Rozdział 20, czyli co się dzieje w przymierzalni

61 2 0
                                    

Ocierając mi łzy pocałowała mnie w nos
— Heej, już dobrze — mruknęła patrząc mi w oczy. Jasny kosmyk włosów opadał jej na czoło, zauważywszy to szybko go odgarnęła. Nie mówiąc nic, wtuliłam się w nią, po chwili jednak się lekko odsunęłam. Wyglądała tak pięknie, jak jeszcze nikt. Sprawiała, że zarazem zapomniałam o wszystkim co mnie otaczało, a z drugiej strony martwiłam się o wszystko jeszcze bardziej. Od tego momentu panicznie bałam się straty jej, a zarazem chciałam ją przyspieszyć samodzielnie, by nie czuć aż takiego bólu gdy odejdzie. Myśląc o tym płakałam patrząc na nią.
Postanowiłyśmy pojechać na małe zakupy. Tonnie potrzebowała paru nowych ubrań, a jej mama akurat przelała jej trochę pieniędzy.
Pojechałyśmy do galerii, która była jedyną w mieście, do tego miałyśmy do niej dosyć daleko. Opierałam głowę o jej ramie w autobusie, a ona delikatnie gładziła dłonią mój polik.
Gdy weszłyśmy za sam próg centrum handlowego, Tonnie oddała się całkowitemu szałowi zakupowemu. Wbiegała do sklepów, szukała idealnych ubrań przewracając przy tym połowę asortymentu. Ja z kolei stałam na uboczu przyglądając się szarej bluzie z napisem zrobionym gotycką czcionką „main character". Dziewczyna spojrzała na mnie, a potem na element odzieży. Pochwyciła go w rękę i zaniosła do przymierzalni razem ze stertą innych ubrań. Grzecznie stałam po drugiej stronie zasłonki, kiedy dziewczyna przymierzała szmatki. Co chwila wychylała się prezentując mi konkretne stylizacje lub tylko jej części, a ja przytakiwałam na każde jej słowo, czasami dokładając do tego jakiś komplement. W końcu wychyliła się w samej bieliźnie z prośbą, bym przyniosła jej mniejszą sukienkę. Mój wzrok mimowolnie gładko spłynął na piersi dziewczyny. Orientując się, że nie powinnam, podniosłam wzrok i szybko udałam się wymienić sukienkę. Długo szukałam rozmiaru mniejszego niż „S". Podziwiałam dziewczynę za noszenie tak obcisłych i ukazujących jej kształty ubrań. Ja sama nie czułam się w takich najlepiej, a gdy już odczuwałam chociaż odrobinę pewności siebie stojąc przed lustrem, do pokoju wchodziła babcia, której się to nie podobało w żadnym stopniu, albo oplatał mnie strach przed wyjściem do ludzi w ten sposób. Szybko chwyciłam mniejszą sukienkę i pobiegłam do przymierzalni. Powiedziałam dziewczynie, że już jestem, a ona wychyliła się zza zasłonki. Kiedy zorientowała się, że w korytarzyku nikogo nie było, wciągnęła mnie za materiał bluzy do niewielkiego pomieszczenia i przyparła do sciany. Przesunęła materiał, który odsłaniał nas od innych ludzi, by odpowiednio nas zakryć i zaczęła mnie całować. Poczułam się jak w taniej komedii romantycznej, w której główna bohaterka jest wciągana przez kurewsko przystojnego bruneta do kantorka. Ale ja nie byłam w kantorku, a przede mną nie stał żaden brunet, a blondynka farbowana na różowo. Dziewczyna jak ze snu, lekko całowała mnie po ustach. Lekko przestraszona położyłam dłonie na jej talii, wciąż obawiając się, że zrobię coś nie tak. Trwało to dłuższą chwilę, do momentu, w którym telefon Tonnie nie zadzwonił. Dziewczyna szybko oderwała się ode mnie i odebrała. W słuchawce słyszałam żeński głos, który zdawał się należeć do kogoś w moim wieku. Okazało się, że koło teatralne potrzebuje dziewczyny na dziś. Blondynka jednak oznajmiła, ze nawet jeżeli się zjawi, to spóźniona, bo przed godziną zajęć ma jeszcze sporo do zrobienia. Odłożyła telefon i zbliżyła się do mnie ponownie, mówiąc do mojego ucha, że musimy się już powoli zbierać. Mimo wszystko, nadal nie przejęte tym faktem, kontynuowałyśmy nasze wcześniejsze zajęcie.

Villain (gxg)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz