Rozdział 6

4.3K 268 26
                                    

Na wpół śpiący przyglądałem się podskakującej lekko pralce. Była czwarta rano, a ja bojąc się zasnąć, zabrałem za pranie. Byłem cholernie zmęczony, ale koszmary nie pozwalały mi spać. Przetarłem dłonią twarz, próbując odgonić zmęczenie. Logan spał w pokoju naprzeciwko, jednak nie przejmowałem się tym, że moja krzątanina może go obudzić. Przez ostatni tydzień wspólnego mieszkania dowiedziałem się kilku faktów na jego temat. Między innymi tego, że ma bardzo mocny sen. Przeciągnąłem się i postanowiłem coś zjeść. Wyszedłem z łazienki, po drodze zabierając wczoraj wyprany obrus. Tak, zadomowiłem się tu, jak cholera. Nakryłem stół i dobrnąłem do lodówki. Wyciągnąłem jajka, masło i szynkę. Nie ma to jak jajecznica przed wschodem słońca. Po kilku minutach zabawy w "Masterchef", moje śniadanie było obficie posolone i gotowe czekało aż się do niego zabiorę. Zrobiłem sobie do tego gorzką herbatę i zabrałem za jedzenie. Kiedy zjadłem, postanowiłem coś porobić, żeby tak nie siedzieć i nie gapić się w ścianę. Sprzątać nie było co, bo wszystko ogarnąłem wczoraj, gdy Logan musiał wyskoczyć na kilka godzin za miasto w celu dopełnienia jakichś formalności związanych z jego odejściem. Nie wiem, nie moja bajka. Jak wrócił, to niezłej tyrady się nasłuchałem, bo przeszkadzało mu, że sprzątam. Uparcie twierdził, że to on powinien był się tym zajmować. Czy ten tępak nie rozumie, że czułbym się wtedy jak jakiś utrzymanek? Nie ważne. Chyba powinienem zacząć rozglądać się za pracą. Problem jedynie stanowił dojazd. Musiałbym robić dziesięć kilometrów w jedną stronę, żeby dojść do miasta. A to dość niebezpieczne, zważywszy, że droga jest kręta i bardzo wąska. Może e-praca? Widziałem dużo ogłoszeń w internecie. Mogę projektować reklamy. Wcale nie przesadzę, mówiąc, że jestem naprawdę dobrym grafikiem komputerowym. Z nowym postanowieniem ogarnąłem szybko brudne naczynia i już miałem wyjść na korytarz, gdy zderzyłem się z czymś piekielnie twardym. Przed upadkiem uchroniły mnie ramiona Logana.

- Nie masz co robić, tylko skradasz się po kątach? - zapytałem z wyrzutem i delikatnie wyrwałem z jego ramion.

- Ja jestem niewinny, to ty na mnie wpadłeś, pędząc, jakby sam diabeł cię gonił. - mężczyzna potarł lewe oko i ziewnął głośno. - Czemu nie śpisz?

- Nie mogłem zasnąć. - skłamałem - A co ty robisz tak wcześnie na nogach? Dochodzi dopiero piąta. - zerknąłem na zegar ścienny.

- Obudziłem się w miarę wypoczęty, więc postanowiłem wstać.

- Aha.

- No.

I tak wyglądała nasza konwersacja prawie dzień w dzień. Tak naprawdę wyobrażałem sobie ten czas nieco inaczej. Spodziewałem się, że Logan na każdym kroku będzie próbował mnie dotknąć, zapraszał na randki, słodził jak cholera, ale nic takiego od tygodnia nie miało miejsca. Może powoli daje sobie ze mną spokój? Nie powiem, żeby nie było mi to na rękę, ale moja natura Omegi nie pozwala się tym cieszyć.

- Sam, chciałbym, żebyśmy spędzili ten dzień wspólnie.

No i masz babo placek. Wywołałem wilka z lasu. Moja przedwczesna radość okazała się zgubna.

- Co masz przez to na myśli? - zapytałem niepewnie.

- Nie wiem. Po prostu poróbmy coś razem. Cokolwiek. Możemy iść na spacer, pobiegać po lesie w postaci wilka lub zostać w domu i obejrzeć jakiś film. Cokolwiek.

Nie powiem, romantycznie. Chyba nie przemyślał tego i poszedł na żywioł. W sumie mi pasuje, zaczynałem się nudzić. Najbardziej skusiła mnie propozycja przemiany. Dawno już nie zmieniałem postaci. Trochę za tym tęsknie.

- Niech będzie. Po południu idziemy pobiegać, a teraz przepraszam, mam coś do załatwienia.

To powiedziawszy, wyminąłem go i spokojnie ruszyłem w górę schodów. Praca sama się nie znajdzie, a pieniądze magicznie nie pojawią się na moim koncie bankowym.

***

Kilka godzin później podekscytowany zbiegłem po schodach i wpadłem do pokoju Logana. Alfa właśnie podnosił się z łóżka.

- Idziemy biegać! - zawołałem. Humor dopisywał mi jak nigdy. Zdobyłem tygodniowy okres próbny przy robieniu projektów reklam online. I całkiem sowicie płacili! W dodatku zaraz będę miał okazję pobiegać pod postacią wilka. W wyobraźni już słyszałem szelest liści na poszyciu, łamanie gałązek i tysiące zapachów atakujących mój nos. Poezja!

ALPHA & OMEGA | OmegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz