5 minut wcześniej
Sięgnąłem dłonią do swojej tylnej kieszeni. Musiałem zrobić to dość dyskretnie, by ta dziewczyna nie podejrzewała mnie o coś. Jeśli by zauważyła, to pewnym było to, że zastrzeliła by najpierw mnie, a później Iwaizumiego. Nie umiałem strzelać, nigdy czegoś takiego nie robiłem, przez co nawet nie wiedziałem jak obsłużyć dobrze pistolet. Może nawet nie jest naładowany, a ja głupi chcę wycelować w tą dziewczynę bronią bez naboi. To wywoływało takie samo zakończenie, gdyby ona to zobaczyła. Więc tak Oikawa. Ona przyłoży Iwaizumiemu lufę do głowy. Ja w tym momencie szybko wyjmę pistolet i strzelę w nią. Tak, łatwizna. Totalna. Chyba prędzej umrę tu ze strachu niż ją zastrzelę.
Teraźniejszość
Z zapłakanymi oczami, czując jak słone łzy zlatują powoli po moich policzkach, przyglądałem się sytuacji która znajdowała się przede mną. Głupi ja, naprawdę myślałem, że dam sobie radę. Mały, bezbronny Oikawa, który mógłby się zabić o własne nogi, myślał, że ot tak będzie potrafił zastrzelić przypadkową osobę. I się nie mylił. To naprawdę było okropne uczucie, gdy przed Tobą umierał człowiek. Niby niewinny, a jednak miał za sobą aż tyle... Chciał zrobić krzywdę Iwaizumiemu, dlatego ja zrobiłem jej to pierwszy.
Opuściłem pistolet na ziemię i zacząłem płakać. Wpatrywałem się w zakrwawione ciało dziewczyny. Powoli wykrwawiała się, ale ja nie miałem zamiaru pomagać. Uśmiechnąłem się. Uśmiechnąłem się perfidnie w stronę jej brata. Tak, to było cholernie dobre uczucie. Cofam wszystko. Mogłem wcześniej zabić tą sukę, a nie tak drążyć tą cholerną sytuację.
Mężczyzna podbiegł do mnie i mocno z pięści uderzył w mój policzek. Zaczął serie takich ciosów, krzyczał coś do mnie, przy czym popchnął mnie na beton, przez co uderzyłem w twarde podłoże głową. Tak cholernie kręciło mi się w głowie. Wszystko było rozmazane, czułem tylko coraz mocniejsze ciosy zadawane w moją stronę. Czułem jak z mojego nosa ciurkiem leci krew, pewnie był złamany. Pewnie cały ja byłem poobijany i zasłużyłem na śmierć, ponieważ wciągnąłem Iwaizumiego w taką popapraną sytuację, po której musiały być jakieś konsekwencję. Po chwili już nie czułem uderzeń. Czułem silne ramiona które mnie mocno obejmowały i nie miały zamiaru puścić. Wiedziałem, że to Iwaizumi. Czułem jego zapach i te silne ramiona, które zawsze mnie obejmowały w trudnych chwilach.. Jednak ta była zupełnie inna. Nie było tak jak zawsze. Zabiłem człowieka, wezmą mnie do więzienia...
— I-iwa-chan... — Zaszlochałem cicho, czując jak brat Narumi kopię Iwaizumiego i nie ma zamiaru przestawać. To okropne, przytulił mnie po to by mnie obronić. Jest głupi, nie powinien... nie powinien tak bardzo. Czemu dalej jest przy mnie? Po co? Dlaczego?
— Oikawa, zawsze musisz się wkopać w coś takiego? Zawsze są z tobą takie problemy, czemu nie zostawiłeś mnie i nie pozwoliłeś jej mnie zabić? — Powiedział cicho, obolałym głosem, przy tym rozluźniając uścisk. Nie, nie mogłem na to pozwolić. Czemu w ogóle przyszła do jego głowy taka myśl? Dalej nie wie, dlaczego tak bardzo się poświęciłem? Dalej nie wie, że go kocham? Co dla niego znaczył ten cholerny pocałunek przy tej psychopatce?
Znów złapałem za broń. Na chwilę się zawahałem. Jeśli go zabiję, będę z Iwaizumim już na zawsze? Nikt nas już nie będzie dręczył? Nasze życie będzie spokojne? Jeśli tak, to to zrobię... Wymacałem palcem wskazującym spust, po czym z wielkim wahaniem pociągnąłem za wpust, kierując w blondyna, a ten nawet nie zdążył zareagować.
Wydarłem się na całe gardło i zacząłem płakać jeszcze bardziej. Zobaczyłem w kieszeni starszego chłopaka telefon. Był numer wybrany na policję, wkopał mnie. Specjalnie krzyczał miejsce w którym się znajdujemy, by oni jak najszybciej przyjechali...
— Hajime musimy uciekać, musimy. Za chwilę przyjedzie tu policja, a oni perfidnie mnie wrobili! — Zacząłem panikować i cały się trząść, przez co wyswobodziłem się z jego uścisku, i położyłem przedramię na swojej twarzy, by po chwili wybuchnąć większym płaczem. To takie okropne, czemu życie napisało dla mnie aż taki cholerny scenariusz? Mam skończyć w więzieniu? Nie, co ja takiego zrobiłem? Broniłem się..
— Spokojnie Beautykawa.. — wyszeptał i lekko się uśmiechnął, przy tym dając mi wiele radości. Nawet w takim momencie.
Ten zdjął moje ręce z twarzy, po czym położył dłonie ma moich obydwóch policzkach, przyciągając mnie bliżej.
Zaczęliśmy zbliżać się do siebie powoli, chłopak złożył na moich ustach delikatny i namiętny pocałunek. Odwzajemniłam go. To chyba jednak był najlepszy jak i najgorszy dzień w moim życiu.. Nigdy go nie zapomnę, a to z jednej strony dobrze, a z drugiej jednak nie.Przytulaliśmy się do końca naszego wspólnego czasu. Po kilku minutach widziałem niebiesko-czerwone światła odbijające się od ścian jak i głośne sygnały policyjne...
Odciągnęli mnie od Iwa-chana, przy tym oskarżając mnie o zabójstwo dwudziestosześcioletniej kobiety oraz jej dwudziestośmioletniego brata poszkodowanej, skuwając moje ręcę w kajdanki. Zostało mi również narzucona próba zabójstwa Iwaizumiego Hajime i śmiertelne dziesięć razy zadźganie dwóch moich przyjaciół, którzy prowadzili cukiernie. Znaleźli ich niedaleko stacji w czarnych workach.
— Iwa-chan, tej nocy są wyjątkowo piękne gwiazdy, nieprawdaż? — Ostatni raz uśmiechnąłem się i bez żadnych przeszkód wsiadłem do radiowozu.
No i na tym pięknym, prze cudownym akcencie kończę moje fanfiction!
Tylko nie płaczcie, dobrze? Postanowiłam, że taki obrót zdarzeń powinien być najlepszym pomysłem.