Rozdział 22 Szymon

987 28 0
                                    

Bardzo z siebie zadowolony odwiozłem Zuzannę i pojechałem do domu. Marcin zareagował zgodnie z planem i nawet nie chciał rozmawiać z dziewczyną, sytuacja na parkingu dała mu do myślenia. Dobrze, że ściany mają uszy i mam wśród pracowników, na wielu stanowiskach, zaufane osoby, które bez zbędnych pytań donoszą, co trzeba. Zuzanna wydawała się smutna, ale nie zwracałem na to zbyt dużej uwagi.
Sam siebie nie rozumiałem, podobała mi się, ale przecież nie zamierzałem się wiązać. Nie chciałem jej, a jednocześnie robiłem wszystko, by nikt inny jej nie miał. Takim.zachowaniem zaprzeczałem sam sobie.

Dugi, chłodny prysznic orzeźwił mnie, a i mój umysł był oczyszczony i gotowy do pracy na najwyższych obrotach. Zdawałem sobie sprawę, że czekało mnie dużo roboty, ale jednocześnie cieszyło mnie to, bo zbliżałem się do realizacji zlecenia.

Ostatni dzień poszukiwań, a konkretniej popołudnie i wieczór, spędziliśmy wspólnie z Diegiem bardzo aktywnie. Odwiedziliśmy aż pięć galerii i trzy kluby, a za dziewczynami rozglądaliśmy się nawet na ulicy, wspólnie zebraliśmy namiary na dwanaście dziewczyn. Diego miał w planach jeszcze spotkanie z chłopakami i dopracowanie listy, zapraszał mnie na nie, ale odmówiłem. Udałem się do domu z dwiema czarnymi teczkami od Diega, zdecydowałem jednak ich nie czytać, dopóki nie przejrzę całej listy. Siedząc w fotelu za biurkiem swojego gabinetu, odczytałem SMS od Oli. Pisała w nim, że ma wizytę nazajutrz o ósmej rano. Odpisałem więc, by podała adres, to osobiście ją odbiorę od lekarza. Zadzwoniłem do Diega, by przełożyć nasze spotkanie, a Oliwię poinformowałem, że nie będzie mnie w pracy i poprosiłem, by na piętnastą zamówiła catering do mojego domu. Zadowolony z przebiegu dnia położyłem się do łóżka i szybko zasnąłem.

W piątkowy poranek, jak co dzień, obudził mnie dźwięk budzika. Otworzyłem zaspane oczy i po prostu wiedziałem, że ten dzień będzie idealny. Czasem takie rzeczy się po prostu czuje. Pierwsze, co zrobiłem to, zbiegłem na dół do kuchni i zaparzyłem sobie aromatyczną, mocną kawę, do której dodałem cynamonu. Przypomniał mi się.ojciec, on taka pił, zawsze o tym myślałem. Z kubkiem udałem się do góry i wyszedłem na balkon. Rześkie, poranne powietrze dodało mi jeszcze więcej siły i energii. Rozsiadłem się wygodnie w fotelu i popijając gorący napój, podziwiałem piękno budzącej się do życia natury. Lekka, opadająca mgła wyglądała przepięknie w promieniach wschodzącego słońca, pajęczyny w kropelkach wody mieniły się, zdobiąc krzewy, a ptaki radośnie ćwierkały i bawiły się, ścigając się w locie. To tak relaksujący widok, który, choć na chwile pomagał mi zapomnieć o syfie, w którym tkwiłem, na własne zresztą życzenie.

Czasem zastanawiałem się, jak wyglądałoby moje życie, gdybym był przeciętnym zjadaczem chleba. Czy miałbym teraz żonę, dzieci? Czy legalna praca wystarczyłaby mi na spełnienie moich potrzeb? Adrenalina i ryzyko również do nich należały, a hotel mi tego nie dostarczał. Owszem, czasem zdarzały się jakieś sytuacje, które kosztowały mnie trochę stresu, ale nijak się to miało do stresu przy realizacji zleceń. Dodatkowo kręciło mnie to, że szukając kandydatek, miałem styczność z tak dużą liczbą pięknych kobiet, wprawdzie nie dochodziło między nami do niczego, bo brzydziły mnie kobiety prostytuujące się, ale nikt nie zabraniał patrzeć. Zdawałem sobie sprawę, że przydałaby mi się znowu jakaś kobieta, więc gdyby zleceniodawca okazał się jakimś popaprańcem, sam złożyłbym Oli propozycję układu, który zaspokoiłby potrzeby finansowe jej i jej rodziny, a ona, no cóż, zajmowałaby się moimi potrzebami.

Po wypiciu kawy wziąłem szybki prysznic i pojechałem do kliniki.

Bardzo ucieszyło mnie zaświadczenie lekarskie, które wręczyła mi dziewczyna. Wiedziałem, że albo zyskam dzięki temu spore pieniądze i możliwości, albo samą dziewczynę, a żadna z tych opcji nie była gorsza.

W wyśmienitym nastroju zabrałem ją do kawiarni. Przy śniadaniu jeszcze raz na spokojnie omówiłem z nią zasady. Dodatkowo przedstawiłem mój plan zabezpieczenia jej, za co była mi bardzo wdzięczna. Oczywiście "plan b", ten, w którym dziewczyna była do mojej dyspozycji, na razie zachowałem dla siebie. Starałem się zrobić wszystko, by rozwiać jej obawy. Wytłumaczyłem, że jeśli gość będzie w porządku, a trafi tylko do takiego, to będzie mogła kontynuować naukę, co więcej, jeśli się postara – dzięki takiej relacji będzie miała dużo łatwiejszy start, co da jej w przyszłości całkowite uniezależnienie od mężczyzny, a nawet zakończenie relacji. Oczywistą rzeczą, było to, że mężczyzna nie szuka partnerki do grobu, więc najpóźniej za kilka lat ich współpraca dobiegnie końca.

Odwiozłem dziewczynę pod hotel, a sam wróciłem do domu. Napisałem maila do prawej ręki czachy, by umówił mnie na sobotę lub niedziele z czachą i klientem. Szybko dostałem odpowiedź z adresem i datą. Spotkanie miało się odbyć w jednym z klubów, niedzielnego wieczoru.

Wizyta chłopaków przebiegła szybko i sprawnie. Już po niecałych dwóch godzinach zostałem sam z kopią listy. Poprosiłem Diega, by zajął się dziewczynami, które wybraliśmy. Wybraliśmy sześć najbardziej pasujących, po trzy do każdego opisu. Na liście nie było Oli, by w razie czego była bezpieczna. W niedzielę planowałam pokazać zdjęcia wszystkich kobiet, ale tylko dane Oli pozostałyby tajemnicą.

Sobota zleciała mi bardzo szybko, przedpołudnie spędziłem na siłowni, zabrałem Olę na obiad, by trochę ją odstresować, poinstruowałem również, co powinna powiedzieć rodzicom, by nic nie podejrzewali. Umówiłem się z nią w poniedziałek w hotelu, zamierzałem wtedy powiedzieć jej czy będzie "pracować" dla klienta czy dla mnie, dodatkowo musiała spędzić kilka godzin poza domem, by rodzice uwierzyli w jej dorywczą pracę. Ponadto miałem w planach dostarczyć jej informacji co było powodem pożaru.

Wieczorem spotkałem się z Diegiem, który dostarczył mi podpisane umowy, zdjęcia i opisy kobiet. Był to zestaw informacji, który spokojnie powinien pozwolić zleceniodawcy dokonać wyboru, choć istniała możliwość, że chciałby poznać dziewczyny osobiście i dokonać wyboru. Dodatkowo dowiedziałem się, że przyczyna pożaru była naturalna, co uniewinniało mnie w oczach Oli.

Niedziela była już mniej przyjemna, było parno, więc nie mogłem zrelaksować się na zewnątrz. Odpoczynek na świeżym powietrzu postanowiłem zamienić na pracę.

