Opieram się wygodniej o oparcie fotela. Nie daje mi to nic. Dalej moje mięśnie są spięte. Duszkiem wypijam resztę alkoholu. Nie wiem gdzie jest Luca z Olivią. Nigdy nie czułem aż takiej bezradności. Nie wiem co z naszym dzieckiem. Nie wiem kurwa nic.
Minęły dwa tygodnie. Zwołałem połowę moich ludzi do Marbelli.
Przeszukali całą Hiszpanie wzdłuż i wszerz. Nie polecę do Włoch dopóki nie znajdę mojej rodziny. Chyba, że to wszystko się przedłuży.– Macie coś? – zadaje pytanie od razu, gdy Doriano wchodzi do mojego gabinetu. Zwiesza wzrok i kręci głową.
– Nie znaleźliśmy nic. Jakby kurwa wyparowali w powietrze – ciężko opada na krzesło. Od dwóch tygodni ślad po nich zaginął. Ludzi, którzy wtedy wyszli nam na drogę widziałem po raz pierwszy. Nie wiem od kogo mogą być. Żaden znak rozpoznawczy z ich ubioru nie zapadł mi w pamięci. Stoję w martwym punkcie.
– Powiedz co ja mam zrobić? – zadaje pytanie i wlepiam martwe spojrzenie w brązową ścianę. Wypijam duszkiem resztę alkoholu, który mam w kryształowej szklance. Nagle Doriano wstaje zabiera mi z pod nosa pełną butelkę alkoholu wraz ze szklanką.
– Idź stary ogarnij się i nie pij więcej. Jeśli ich znajdziemy nie przyda im się ledwo żywy ojciec i partner – chowa karawkę do barku. Jeśli coś im się stało, zabije się. Doriano wychodzi.
Wyjmuję broń zza paska. Odbezpieczam. Zamykam oczy. Staram się uspokoić. Jednak nie pierwszy raz przykładam swoją broń do swojej skroni. Nie zwracam uwagi na płynące łzy.
Prawdziwy mężczyzna nie wstydzi się swoich uczuć. Wystarczy tylko nacisnąć na spust. Przecież to łatwe, robiłem to dużo razy...***
Olivia
Pielęgniarka pomaga mi się umyć. Można powiedzieć, że mnie myje, bo ja ledwo stoję na nogach.
– Ostroźnie – kieruję, gdy wychodzę z pod prysznica. Od razu padam na wózek. Pomaga mi się ubrać.
– Powie mi Pani gdzie jesteśmy? – szepcze ledwo słyszalnie. Biorę głęboki wdech i staram się zacząć myśleć, by jakoś skontaktować się z Riccardo.
– W Tokio – otwieram usta, by coś powiedzieć, ale zamykam usta od razu. Przecież Carl nie żyje. Riccardo go dopadł. O co w tym wszystkim chodzi.
– Powie mi Pani jeszcze jedną rzeczy? – pytam, gdy pomaga mi wejść na łóżko. Na szczęście od dwóch dni nie używają pasów. Obiecałam, że będę spokojna choć nawet nie pamiętam, bym groziła któremuś lekarzowi nożem. Nie dam sobie wmówić czegoś takiego.
– Śmiało niech pani pyta – uśmiecha się i przykrywa mnie kołdrą, a okno lekko uchyla.
– Kto mnie tu przywiózł?
– Przyleciała pani do nas helikopterem w stanie krytycznym. Towarzyszył pani przecież teść zmarłego męża. Głupie pytania panienka zadaje – śmieje się i wychodzi. Mnie nie jest do śmiechu. Odruchowo podnoszę swoją rękę. Rzeczywiście na serdecznym palcu widnieje obrączka i pierścionek zaręczynowy. Nie od Matthewa. Ten jest całkowicie inny. Niemal krzyczy, że był drogi. Pierścionek od Matthewa był skromny i był mój. Ten nie ma dla mnie żadnej wartości.
Zdejmuje ciążący na palcu pierścionek i obrączkę i rzucam o ścianę. Jestem pewna, że za ścianą są uzbrojeni faceci, którzy mnie pilnują. Nie ma szans, bym sama dała radę uciec, jeszcze w takim stanie.
Muszę jakoś skontaktować się z Riccardo lub z dziewczynami. Inaczej nie mam szans, by uciec. Jedyną moją nadzieję jest pielęgniarka. Chociaż nie mam pewności czy ona nie zdaje im szczegółowej relacji po tym jak ode mnie wyjdzie.
Powoli, ostroźnie kładę się. Wygodnie lokuje głowę na poduszce. Przez cały ten dzień dowiedziałam się więcej niż oczekiwałam. Nie chcę mi się wierzyć, że ojciec Carla zastąpił swojego syna i teraz po prostu chciał się zemścić. Byłam u nich raz na kolacji. Wydawał się ułożonym, starszym mężczyżną, jak widać pozory mylą. Mam nadzieję, że z Lucą wszystko w porządku, że nic mu nie zrobili. Jeśli coś mu jest to nikt mnie nie zatrzyma. Zabiję tego starucha i nie będę żałowała. Jestem pewna, że Riccardo sobie poradził. Przecież to w końcu Riccardo Dutti. Człowiek z kamienia. Jego ludzie na pewno musieli mu pomóc.
Cały czas nie wiem co z naszym dzieckiem, które noszę pod sercem. Nikt nie chcę nic mi powiedzieć. Muszę czekać nie mam innego wyjścia. Jestem zbyt słaba, by poradzić sobie z bandą uzbrojonych facetów.
Muszę dać radę, bo mam dla kogo
-------------------------------------------------
Wiem, że krótko, ale chcę dawkować wam akcję. 😂
Jak myślicie Riccardo pociągnie za spust?

CZYTASZ
Miłość Diabła - [Zakończone]
Lãng mạnOlivia budzi się w szpitalu w Tokio. Nie wie kto ją uprowadził. Nie ma bladego pojęcia co z jej synym, Lucą. Kto stoi za zemstą? Nie wierzy, że mógł to być ojciec Carla. Kobieta wie, że starszy mężczyzna o lasce nie skrzywdziłby nawet muchy. Nadzie...