Rozdział 3

5.2K 312 53
                                    

Minął tydzień od pierwszego spotkania z Alfą Loganem i naszej kłótni o moją przeprowadzkę. Od tamtego czasu Logan dzień w dzień przychodził do mojego dotychczasowego domu. Z żalem pogodziłem się z myślą o odejściu z tego miejsca. Wbrew pozorom życie tutaj nie było złe. Stałe posiłki, grafik sprzątania i gotowania, niewielkie kieszonkowe i mili opiekunowie. Co prawda nijak to się mogło mieć do ciepła rodzinnego domu, ale nie narzekałem. Teraz czas zacząć dorosłe życie. Za dwa miesiące kończę szkołę, do tej pory dalej będę pracować w niepełnym wymiarze godzin, potem przejdę na stały etat. W przyszłym tygodniu muszę mieć już miejsce do przenocowania... ale tak jakby coś — a raczej — ktoś mi w tym zawzięcie przeszkadza. Warknąłem rozwścieczony, gdy Logan po raz dziesiąty zamknął mi klapę laptopa. Od siedmiu dni, ten chrzaniony Alfa pojawiał się u mnie, zanim zdążyłem się obudzić, a wychodził długo po tym, jak zasnąłem zmęczony jego obecnością. Gdy tylko widział, że zaczynam przeglądać oferty mieszkań, robił wszystko by mi w tym przeszkodzić. Zabrał telefon, dwa pożyczone laptopy, a teraz dobierał się do tego należącego do dyrektora. Nawet moi znajomi nie byli w stanie pomóc mi poszukać jakiegoś lokum, bo ten bydlak im groził! Przez niego opuszczałem zajęcia w szkole, po tym, jak przyszedł tam za mną i nie chciał wyjść z klasy pod pretekstem obowiązkowej opieki. Oczywiście nikt nie odważył mu się postawić, bo jest wysoko postawionym wojskowym! To się zaczyna robić chore.

- Daj ty mi już święty spokój! - wydarłem się na cały korytarz, wybiegając z pokoju. Niech się cmoknie w ogon, patafian jeden. Zamknę się w bibliotece i skorzystam z tego starego, przedpotopowego komputera. Jednak musiałem zdążyć, dobiec tam, zanim Logan mnie dopadnie.

Słysząc, że jest tuż za mną, doskoczyłem do barierki na klatce schodowej i w akompaniamencie ostrzegawczego szczeknięcia Alfy sprawnie ją przeskoczyłem. Zwinnie wylądowałem na schodach piętro niżej i powtórzyłem swój wyczyn, lądując na parterze. Roześmiałem się w głos słysząc przekleństwa Logana. Popędziłem do końca korytarza i mocno pociągnąłem do siebie ciężkie drzwi biblioteki. Jakie było moje zdziwienie, gdy te prawie nie drgnęły. Psia krew. Zamknięte. Jestem w czarnej dupie! Słysząc za sobą spokojne już kroki, odwróciłem się niepewnie, przyciskając plecy do tych przeklętych drzwi. Logan ledwo nad sobą panował, a mimo to uśmiechał się cwanie.

- Jestem zaskoczony twoimi zdolnościami. Na pewno jesteś wilkołakiem? Ruszasz się jak kotołak. Albo jak małpa. - Zmrużył na mnie oczy i zaplótł ręce na klatce piersiowej. - Jaki będzie twój kolejny ruch? Przenikniesz przez drzwi? - zadrwił.

Czułem jak cała siła i samozaparcie powoli wyparowują z moje ciała. Usiadłem na podłodze pod drzwi — Bóg jeden wie dlaczego - zamkniętej biblioteki. Zrezygnowany czekałem na dalsze zaczepki ze strony Alfy, ale gdy te nie nadchodziły, podjąłem:

- Czemu aż tak ci zależy?

- Jesteś moją Omegą. Zależy mi i już. Jesteś mój, więc muszę o ciebie dbać.

- Poprzez dbanie o mnie masz na myśli doprowadzenie mojej psychiki do ruiny? Świetnie ci idzie.

- Wiesz, że tego bym nie chciał. Po prostu chcę mieć cię przy sobie — usiadł naprzeciw mnie. Tym razem wyjątkowo nie starał się mnie dotykać. Chociaż wiem, że go korci.

- Inny Alfa dawno by się poddał i znalazł jakąś uległą, kochającą bezwarunkowo Omegę. Zrób tak. Założysz szczęśliwą rodzinkę, a ja będę mógł żyć tak, jak tego zawsze pragnąłem. - westchnąłem. Czemu tak ciężko było mu to zrozumieć?

- Szczęśliwy będę tylko z tobą.

- Jezu! Jaki ty uparty! Co mam zrobić, żebyś w końcu odpuścił?! - Mój nagły wybuch gniewu zaskoczył zarówno mnie, jak i jego. - Nic tylko gadasz o byciu razem, zakładaniu rodziny, szczeniakach i pięknym domu z ogrodem! Nie rozumiesz, że nie chcę się z nikim wiązać?! Nienawidzę Alf pod tym względem! Myślicie tylko o sobie! Może powinienem się przespać z pierwszym lepszym facetem, żebym ci w końcu zbrzydł?! Wiesz co? Jutro mam pracę, wezmę pierwszego chętnego na stronę i będę się z nim pieprzył, a potem opowiem ci jak było? Co ty na to? Świetny plan! Tak zrobię! A wiesz dlaczego? Bo to mój wybór!

Kiedy skończyłem się wydzierać i spojrzałem na Alfę, zalała mnie fala strachu. Nie, nie był zły. Wręcz przeciwnie. Wydawać by się mogło, że jest bardzo spokojny. Gdyby nie wbite głęboko w udo pazury i ten ból w jego oczach... wyglądałby, jakby to go nie ruszyło. Jednak tak nie jest. Krew powoli przesiąkała przez materiał jego ciemnych spodni.

Chciałem już powiedzieć, że mnie poniosło i nie mam zamiaru zrobić czegoś takiego, ale wtem zalała mnie znajoma fala ciepła. Momentalnie zrobiło mi się gorąco, a śluz powoli przesiąkał przez materiał jeansów. Z przerażeniem uświadomiłem sobie, co to znaczy i w jak niekorzystnej porze przyszło mi się z tym zmierzyć.

- Dostałem rui.

ALPHA & OMEGA | OmegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz