Rozdział 9 Zuzanna

1.3K 40 3
                                    

Gdy trzeci raz zadzwoniłam dzwonkiem Kamila w końcu otworzyła mi drzwi. Była w szlafroku a włosy miała owinięte ręcznikiem.

- Hej Zuza! - krzyknęła radośnie i przytuliła mnie na powitanie.

- Cześć. - odpowiedziałam i przytuliłam ją bardzo mocno.

Uświadomiłam sobie jak bardzo potrzebowałam się jej wygadać.

- Wejdź. Opowiesz mi wszystko. Chcesz kawy? - zaproponowała przyjaciółka zamykając za mną drzwi.

- Wolałabym piwo. - odpowiedziałam cicho na co Kamila parsknęła śmiechem.

- O tej godzinie menelu? - zapytała i skierowała się w stronę kuchni.

- Jadłaś już chociaż coś? - dodała patrząc podejrzliwie czy aby nie skłamię. Kamila zawsze potrafiła to po mnie poznać.

- Tak jadłam już śniadanie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

Niby nie zjadłam dużo, bo po tym co się wydarzyło nie miałam apetytu. Mój żołądek nie był jednak pusty, więc jedno piwo nie powinno zaszkodzić.

- W dodatku męczy mnie kac i naprawdę muszę zaklinować. -
Kamila bez słów wyciągnęła dwa piwa w butelce z lodówki.

- Chodźmy do salonu. Jesteśmy same - oznajmiła przyjaciółka.

Rozsiadłam się wygodnie w fotelu i przyłożyłam zimne piwo do czoła, by chodź na chwile poczuć ulgę. Głowa bardzo mnie bolała ale sama byłam sobie winna. Picie alkoholu po całym dniu bez jedzenia nie mogło się dobrze skończyć.

- Zdrowie! - powiedziałam sekundę po tym jak otworzyłam butelkę zapalniczką.

- Zdrówko! - odpowiedziała Kamila i obie upiłyśmy po kilka łyków zimnego napoju.

- No dobra, opowiadaj, bo już nie mogę wytrzymać! - krzyknęła Kamila.

Westchnęłam głęboko i postanowiłam zacząć od samego początku.

- Spóźniłam się na rozmowę kwalifikacyjną, więc szef poprosił o spotkanie wieczorem. Miałam się z nim spotkać, ale przyszedł za wcześnie. U mnie jak zwykle była pijacka impreza a Mariusz znowu odwalał i Szymon go uderzył, kazał mi się spakować a potem piliśmy i spałam z nim w łóżku no i teraz mam tą pracę ale nie mam gdzie mieszkać. - powiedziałam jednym tchem a Kamila otworzyła szeroko oczy.

- Co kurwa?! - pisnęła. - Spałaś z nim?

- Tak, to znaczy nie! Spaliśmy w jednym łóżku ale do niczego między nami nie doszło. - wyjaśniłam.

- To chociaz tyle! Ale opowiedz mi prosze wszystko dokładnie od początku, bo z twojej wypowiedzi niewiele zrozumiałam. - poprosiła Kamila a ja upiłam łyk piwa nie mając ochoty wdawać się w szczegóły. Wiedziałam jednak, że było to nieuniknione.

Przez pół godziny opowiadałam Kamili o tym co się wydarzyło. W tym czasie zdążyłyśmy wypić piwa a ja poczułam się nieco lepiej.

-Naprawde głupio mi o to prosic ale czy moglabym mieszkac u was przez jakiś czas? - zapytałam nieśmiało. Naprawde bylo mi glupio w tej sytuacji prosić o pomoc ale nie miałam innego wyjścia.

- Jasne, ale wiesz ze najpierw musze pogadać z rodzicami.

- Wiem. Powiedz im, że będę dokładać się do rachunków. - dodałam. Oferta pracy mówiła o sporym wynagrodzeniu choć nie byłam pewna co do mojej deklaracji. W końcu nie podpisałem jeszcze żadnej umowy.

- Rodzice powinni wrócić jutro rano, wtedy z nimi porozmawiam. - powiedziała Kamila a jej uśmiech sprawił, że od razu poczułam się lepiej.

-Szymon powiedział, że po południu dotrą tu moje rzeczy. Nie masz nic przeciwko?

-Nie, nie ma problemu. Chcesz jeszcze piwko? - zaproponowała Kamila.

- Nie, dzięki. Teraz to najchętniej bym się przespała.

- Dobra idź się połóż u mnie. Nie sądziłam że będziesz tak wcześnie i umówiłam się z Laurą. Odwołać to?

- Nie odwołuj. Ja i tak pewnie będę długo spała, więc nie ma sensu byś ze mna siedziała. Co macie w planach?

-Mamy jechać do galerii. Laura ma jutro randkę i chce wyglądać idealnie. - zaśmiała się Kamila z koleżanki, która była przesadną perfekcjonistką.

- Pomaluje się i spadam a Ty się dobrze wyśpij.

- Jasne. Udanych zakupów! - powiedziałam do przyjaciółki i poszłam się położyć.

Minutę po tym jak przykryłam się puchową kołdrą zasnęłam.

Obudził mnie dzwonek do drzwi ale nie wstałam zapominając, że Kamili nie ma w domu. Dopiero gdy ktoś zapukał, zapewne myśląc, że dzwonek nie działa uświadomiłam sobie, że musze sprawdzic kto to. Spojrzałam przez judasza i odetchnęłam z ulgą widząc, że to tylko kierowca Szymona. Otworzyłam drzwi a mężczyzna przywitał mnie szerokim uśmiechem, w którym było mu bardzo do twarzy. Ten uśmiech sprawiał, że wyglądał mniej groźnie i teraz mimo łysej głowy wcale nie kojarzył mi się z gangsterem.

- Witam panno Mazur. Przywiozłem Pani rzeczy.

- Dzień Dobry. Ale te dwie walizki są moje? - zapytałam zdziwiona.

Żadna z nich nie była moja. Były ogromne.

- Tak. Ja tego nie pakowałam, dostarczam jedynie to, co przekazał mi szef.

- Rozumiem. - skłamałam, bo nic z tego nie rozumiałam.

- Wniosę Pani walizki. Gdzie je zanieść? - zapytał niebieskooki kierowca.

- Prosze za mną. - powiedziałam i wróciłam do pokoju Kamili. - Tutaj.
Bardzo dziękuję.

- Nie ma za co. Dowidzenia. - powiedział mężczyzna i szybkim krokiem ruszył w kierunku wyjścia.

Poszłam za nim i zamknęłam drzwi.
Wróciłam do pokoju przyjaciółki i od razu otworzyłam pierwszą walizkę. Byłam w szoku. W walizce były moje rzeczy, ale nie tylko te, które miałam u Szymona w domu. Tu były też wszystkie rzeczy, które zostały w domu u mojego wuja. Nie miałam pojęcia jak Szymon odzyskał te rzeczy. Byłam pewna, że mściwy wuj wyrzucił wszystko na śmietnik. Otworzyłam drugą walizkę a moje zdziwienie było jeszcze większe. W walizce były cztery pary szpilek. Dwie czarne, jedne białe a jedne czerwone. A do tego masa nowych markowych ubrań, trzy przepiękne złote wisiorki i dwie butelki perfum. Z ciekawości sprawdziłam ich cenę w internecie i szeroko otworzyłam oczy. Na te dwie buteleczki perfum nie byłoby mnie stać nawet po przepracowaniu miesiąca u Szymona. Odłożyłam fiolki delikatnie do walizki chcąc oddać to wszystko szefowi. Gdy miałam już zamknąć walizkę dostrzegłam wystającą kartkę z białej kieszonki. Było na niej odręcznie napisane:

Zuzanno to prezent powitalny z okazji podjęcia u nas pracy. Mam nadzieję, że wszystko będzie pani dobrze służyć a pani będzie godnie reprezentować firmę. Prosze sprawdzić maila .
S.B    

Odłożyłam karteczkę na łóżko Kamili a walizkę zamknęłam i odsunęłam pod ścianę. Sprawdziłam pocztę na telefonie i faktycznie był jeden mail od szefa. Przedstawiał on mój grafik. Zobaczyłam na poniedziałek nie będąc zbyt zadowolona, że zaczynam o siódmej rano. Będę musiała nauczyć się wcześniej wstawać. Trudno. Pod grafikiem zobaczyłam dopisek od szefa:

Załóż coś z tego co Ci kupiłem i proszę nie spóźnij się!

Przepraszam, szefieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz