Rozdział 18, czyli puszka pandory

55 2 0
                                    

Gdy zdałam sobie sprawę z tego co się przed chwilą stało, łzy spłynęły mi po policzkach. Złapała mnie za podbródek
— przepraszam, nie chciałam Cię zranić — wyszeptała całując mnie w czoło — jedyne co byłam w stanie zrobić to złapać ją jakoś w talii, bowiem w wyniku obrotu siedziała do mnie bokiem i pocałować. Nie spodziewałam się, że dziewczyna całuje się tak dobrze. W międzyczasie głaskała mnie po włosach i sprawiała, że czułam się tak dobrze. Tak, jak jeszcze nigdy, od czasu tego paskudnego październikowego popołudnia. Czułam się dostrzeżona, wyrwana z tłumu, kochana. Chyba pierwszy raz poczułam się ważna dla kogoś. Po chwili dziewczyna odsunęła się ode mnie i westchnęła
— wybacz, chyba nie powinnyśmy — jęknęłam. Tonnie odsuwając się strąciła przypadkowo energetyk na ziemie. Niefortunnie poplamił jej spodnie. Westchnęła znowu się do mnie przesuwając, by być dalej od napojowego incydentu. Wtuliłam się w nią, powoli przestając płakać. Dziewczyna jednak podniosła ponownie mój podbródek i tym razem to ona pocałowała mnie. Bez wachania to odwzajemniłam.

Myśląc o tym, jestem w stanie stwierdzić, że nie myślałam wtedy o zabiciu jej. Myślałam o uczuciach, które do niej kieruje, albo tak mi się zdawało, bo ktoś w końcu poświęcił mi uwagę.
Nie jestem w stanie stwierdzić czy coś do niej czułam. Jej usta tak strasznie mnie przyciągały, a na samą myśl o tych pocałunkach czuje przyjemne drżenie rąk.
Nie myślałam nawet o bólu, który zadali mi rodziciele opuszczając mnie tak wcześnie. Nie chcieli tego. Nie chcieliby też, bym teraz cierpiała. Chcieliby bym cieszyła się każdym dniem, każdym uczuciem i każdym człowiekiem, który jest przy mnie. Tym też próbuje się kierować.
Ona nie wiedziała. Nie miała pojęcia, że ich straciłam. Nawet nie wie, że wychowuje mnie tylko babcia i dlaczego tak jest. Ja natomiast nie wiedziałam czy powinnam się przed nią otwierać. Jestem tylko mordercą, który ma przed sobą swój cel. Nie może wiedzieć niczego, co mogłoby mnie złamać. Z drugiej jednak strony, jeżeli dowie się czegoś o mnie szybciej mi zaufa.
Nie. Nie mogę myśleć o niej jak o kimś, komu chcę wbić nóż w plecy. Jest jedyną osobą, która daje mi uwagę bezinteresownie z wyjątkiem mojej babci.
Ale ludzie odchodzą, ona też musi odejść. Jeżeli kiedykolwiek będę miała okazje, dziewczyna będzie wykrwawiać się na moich oczach.
Tylko, czy ja chcę?
Nie wiem.
Nie wiem czy chcę, by się wykrwawiła patrząc na mnie. Ale mam świadomość, że nieważne w jaki sposób się to stanie, utracę ją.

Dziewczyna, gdy tylko zobaczyła, że oddałam się przemyśleniom złapała mnie za lekko drżące dłonie. Była tak urocza gdy patrzyła mi w oczy.
— chyba jednak nie powinnyśmy się zrywać — jęknęłam — babcia nie będzie zadowolona
— oo, mieszkasz z babcią? — Zaciekawiła się. Chyba tym jednym zdaniem otworzyłam puszkę Pandory

Villain (gxg)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz