Rozdział 6, czyli Membrana

117 6 0
                                    

— przypominasz mi tę całą DeadFace, o której wszędzie trąbią w mediach. Masz takie same oczy..
— wyjąkała — proszę, powiedz, że to ty i przyszłaś po nią — byłam w szoku. Kim kurwa była ta dziewczyna i w której sytuacji udawała a w której nie. Kurewsko się zmieszałam. Czy powinnam się przyznać czy raczej udawać, że mnie z kimś pomyliła? Sprawiała wrażenie tak bardzo potrzebującej pomocy..
— nie wiem o czym mówisz, ale możemy się jutro umówić i spokojnie powiesz mi o wszystkim, dobra? — zaproponowałam. Pokręciła przecząco głową. Dziewczyna rozejrzała się wkoło by miec pewność, że Runa jej nie słyszy
— ona się nade mną znęca, proszę nie zostawiaj mnie — jęknęła. — proszę pomóż mi.
Poczułam się tragicznie. Chciałam zabić Runę, ale wszystko mogło być podstępem. Z drugiej strony nie chciałam zostawiać dziewczyny, jeżeli serio była zagrożona.
— słuchaj wyjdziemy z tego — improwizowałam — chodz — szepnęłam otwierając drzwi — chciałam jak najdłużej sprawiać wrażenie niezwiązanej z ostatnią serią zabójstw, ale mimo wszystko pomóc dziewczynie. Zamknęłam drzwi za sobą i pociągnęłam dziewczynę po zimnej klatce schodowej. Gdy byłyśmy już na dworze puściłam jej rękę. — co to kurwa miało być?! — krzyknęłam, zapominając o jej uczuciach. Kurwa, przecież ona napewno jest w szoku. Powinnam chociaż udawać, że chcę jej pomóc, bo teoretycznie nie mam na to czasu.
Usłyszałyśmy kroki na klatce. Wzięłam dziewczynę na barana, by było szybciej i przyspieszyłam kroku.
Wiedziałam gdzie się schować, nie zajęło to długo, a byłyśmy już dosyć daleko od tego nieszczęsnego mieszkania.
— gdzie mieszkasz? — zapytałam szybko, gdy zbliżałyśmy się do przystanku autobusowego. Postanowiłam ją odwieźć.
— na Membranie, za skateparkiem, żółty blok — odpowiedziała szybko. Membrana to potoczna nazwa pewnego osiedla, a skatepark był jego charakterystyczną częścią. Znałam ten blok. Wsiadłyśmy w ósemkę i odjechałyśmy z przystanku
— także co się tam wtedy stało? — mruknęłam jakby było mi to obojętne. Zdałam sobie sprawę, że powinnam się już bardziej ukrywać. Skoro ona mnie rozpoznała, mogą rozpoznać mnie też losowi ludzie.
— ona.. może to głupie, ale jest strasznie toksyczna —mruknęłam na myśl o tym jak żałosna musiała być ta relacja — Jesteśmy razem, ale ja nie chce. Muszę spełniać wszystkie jej zachcianki, a ona bije mnie gdy nie wykonuje poleceń, wykorzystuje i rozsyła nasze poufne zdjęcia
Westchnęłam głośno na wątek o zdjęciach. Biedna Olimpia. Musiała przejść przez piekło.
— swoją drogą, jestem Diana — mruknęła. Potem podała mi swój numer i wysiadła przystanek przed Membraną. Ja natomiast wysiadłam już za nią i czekałam na swojego busa.

Villain (gxg)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz