Ciekawa paczka

20 1 1
                                    

Siedziałam sobie wciąż w Wielkiej Sali. Popijałam
sok dyniowy gdy nagle do sali wleciały sowy. Nie spodziewałam się że dostanę coś oprócz słodyczy, które dostajemy od mamy. Jednak myliłam się. Dwa puchacze unosiły paczkę, która wylądowała prosto w moich rękach. Nie należała ona do najmniejszych więc moja ciekawość wzrosła. Do paczki była przyklejona karteczka z napisem

Może lepiej otwórz to w dormitorium
                                                                   Mama

Nie chciałam dokończyć posiłku. Musiałam już wiedzieć co przysłała mi mama. Nie chciałam jednak otwierać jej sama więc zaciągnęłam za sobą Sus.
- Otwieraj- powiedziała kiedy położyłam paczkę na łóżku. Niepewnie wzięłam się za rozrywanie papieru, w który była ona owinieta. Otworzyłam karton i bardzo zdziwiłam się kiedy ujrzałam zawartość paczki. Czarny, elegancki z wieloma wiązaniami. Moja mama przysyłała mi gorset.
- Na co mi gorset?- zapytałam bardziej siebie niż Sus.
- No dawaj, zakładaj- zaproponowała dziewczyna a ja nie widziałam innego zastosowania tego więc założyłam.
- Zaciśnij-
- Nie ma opcji!- stanowczo odmawiałam. W końcu gorset był na miejscu i musiałam przyznać, wyglądało to nieźle.
- Teraz załóż pod to jakąś ładną kieckę to będzie fajnie, pokażesz się światu- na początku niezbyt mi to odpowiadało ale w końcu się zgodziłam. Założyłam jedną z moich czarnych sukienek. Miała ona prosty krój podkreślający talię. Ubrałam ją i poprosiłam Sus o zawiązanie gorsetu. Na początku było w porządku ale w pewnym momencie zacisnęła go tak że się dusiłam.
- Rozluźnij to!-
- Nie bądź dzieckiem, oddychać będziesz później-
- Sus!-
- Dobra dobra- wciąż było ciasno ale nie na tyle abym nie mogła oddychać. Dodałam do stroju jakieś fajne buty i biżuterię oraz ogarnęłam włosy.
- Chodź pokażesz się Dracusiowi- zaproponowała a ja się zgodziłam. Bardzo niepewnie wyszłam z dormitorium i skierowałam się do pokoju wspólnego. Siedziały tam tylko trzy osoby. Największy casanova Hogwartu- Blaise; psiapsi Sus- Pansy; mój braciszek- Draco.
Stanęłam przed kanapą, na której siedzieli i patrzyłam na ich reakcje.
- Jak wyglądam?- zapytałam starając się jakoś logicznie i wygodnie stanąć.
- Yyy Ładnie- powiedział Draco przyglądając się mojemu strojowi.
- Fiu fiu, dla kogo się tak stroisz? Może dla mnie?-
- W twoich snach Blaise-
- Widziałam lepsze- odezwała się Pansy oschłym tonem.
- Zazdrosna?- zapytała Sus swoją przyjaciółkę.
- Niby o co?-
- O wygląd- powiedział Draco przez co łzy napłynęły do oczu a on się zaczął śmiać.
- Już się tak nie obrażaj Pansy, po prostu Draco woli patrzeć na żeńską wersję siebie niż na ciebie, narcyz- powiedziałam a Sus i Blaise zaczęli się śmiać. Draco wywrócił oczami udając obrażonego choć widziałam jak uśmiecha się pod nosem, choć starał się to tuszować.

Z uśmiechem na twarzy i płaczem Pansy za sobą wyszłam z pokoju wspólnego.
Szłam tak przez chwilę i nagle usłyszałam szybkie kroki za sobą.
- El!- wołała osoba za mną a ja się odwróciłam. To był Blaise. Musiał się oprzeć o ścianę i złapać powietrza, przy okazji się nim zakrztusił.
- Przebiegłeś niecałe piętnaście metrów a wyglądasz jakby to był cały maraton, co jest z tobą nie tak?- nie dostałam jednak odpowiedzi bo chłopak wciąż miał problem ze złapaniem powietrza. Jeszcze chwilę pokaszlał jak zawodowy palacz i w końcu  się odezwał.
- Natchnęłaś mnie, robimy dziś imprezę w pokoju wspólnym, jak cię nie będzie to zaciągnę cię siłą- powiedział i pobiegł w stronę pokoju wspólnego.

Postanowiłam pójść na błonia ponieważ pogoda była taka ładna że grzechem byłoby nie pójść.
Tam jak zwykle było pięknie, nic dodać nic ująć. Położyłam się na trawie i wpatrywałam się w płaczące dziecko, które chyba się przewróciło. Kiedy kaszojad sobie poszedł patrzyłam się w niebo i próbowałam zauważyć w chmurach jakiś niezwykły kształt. Zaczęłam zdawać sobie sprawę jak gorset mnie uciska i próbowałam go zdjąć ale przez masę wiązań, których i tak nie widziałam, nie dałam sobie rady.

Wróciłam do zamku późnym wieczorem przez co mogłam natrafić na jakiegoś nauczyciela i dostać szlaban ale całe szczęście nic takiego się nie stało. Za to kiedy weszłam do pokoju wspólnego Slytherinu musiałam sobie zatkać uszy bo nie byłam przygotowana na tak głośne dźwięki. Impreza, o której mówił Blaise... Ona faktycznie była co mnie zdziwiło bo podejrzewałam że zaraz by jakiś nauczyciel to przerwał ale było inaczej. Wszyscy ślizgoni balowali w najlepsze. Po pewnym czasie podszedł do mnie Blaise, widać i czuć było po nim że już zdążył tego wieczoru zaprzyjaźnić się z butelką Whiskey.
- Witaj kochanie, czekałem na ciebie, skusisz się na drineczka?-
- Na pewno nie od ciebie. Jakim cudem nikt wam jeszcze tego nie przerwał?-
- Perswazja kochana, perswazja- po tych słowach odszedł a ja czując że ta impreza będzie polegała na tym kto najpóźniej zgonuje, usiadłam na kanapie i zaczęłam wypatrywać Draco.

Trochę się zdziwiłam kiedy nigdzie go nie ujrzałam. Draco jeszcze nie ominął żadnej popijawy. Siedziałam więc tak i patrzyłam głównie na Sus, która nie bała się publicznie palić zioła i jeszcze przy tym nieźle się wygłupiać. Ja za to bałam się nawet dotknąć alkoholu przygotowanego przez Blaisa, nie zdziwiłam bym się gdyby zawierał on w sobie mnóstwo czarów i substancji nieznanego pochodzenia.

Musiałam się naczekać ponad dwie godziny aż w końcu Draco raczył łaskawie się pojawić. Pijany był jak wszyscy tam z wyjątkiem mnie. Tańczył z Blaisem w rytm muzyki przez kilkanaście minut aż nagle Blaise zrobił coś bardzo, bardzo dziwnego. Jak gdyby nigdy nic złapał mojego brata w pasie, przyciągnął i zaczął całować. Draco nie protestował, był zbyt nieświadomy tego co się dzieje że nawet oddawał pocałunki. Niektórzy ludzie zaczęli klaskać. Blaise zaczął schodzić z pocałunkami na szyję, jedną ręką błądził po ciele Draco a drugą go trzymał. Kiedy jego ręka zatrzymała się... Tam na dole ostatecznie uznałam że nigdy nie dotknę mojego brata, to mnie po prostu obrzydzało, jeszcze bardziej się w tym przekonałam kiedy zaczął jeździć rękoma pod koszulką Blaisa. Nagle pomiędzy nimi stanęła Sus co wywołało wielkie oburzenie u wszystkich.
- Hej hej hej, pieprzyć to się możecie na osobności albo wcale- oświadczyła a w tym czasie Draco zdążył napić się z jakiegoś randomowego kieliszka i sobie pójść. Jak gdyby nigdy nic usiadł sobie przy mnie a ja starałam się odsunąć od niego jak mogę.
- Obrzydzasz mnie- mruknęłam.
- Oj nie bądź taka drętwa El, zdarza się- na te słowa tylko wywróciłam oczami.

Przez resztę imprezy to Sus stanowiła największą sensację. Skakanie po stole to była najmniej szalona rzecz jaką zrobiła. Budziła ona pierwszorocznych i zachęcała do alkoholu, prawie otworzyła okno a przypominam że pokój wspólny Slytherinu jest pod wodą, całowała co drugiego typa, nie zależnie od tego czy tego chciał czy nie, rozbijała butelki wódki o swoją głowę ale magicznym cudem się nic nie stało itd. Co ciekawe mimo tego co robiła, powstrzymała się od pokazania mrocznego znaku, nawet nie wspomniała o swojej działalności u Czarnego Pana.

Z pewnością profesor Snape bardzo żałował że się zgodził na imprezę, kiedy zobaczył że tylko jedna uczennica ze Slytherinu nie ma kaca.

Nawet nie wiecie jak się czułam dziwnie pisząc ten rozdział. Chyba najdziwniejszy jak na razie, nie przepadam zbytnio za takimi scenami jak ta z Draco i Blaisem ale czego się nie robi dla wyświetleń.

Gwiazdka jako znicz dla mojego respektu do Draco po tym rozdziale. 🥺👍

Gdyby nie MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz