Rozdział 15 Zuzanna

1.1K 34 0
                                    

      Nie zdążyłam się jeszcze nawet rozebrać, gdy Kamila zarzuciła mnie dziesiątkami pytań.

– Jak było? Poznałaś kogoś? To prawda, że wszyscy w takich drogich miejscach to zarozumiałe snoby? Jak ci poszło? Niczego nie zepsu...? – Urwała, robiąc przerwę na oddech.

– Mogę najpierw wejść? - uśmiechnęłam się i delikatnie odsunęłam przyjaciółkę.

– Kawy? – zaproponowała.

Kiwnęłam twierdząco głową i z impetem zrzuciłam szpilki.

– Boże, co za ulga – mruknęłam, masując obolałe stopy.

Podreptałam do kuchni i zajęłam miejsce, opierając nogi o drugie krzesło. Pociągnęłam nosem, czarna, mocna z cynamonem, kardamonem i ziarenkami goździków kawa przyjemnie drażniła nozdrza. Mama taką piła, a ja do dziś pamiętałam ten zapach, ulotne chwile beztroskiego dzieciństwa. Spojrzałam na Kamilę, która niecierpliwie bębniła paznokciami o blat stołu.

– Było bardzo dobrze, zupełnie niepotrzebnie się bałam. - powiedziałam z uśmiechem. – Poznałam kilka osób z pracy i jak na razie wszyscy wydają się spoko. Klienci wcale nie są tacy źli, większość z nich to stali bywalcy, rozpoznają i dobrze traktują obsługę. Myślę, że będzie mi się tam super pracowało.- próbowałam odpowiedzieć hurtem na wszystkie pytania. – Dolejesz mi? – podsunęłam kubek.

– Jasne. - odpowiedziała, ale wcale się nie ruszyła. – Opowiedz mi lepiej o tym kimś, bo aż Ci się oczy zaświeciły, gdy opowiadałaś o spoko ludziach z pracy. – mrugnęła porozumiewawczo przyjaciółka, co skwitowałam nerwowym śmiechem.

– Dobra, no dobra. A więc... – drażniłam się z nią. – Ma na imię Marcin...

– O jak tamten, z którym byłaś na randce. – przerwała mi.

– Nie przypominaj mi o tamtej sytuacji – skarciłam ją spojrzeniem.

– No dobra. – wywróciła oczami. – Opowiedz coś o nim. – dodała.

– Jest rok starszy od nas, ma cudowne niebieskie oczy. Szczupły, ale umięśniony, dłuższe włosy, wygolony po bokach, kolczyk w brwi, ale przede wszystkim jest zabawny, inteligentny i pomocny. To dzięki niemu bardzo się rozluźniłam, bardzo mi pomógł.

– Czyżby coś się kroiło?. – uśmiechnęła się chytrze Kamila.

– Daj spokój. Ja nawet nie wiem, czy on jest singlem. Po prostu fajny z niego facet.

Kamila przyglądała mi się z zaciekawieniem.

– Zuza, przydałby ci się związek, a jeśli nie związek to chociaż przelotny romans. – powiedziała poważnym tonem.

– Zwariowałaś. Ja i romans? – puknęłam delikatnie przyjaciółkę w czoło i zaśmiałam się.

– Jak uważasz. Ja tam swoje wiem. – Wstała, kończąc temat.



      Kolejną kawę wypiłyśmy, skupiając się na przyszłych studiach Kamili. To nie był miły temat, za dwa miesiące będę musiała znaleźć sobie jakiś pokój. Wiedziałam, że rodzice przyjaciółki nie wyrzuciliby mnie za drzwi, ale nie mogłam przecież nadużywać ich gościnności. Nie dałam nic po sobie poznać, dopiero później, pod prysznicem dałam upust emocjom. Kolejna dziecinada, od zawsze, gdy było mi źle i musiałam sobie coś poukładać, chowałam się w łazience i brałam prysznic. Wtedy, gdy woda mieszała się z łzami, przychodziło oczyszczenie. Wciąż nie miałam rozwiązania mojego problemu, ale mimo wszystko było mi lżej.



Wieczór spędziłyśmy z Kamilą na oglądaniu horrorów. Uwielbiałam to, mimo że tego rodzaju kino raczej nas śmieszyło, niż wzbudzało strach. Do tego, paluszki zagryzane chipsami i lampka wina – tak, to był idealny wieczór.


Położyłyśmy się dopiero po dwunastej. Mogłam sobie na to pozwolić, bo we wtorki pracowałam na popołudniową zmianę. Gdy chciałam ustawić budzik, zobaczyłam wiadomośc od szefa.

Jak minął ci pierwszy dzień pracy, Zuzanno?

Już miałam odpisać, ale przypomniałam sobie, która godzina. A poza tym, tak prawdę mówiąc, to moje myśli mimo wszystko zaprzątnął jednak Marcin.




      Budzik zadzwonił punktualnie o dziewiątej. Wstałam i poszłam zrobić kawę. Z dwoma kubkami wróciłam do pokoju i obudziłam Kamilę.

– O dziękuję. – zaspana, po omacku próbowała złapać ucho.– Wyspałaś się? – zapytała.

– Ja na szczęście tak. – uśmiechnęłam się – ale Ty chyba nie bardzo – zaśmiałam się.

– To przez to wino. – ziewnęła. – O której masz autobus?

– O trzynastej czterdzieści pięć. No, chyba że szef znów po mnie wpadnie. – rozmarzyłam się.

– To ja ugotuję wcześniej jakiś obiad. Zjesz przed pracą, prawda? – spojrzała na mnie z ukosa.

– Kocham cię skarbie. – uściskałam ją. – Zjem, ale za to śniadanie sobie odpuszczę.

Gdy Kamila buszowała w łazience, ja wybierałam ciuchy na kolejny dzień. Tym razem postawiłam na klasyczną, białą, zapinaną koszulę z długim rękawem, do tego klasycznie czarna ołówkowa spódnica, bez żadnych zdobień i czarne szpilki. Wybrałam również kolejny zestaw bezszwowej bielizny. Zdałam sobie sprawę, że po pierwszej wypłacie czekają mnie spore wydatki, muszę wymienić prawie całą garderobę.



      Pyszne spaghetti Kamili tak mnie rozleniwiło, że tylko siłą woli zmusiłam się do wyjścia na autobus. Przed wejściem do budynku dogonił mnie Marcin, co bardzo mnie ucieszyło. Chłopak był przemiły i działał na mnie zdecydowanie pozytywnie. Wiedziałam, że znów będzie mi się super pracowało, jeśli on będzie obok.

Weszliśmy i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to szef rozmawiający z Oliwią.

Kurwa – esemes.

Przypomniałam sobie, że nie odpisałam na jego wiadomość, zupełnie wyleciał mi z głowy. Szliśmy z Marcinem w ich kierunku, a ja miałam nadzieję, że może zapomniał o wiadomości. Przecież ma mnóstwo pracowników na różnych stanowiskach, jakim cudem miałby o wszystkich pamiętać. Co prawda od początku miałam wrażenie, że traktuje mnie jakoś inaczej, ale mimo wszystko starałam się wypierać tę myśl...

Próbowałam opanować chaos myśli, gdy Szymon skończył rozmawiać i ruszył w naszym kierunku.

– Dzień dobry. – Lekko się ukłoniliśmy.

Nie dostaliśmy jednak ani odpowiedzi, ani żadnej innej reakcji, a szef, mijając nas, trącił mnie boleśnie ramieniem, jakby mnie w ogóle nie widział.

– Nie przejmuj się. Szef czasem miewa takie humory. – szepnął Marcin i objął mnie po przyjacielsku ramieniem.



Spojrzałam na niego z wdzięcznością, odwracając głowę, by zerknąć, czy nikogo nie ma na korytarzu. I wtedy to dostrzegłam. Spojrzenie, które mówiło więcej niż tysiąc słów. Wrogie i pełne niemej groźby.

– Kurwa! - zaklęłam w myślach.

Przepraszam, szefieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz