Dni mijały nam spokojnie. Od ostatniego wybryku Logana minęły dwa tygodnie. Od pamiętnego poranka z kacem w roli głównej, Logan nie tknął alkoholu i cały wolny czas spędzaliśmy w swoim towarzystwie. Jako że nie jestem zbyt rozrywkowy, a Logan też stroni od głośnych miejsc, nasze "randki" ograniczały się głównie do kina i knajp. Chociaż wolę jak Alfa gotuje, to miło raz na jakiś czas przekąsić coś na mieście. Byłem w trakcie mycia gazówki, gdy mój wzrok padł na kalendarz wiszący na przeciwległej ścianie. Westchnąłem. Zostały niespełna dwa tygodnie do podjęcia decyzji w sprawie naszej więzi. Przewiesiłem mokrą ścierkę przez kran i usiadłem przy stole. Podparłem podbródek na dłoniach i wbiłem wzrok w widok za oknem. Logan naprawiał właśnie dziurę w płocie, kompletnie nieświadomy mojego wzorku. W pewnym monecie przez przypadek zamiast w gwóźdź uderzył się młotkiem w palec. Przeklął tak głośno, że słyszałem go nawet tutaj. Prychnąłem rozbawiony. Logan jest dobrym Alfą, dba o moje bezpieczeństwo i wygodę, bierze pod uwagę moje zdanie i stara się chodzić na kompromis, gdy w czymś się nie zgadzamy. W przeciwieństwie do mnie, bo ja zawsze chcę postawić na swoim. Jest cierpliwy i nie wykazuje agresji. A to ostatnie akurat ciężko mi zrozumieć, w końcu Alfy z natury są bardzo konfliktowe. Skrzywiłem się, przypominając sobie tego skurwiela, z którym związała się moja matka. Zadrżałem na wspomnienie jego spojrzenia, głosu i siły, którą zawsze na mnie testował. Dopiero teraz, po wielu latach udało mi się zmierzyć z przeszłością. Nie dostaję już mdłości i drgawek na samo wspomnienie Smitha.
To właśnie przez niego i mojego ojca wszystkie Alfy stały się w moich oczach chodzącym zagrożeniem. Moja matka była słabą Omegą, swoją pierwszą ruję spędziła z przypadkowym facetem z sąsiedztwa. Nie znam szczegółów, ale z ich "związku" powstałem ja. Facet umył ręce i zrzucił całą winę na moją matkę, choć był w stanie się powstrzymać podczas jej rui. Był związany z jakąś Betą. Moi dziadkowie zmarli w wypadku samochodowym, gdy miałem pięć lat. Zostaliśmy sami i ledwo wiązaliśmy koniec z końcem, gdy mama spotkała swojego mate. Smith był obrzydliwym facetem, nie z wyglądu, ale z charakteru. Był tym wszystkim, czego nienawidziłem w Alfach. Oznaczył Marthę wbrew jej woli i zgwałcił na moich oczach, tylko dlatego, że dowiedział się o tym, że ma mnie. Nie chciał wychowywać czyjegoś dziecka. Miałem osiem lat i byłem bardzo świadomy otoczenia, więc starałem się mu nie podpadać. Na marne, bo przy każdej okazji bił mnie i wyzywał. Często używał na mnie głosu Alfy i feromonów w wyniku czego dostałem swojej pierwszej rui cztery lata wcześniej, niż powinienem. Ciągle utrzymujący się stres sprawił, że mój organizm zareagował tak, a nie inaczej. Wzdrygnąłem się, przypominając sobie tamten dzień. Gdyby matki wtedy nie było... nie skończyłoby się na złamanej ręce i kilku siniakach. Miałem dwanaście lat, a ten skurwiel chciał mnie zgwałcić, mimo że nie czuł do mnie pociągu fizycznego, gdyż spotkał już swoją przeznaczoną. Jak to ujął? "Muszę dać ci lekcję, bycia dobrą Omegą". Jebany sukinsyn.
Podskoczyłem, gdy poczułem rękę na ramieniu. Przerażony wskoczyłem na stół i obróciłem się twarzą do atakującego. Odetchnąłem z ulgą, widząc zaskoczonego i zmartwionego Logana. Powoli rozluźniłem napięte mięśnie i zażenowany zszedłem ze stołu. Byłem tak zamyślony, że kompletnie odciąłem się od świata. Alfa ostrożnie podszedł do mnie i starł kciukiem coś mokrego z mojego policzka. Nawet nie wiem, kiedy zacząłem płakać, wyszedłem na ciotę.
- Co się stało? - zapytał cicho. Milczałem chwilę, zastanawiając się, co mógłbym mu powiedzieć. Na razie nie chciałem dzielić się historią swojego życia, więc prawda nie wchodziła w grę.
- Po prostu za dużo myślę. - mruknąłem.
- Sam, wiesz, że możesz mi...
- ... wszystko powiedzieć. Wiem, ale nie chcę. - Wiem, że trochę go tym zraniłem, ale musiałem twardo stanąć na swoim. - Jeszcze nie teraz, dobrze?
Logan westchnął tylko i uśmiechnął się słabo. Przyciągnął mnie do uścisku i posyłał mi uspokajające feromony. Podziałało, choć czułem się nieźle skrępowany. Mimo naszych dobrych relacji czułem się nieswojo, gdy mnie dotykał.
- Poczekam. - zapewnił i ukrył nos w moich roztrzepanych włosach. - Nie jest ci ciepło w tym swetrze?
Mamy ponad dwadzieścia stopni ciepła, a ja chodzę w swetrze. Tak, jest mi ciepło, ale miło jednocześnie. Poza tym nie jest aż tak gruby.
- Wygodnie mi w nim.
- Niech ci będzie. - odpuścił. Od dłuższego czasu próbuje mnie namówić na noszenie bluzek z krótkim rękawem, ale jestem twardym przeciwnikiem. Nienawidzę odkrywać ciała, nieważne czy to pierś, czy łokcie. W obu przypadkach czułbym się jak w stroju Adama.
Czułem, że nerwy puściły, ale nie oderwałem się od Logana. Było mi naprawdę wygodnie w jego ramionach, czułem przyjemne mrowienie w podbrzuszu, gdy potarł parę razy skórę na moim karku. To był wrażliwy punkt każdej Omegi, ponieważ to tam Alfa je oznacza. Moja matka też je miała. Tyle że oznaczenie wbrew woli jest bardzo bolesne dla Omeg. Tamtego dnia, gdy dostałem swojej rui, zwalczyła na chwilę tę cholerną więź i dokonała tego, czego nigdy bym się po niej nie spodziewał. Dźgnęła Smitha nożem prosto w serce. Sukinsyn zginął na miejscu. To był największy akt odwagi, na jaki się zdobyła, ale też wyjątkowo głupi. Wyrzuty sumienia po zamordowaniu mate sprawiły, że popełniła samobójstwo. Dlatego w moich oczach pozostała słabą Omegą. Mimo że bardzo ją kocham, nie potrafię wybaczyć tego, że mnie zostawiła. Stąd też moje postanowienie o zerwaniu więzi. Mimo że Logan jest dobrym Alfą, nigdy nie będę mógł mu w pełni zaufać, a to skrzywdzi nas oboje. I choć ciągle to sobie powtarzam, męczą mnie narastające wątpliwości.
CZYTASZ
ALPHA & OMEGA | Omegaverse
WerwolfTom 1 Jak to jest być Alfą? Sam od dawna zadawał sobie to pytanie, choć nigdy nie pragnął nią być. Owszem, zazdrościł im tej wolności, której brak mocno odczuwał. Jednak nie chciałby być najwyżej w hierarchii. Powodem mogła być jego wrodzona chęć do...