Rozdział 12, czyli pocałunek na balkonie

81 3 0
                                    

Zapomniałam o nudnym utworze w słuchawce. Jednej, bo przecież druga już nie działa. Zapomniałam o kominiarce, która mogła doprowadzić policję do mnie.
Zapomniałam o Tonnie, która zapewne panikowała ze stresu.
Zapomniałam o wodzie, w której mogły być jakieś nieznane substancje.
Zapomniałam o Dianie, a przecież Runa może jej robić krzywdę, z resztą zapomniałam o Runie, którą wczoraj tak bardzo chciałam zabić.
Zapomniałam o tym wszystkim, a myślałam o nim. O Charliem, a w zasadzie o tym, że odmówiłam mu, znaczy, Śmiercionośnemu. Nie mogłam uwierzyć, że to zrobiłam. Nie byłam pewna, czy to dobra decyzja, ale wypiłam jeszcze trochę wody i chwyciłam w rękę telefon. Tak jak mogłabym przypuszczać, przerażona Tonnie zasypała mnie masą połączeń i wiadomości. Szybko napisałam jej, że zaraz będę na wzgórzu i żeby właśnie tam na mnie czekała. Już po chwili byłam tam, gdzie się umówiłyśmy. Dziewczyna siedziała wyraźnie zmartwiona. Przytuliłam ją. Nie wiedziałam czy mogę, ale chyba tak zachowałaby się zauroczona osoba. Odwzajemniła uścisk.
Niedługo potem zaczęłyśmy coraz bardziej odczuwać chłód, obie byłyśmy na krótki rękaw. Postanowiłyśmy więc pójść więc do jej domu. Byłyśmy same. Siedziałyśmy w jej pokoju oglądając film. W końcu oczy dziewczyny się zamknęły i dostrzegłam, że moja potencjalna ofiara zasnęła. Oddychała tak spokojnie. Próbowałam ją obudzić, ale nie udało mi się. Cóż, chyba będę musiała zostać u niej na noc. Chciałam zaczekać aż się obudzi, ale po dwudziestej trzeciej zdałam sobie sprawę z tego, że chyba nic z tego. Miałam zamiar oglądać film sama, ale skończyło się na tym, że sama również zasnęłam, z moją małą Tonnie na klatce piersiowej.

Dziewczyna nieświadomie obudziła mnie w nocy. Wstała ze mnie i poszła do innego pokoju. Gdy wróciła i zorientowała się, że też już nie śpię podała mi bluzę z siedzenia
— idziemy na balkon? — zapytała narzucając na siebie rozpinany sweter. Zgodziłam się. Niedługo potem siedziałyśmy na zimnych płytkach patrząc na panoramę miasta. Oparłam głowę na jej ramieniu, a ona złapała mnie za rękę — dziękuję, że postanowiłaś tu zostać. — wyszeptała, gładząc delikatnie moje włosy.
— nie ma za co. W zasadzie, sama miałam taki pomysł, ale bałam się zapytać— uśmiechnęłam się, a ona pocałowała mnie w czoło. Cieszyłam się z tej chwili. To kolejne zbliżenie do siebie, a właśnie na tym mi zależało. Po chwili lekko podniosła mój podbródek i patrzyła mi w oczy
— są takie piękne w świetle księżyca — na początku uznałam to za komplement, ale potem wyraźnie się zestresowałam. Przecież Diana miała podejrzenia właśnie przez oczy. Jeżeli Tonnie zda sobie sprawę, że DeadFace to tak naprawdę ja, stracę okazję na zamordowanie jej. Przyciągnęła moją twarz do swojej, ale jak zobaczyła, że jestem spięta puściła mój podbródek
— wybacz, nie chciałam działać zbyt szybko. Wybacz, że przeze mnie się zestresowałaś. Naprawdę przepraszam — wyszeptała
— jest w porządku, to nie.. niewazne — powiedziałam lekko odsuwając się od niej. Przez ten cały lęk i stres, że mnie rozpozna, nie mogę skutecznie udawać. Mam wrażenie, że wydam się sama, zanim ona w ogóle będzie miała okazje dowiedzieć się bez mojej pomocy.

Villain (gxg)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz