. Tak bardzo tego nienawidziałem. A teraz to on zachowuje się dziecinnie.- Ojoj, mała dzidzia puściła focha? - Zaśmiał się głośno i odwrócił się do mnie, przy tym idąc tyłem.
Nie miałem jednak zamiaru tego komentować, w jakikolwiek sposób.
Postanowiłem zignorować to, co do mnie mówi. Jeju, jaki ja się stałem opryskliwy...To pewnie przez brak Hajime. To przez niego stałem się taki nudny. A on za to w ogóle się nie zmienił...Szedłem dalej nie zważając na nic, ani nie odzywając się do ciemnowłosego. Po prostu nie odczuwałem takiej potrzeby. Nie no, pewnie jakbym powiedział słowo, to ten by mnie uderzył...wiadome. Od pewnego czasu
mój humor znacznie się zmienił. Ale gdy tak pędziłem do Iwaizumiego, to naprawdę w głębi duszy byłem szczęśliwy...- Dziwnie się czuję wiedząc, że to nasze ostatnie spotkanie.. - Odezwałem się, przy tym przerywając cisze. Iwa-chan nigdy by się nie otworzył tej pięknej buźki gdyby nie ja..
- A ty przypadkiem nie stwierdziłeś, że nie będziesz się do mnie odzywać? I co to za głupia paplanina Shittykawa? - Po tych słowach chłopak zdzielił mnie po głowie. Co trzeba przyznać...bolało.
- Przecież za niedługo będziesz już mężaty i będziesz interesował się tylko pracą i żoną. A po kilku latach będziesz miał dzieci i-
Niewiele myśląc, Iwaizumi zrobił ze śniegu kulkę, po czym rzucił nią w moją twarz. Złapał mnie za ręce i ścisnął, po czym gwałtownie popchnął mnie, przez co wylądowałem w zaspie. Nie dając za wygraną, pociągnąłem go ze sobą.
- Myślisz, że znów cię opuszczę? Nie ma mowy Flattykawa... To Narumi chciała bym zerwał z Tobą kontakt.. - Wyszeptał. Otworzyłem usta z szoku i bólu, jak podnosi wzrok i patrzy mi w oczy, spojrzeniem pełnym żalu.. - Wiesz...to nie ja się jej oświadczyłem, tylko ona mi..
Zarzuciłam ręce na jego kark, unosząc bardziej głowę w górę. Oplotłem nogi wokół jego talii i zaśmiałem się cicho, dalej wpatrując w chłopaka. Przybliżyłem usta do tych Hajime.
Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana, prawda?
Przegryzłem nerwowo wargę...to ta chwila? Uśmiechnąłem się lekko i musnąłem czule jego wargi...