W gabinecie panował przyjemny chłód, dzięki klimatyzacji, więc mogłem w spokoju odpisywać na zaległe maile. Większość z nich była od Oliwii. Cieszyłem się, że sprawa zlecenia zbliżała się ku końcowi, bo dawało mi to więcej czasu na skupienie się na pracy, której w związku z odejściem jednej, ważnej osoby było dużo więcej. Dodatkowo dostałem maila od ojca z propozycją realizacji projektu jakiegoś jego kolegi. Po dokładnym przeanalizowaniu zrozumiałem, że chodziło o inwestycję w hotel, którego byłbym współwłaścicielem, odpisałem jednak, że aktualna sytuacji nie pozwala mi na wkroczenie w tak poważny interes. Wiedziałem, że teraz czas na moją inwestycję w pozycję Diega. Chciałem to zrobić dla niego jako przyjaciel, ale zdawałem sobie sprawę, że wzmocni to również moją pozycją. To szansa dla nas obydwu.

Po chwili odebrałem telefon od matki, która była wyraźnie zmartwiona. Uspokoiłem ją jednak, tłumacząc, że hotel nie ma sporych kłopotów, a jedynie chwilowy brak ważnej osoby szybko zostanie zapełniony. Dodałem również, że głównym powodem odmowy jest rozstanie z Anitą, po którym nie czuję się gotowy na tak poważny projekt. Cieszyłem się, że nie musiałem kłamać, a wystarczyło jedynie lekko przekręcić rzeczywistość. Odejście dziewczyny w realu dało mi spokój, którego od dawna mi brakowało, ale za to w mojej głowie pojawiały się myśli, dotyczące Zuzanny, co mnie niepokoiło.

W klubie zjawiłem się punktualnie i udałem się za ochroniarzem do prywatnej loży. Uśmiechnąłem się w duchu, widząc siedzącego obok czachy mężczyznę. Zadbany, umięśniony i dobrze ubrany, wyglądał na faceta po trzydziestce. Ola powinna być zadowolona, najczęściej klienci to podstarzałe, zaniedbane knury ze sporą nadwagą. Zaniedbane pod względem ciała, nie stroju, bo tym akurat zdobywają laski. Drogie garnitury, szyte na miarę i zegarki za kilka tysięcy, których nawet nie używają, bo każdy z nich sprawdza godzinę na najnowszym smartfonie.

– Witam. – skinąłem głową w stronę czachy i skierowałem dłoń przed jego towarzysza.

– Szymon Boss. – Przedstawiłem się.

– Również witam. Ja jednak się nie przedstawię nazwiskiem, bo cenię sobie prywatność. – uśmiechnął się, co skwitowałem przekleństwem w myślach.

– Oczywiście, rozumiem. – powiedziałem niewzruszony.

– Alex. – rzucił krótko imię i puścił moją dłoń.

Wiedziałem, że to znacznie utrudni Diego zadanie, ale nie mogłem nic zrobić. Diego również był w tym klubie, ale bawił się gdzieś na sali, by nie wzbudzać podejrzeń.

Przedstawiłem Aleksowi sytuację z Olą, był bardzo chętny na dziewicę, a dziewczyna ze zdjęcia od razu wpadła mu w oko. Wybrał jeszcze jedną jako plan b, gdyby jego wybranka się nie zgodziła, z szatynek wybrał dwie i oznajmił, że chce najpierw z nimi porozmawiać. Umówiliśmy się na poniedziałkowy wieczór i ustaliliśmy cenę Oli.

Wychodząc za czachą i Aleksem, spojrzałem na parkiet, na którym dostrzegłem Diega bawiącego się z jakąś blondynką. Spojrzał na mężczyznę idącego przede mną, a ja ledwo zauważalnie kiwnąłem głową, po czym odwróciłem wzrok, po kilku sekundach znów spojrzałem na parkiet, ale Diega już na nim nie było. Zadowolony z przebiegu sytuacji wróciłem do domu i z butelką whisky udałem się do sypialni. Wypiłem kilka łyków i położyłem się spać.

Chyba całą noc pieprzyłem, w snach, Zuzannę i choć były to piękne sny, rano dopadło mnie poczucie, jakbym zrobił coś złego. Zaczynałem mieć jakąś obsesję na punkcie tej dziewczyny, a to nie wróżyło dobrze. Jedyne, czego potrzebowałem, by produktywnie pracować, to czysty umysł. A jak miał być czysty, jeśli głowę zaprzątały mi same brudne myśli?

Przepraszam, szefieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz