Sprawa wymyka się spod kontroli

198 6 1
                                    

Przez kolejne kilka dni nie miałam kontaktu z Jimem. Dzięki Bogu. Draco jako dobry brat obiecał że nie powie nikomu o moim spotkaniu z krukonem. Miałam nadzieję że to będzie koniec mojej znajomości z Jimem. Niestety, ten człowiek pewnego dnia podszedł do mnie i przepraszał mnie chyba z tysiąc razy. Dokładnie to jedenaście i pół raza. No ale chciał jeszcze w ramach przeprosin mnie jeszcze raz zaprosić, ale tym razem miało być lepiej. Tak naprawdę to dla mnie to była raczej kara ale w końcu uległam jego prośbą i tak umówiłam się z nim na niedzielę godzinę trzynastą. Dopiero kiedy odszedł ode mnie zdałam sobie sprawę co właśnie zrobiłam. Jak można być tak głupim? Myślałam przez te wszystkie dni, które ciągnęły mi się potwornie wolno.

Nadeszła niedziela. Dzień, który chciałbym wtedy usunąć z kalendarza. Tego dnia wstałam o piątej rano. Po jakiego grzyba ja wtedy tak wcześnie wstałam? Nie miałam koszmarów a spotkaniem z Jimem nie stresowałam się jakoś bardzo. Po prostu wstałam tak wcześniej. Nie chciało mi się zejść nawet na śniadanie gdy przypomniałem sobie co mnie miało czekać. Miałam wrażenie że jeżeli włożę coś do ust to zwymiotuję. Miałam żołądek przy gardle i dobrze znałam to uczucie. Zawsze gdy choć trochę przeleciałam się na miotle czułam się potwornie.
Godzina trzynasta, kurde trzeba iść- pomyślałam kiedy zerknęłam na zegar na ścianie.

Umówiłam się z Jimem tam gdzie ostatnio. Tym razem się ubrał nawet dobrze, chociaż nie. Ubrał się normalnie, to ja jak zwykle musiałam wyglądać jak żul.
- Cześć, ładnie wyglądasz- powiedział na powitanie. No nie wiem, z której strony. To jest dowód na to że chłopak kłamał.
- No hej- powiedziałam sucho. Tego dnia trochę było mi smutno. Tak po prostu. Najwidoczniej Jim to zauważył, ponieważ niepewnie złapał mnie za rękę a ja nie zareagowałam. Popatrzył się na mnie i zapytał.
- Co się dzieję?- popatrzyłam się na niego i wtedy dostrzegłam jakie ma oczy. Były paskudne, połączenie żółci i brązu. Wtedy jednak pomyślałam że są one naprawdę ładne. Jak już pewnie się domyślacie, tak, zakochałam się w nim. To było dla mnie zupełnie nowe uczucie. Jednak podobało mi się to. Jeszcze przez chwilę się na siebie patrzyliśmy, aż w końcu Jim odwrócił wzrok i popatrzył się w przestrzeń. W końcu ja się odezwałam.
- Jest naprawdę dobrze- teraz tak sobie myślę że pewnie wtedy już dawno zapomniał o tym że się o coś pytał.
Nagle poczułam że muszę zrobić coś co zrobiłam sekundę później. Przytuliłam go. Poczułam ciepło choć na dworze było zimno. Tak właśnie rozpoczęłam mój związek z Jimem.

Nie mówiłam Draco o tym co zaszło między mną a Jimem. Spotykałam się z nim potajemnie, jakbym miała zdradzać swojego męża. Bałam się co powie Draco.
Przez dwa dni było naprawdę fajnie. Można powiedzieć że Jim bał się powiedzieć coś złego, ale po tym czasie zaczął mnie krytykować. Na początku dość łagodnie, ale z każdym dniem robił to coraz boleśniej, tyle że ja tego nie widziałam. Podczas gdy Jim mówił mi że moja ulubiona fryzura wygląda okropnie, ja się z nim zgadzałam i stopniowo się podporzadowywałam upodobaniom Jima. Draco szybko to zauważył i chciał się dopytać co się stało ale ja go ignorowałam. Zgadnijcie kto chciał abym tak zrobiła? Oczywiście Jim. Nie tylko to było minusem umawiania się z Jimem. Zaczęłam nie zauważać co się wokół mnie dzieję. Zapomniałam o Turnieju Trójmagicznym. Nie zwróciłam uwagi na to że opuściłam się w nauce bo całą uwagę zwróciłam Jimowi. 
Pewnego dnia szłam sobie oczywiście z Jimem przez błonia, gdy nagle natrafiłam na Draco, w ciągu jednej sekundy zrobił się wściekły.
- Co ty robisz? Dlaczego ty trzymasz ją za rękę? Co ty sobie wyobrażasz?- dopytywał Draco. Ja też wtedy się zezłościłam.
- Co cię to obchodzi? Nie twój interes!- pierwszy raz w życiu podniosłam głos na swojego brata. On nic nie odpowiedział, popatrzył się na mnie wskazującym złość i smutek. W końcu odezwał się Jim.
- No spadaj stąd Malfoy, nikt cię tu nie potrzebuje- warknął. Draco znów się nie odezwał. Chciałam się odezwać, ale bałam się. Pod koniec tego dnia wróciłam do pokoju wspólnego i zobaczyłam tam Draco, siedział na kanapie ewidentnie przybity. Nie podeszłam do niego. Czułam że jest na mnie wściekły.

Przez kolejne dni nie odzywałam się do Draco, choć bardzo chciałam. Jim mi nie pozwalał a ja miałam wrażenie że nawet jak go koło mnie nie ma to tak jak by był i czuwał nade mną. Jaka byłam naiwna!
Skończyłam też pisać moje wiersze. Oczywiście z jakiego innego powodu jak przez to że Jim je ciągle krytykował. Przez ten cały czas tylko raz pomyślałam o czymś innym niż o Jimie. Za niedługo miało odbyć się pierwsze zadanie turnieju. Prawdę mówiąc to gówno mnie to obchodziło, tylko tak mi się przypomniało. Poza tym to moje życie polegało na słuchaniu krytyk Jima, lekcjach, jedzeniu i spaniu.
Pewnego dnia jadłam sobie spokojnie śniadanie i zgadnijcie kto przyszedł do stołu ślizgonów. Oczywiście był to Jim, szarpnął mnie za ramię i powiedział najbardziej sucho jak to możliwe.
- Chodź ze mną, teraz!- popatrzyłam na niego i zobaczyłam że jest dość zły.
- Jem teraz, możemy po lekcjach?- powiedziałam cała się trzęsąc.
- W dupie to mam, idziemy!- warknął do mnie. Chwycił moją szatę i pociągnął mnie do pustej sali.
- Co ja ci mówiłem! W ogóle się mnie nie słuchasz!- krzyknął Jim, teraz wiedziałam że nie był zły, był wściekły.
- O co ci dokładnie chodzi?- zapytałam grzecznie aby go nie zdenerwować jeszcze bardziej.
- Miałaś się nie zadawać z Malfoyem. Coś czuję że że źle się to dla ciebie skończy- powiedział a ja poczułam strach, z drugiej strony pomyślałam że w szkole mi nic nie może zrobić. Dlaczego tak pomyślałam?.
Chciałam wyjść z sali ale on stanął przed drzwiami.
- Należy ci się kara- powiedział z mściwym uśmiechem na twarzy. Łzy napłynęły mi do oczu i przygotowałam się na coś strasznego. Chyba jednak uznał że to zbyt ryzykowne w szkole i tylko powiedział do mnie.
- Jeszcze raz tak zrobisz a przyrzekam że już ci tego nie odpuszczę. Lepiej żeby nikt się o tym nie dowiedział- Wiedziałam że nie ma sensu sprzeciwiania się. Mogłoby to mi tylko zaszkodzić a już i tak byłam w okropnym położeniu i stanie. Nie mogłam spać po nocach bo rozmyślałam o swoim każdym dniu czy aby na pewno moje plany będą odpowiadać Jimowi. Jeszcze miałam udawać że wszystko ze mną w porządku.
Moje życie to był koszmar.

Eluwina jesieniary! Ten rozdział już jest poważniejszy od poprzednich, no ale nie zawsze wszystko jest super. Elo

Gdyby nie MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz