znicz dla Sernika

55 3 1
                                    

Rano jak już mówiłam, byłam niewyspana.
Spodziewałam się zobaczyć w Wielkiej Sali to samo śniadanie, jak codziennie ale nie. Na ścianach były flagi Hogwartu a niektórzy siedzieli na trochę inaczej ułożonych ławkach. Stoły zniknęły z Wielkiej Sali. Ludzie się jeszcze schodzili. Zajęłam miejsce znowu obok mojego brata. Dumbledore, który jak zwykle siedział na swoim krześle, zaczął mówić. Opowiedział nam że Sernik to był oddany przyjaciel i inne takie cechy pasujące do puchonów. Poczułam się jeszcze bardziej podle niż wcześniej. Miałam wrażenie że wypaplałam i że to przeze mnie Diggory odszedł. Albo jak mówiłam prawdopodobieństwo tego co może się zdarzyć Potterowi "...wygrasz z nim walkę, kosztem kogoś innego np. Diggory zginie..." dlaczego to powiedziałam? Przeklinałam siebie w duchu za to że takie okropności mówiłam. Nikomu krzywdy nie zrobił a ja takie okropności na niego mówiłam. Pierwszy raz widziałam jak nasz woźny Filch nie uśmiecha się przez utratę jednego ucznia. Tyle że on zawsze chciał aby kogoś wyrzucić a nie zabić.
- Cedrika Diggoriego zabił Lord Voldemort- powiedział dyrektor. Nie chciałam tego wiedzieć, poczułam się słabo. Voldemort wrócił? To nie mogło być prawdą. Nigdy nie byłam po jego stronie, bałam się go, bałam się że jeżeli znów będzie blisko z moim ojcem to będzie chciał ze mnie i z Draco zrobić śmierciożerców. Nie byłam na to przygotowana. Nie wiem ile osób uwierzyło wtedy dyrektorowi, ale mam wrażenie że nie za dużo. Dumbledore jeszcze dopowiedział coś o Serniku i kazał nam się rozejść.
Niektóre dziewczyny płakały, nawet te z Beauxbatons.
Tego dnia nie miałam na nic ochoty. Nawet na jedzenie. Też się sobie dziwiłam ale tak to już bywa. Na obiedzie i kolacji tylko kilka osób rozmawiało między sobą. Najciszej było przy stole puchonów.
Choć teoretycznie Potter wygrał, nikt nie chciał tego świętować, nawet on sam.
Kiedy wszyscy się rozchodziło po kolacji, ktoś zaczepił mnie na korytarzu. Odwróciłam się i zobaczyłam parę okularów i paskudną bliznę.
- Potter?- zdziwiłam się.- Co chcesz?-
- Zostawiłaś- podał mi plakietkę z napisem Potter cuchnie.
- To nie moje, ja jej nie zakładałam- odpowiedziałam patrząc na niego z góry. Prawdopodobnie chłopak chciał żebym się zmieszała, innego wytłumaczenia nie ma na to że dał mi coś co rzekomo zostawiłam.
- Już ci się znudzili twoi znajomi i wymieniasz na lepszy model- odezwał się Draco za plecami bliznowatego. Ominął go i delikatnie pociągnął mnie za ramię, sugerując aby się stąd ulotnić.
- Co od ciebie chciał- zapytał wręcz ojcowskim tonem.
- Stwierdził że to moje- pokazałam mu plakietkę. - Ja ich nigdy nie założyłam-
- Ja swojej się pozbyłem- stwierdził- wyrzuć to- posłusznie pozbyłam się tego, tylko w trochę inny sposób. Podrzuciłam to jakiemuś krukonowi do kieszeni.

W pokoju wspólnym prawie nikogo nie było. Prawie bo oprócz nas była tam Sus, która była bardzo szczęśliwa z jakiegoś powodu. Z podekscytowania aż skakała na kanapie.
- A tobie co znowu?- zapytałam. Sus podbiegła do mnie i zaczęła mi szeptać do ucha jak psychopata.
- Powiem ci.... Ale to jest tajne... Jak ktoś się dowie to po mnie- wyglądała na zestresowaną i dziwnie ale w końcu usiedliśmy i zaczęła mówić.
- Jeżeli to co mówił Harry Potter to nie kłamstwo to zapewne po wakacjach Hogwart będzie mieć pierwszego w ostatnich latach... Wiecie kogo- uśmiechnęła się złośliwie. Oczywiście wiedziałam że chodzi o bycie śmierciozercą. To było marzenie Sus. Podejrzewała, że jeżeli Czarny Pan wróci, ona by została jego zwolenniczką a jej matka, Bellatrix byłaby z niej dumna. Podejrzewała że jeżeli Sami Wiecie Kto odzyska siły, wypuści innych jego zwolenników z Azkabanu.
- Wątpię- stwierdziłam- piętnastoletnia uczennica Hogwartu, myślę że to dość mało prawdopodobne że Czarny Pan będzie chciał przyjąć kogoś takiego w swoje szeregi. Po za tym, Dumbledore od razu się zorientuje że coś jest z tobą nie tak, a to jest jak podanie mu Czarnego Pana na tacy- Sus nie chciała tego słuchać. Jej matka też już jako nastolatka została śmierciożercą i chciała być taka jak ona, a nawet lepsza.
- Mów sobie co chcesz, nie przekonasz mnie  do zrezygnowania z marzeń- fuknęła i odwróciła się do mnie plecami.
- Jesteś chyba trochę za słaba, w sensie, to chyba jeszcze nie ten poziom- wymamrotałam co tylko spowodowało furię u niej.
- NIE JESTEM SŁABA- wrzasnęła i poszła do dormitorium.
Gdy usłyszałam trzask drzwi, zwróciłam się do Draco.
- Nie uda jej się-
- Nie absolutnie-
Mój brat również skierował się do swojego dormitorium.
Zostałam sama w pokoju wspólnym. Zauważyłam kawałek pergaminu i pióro na miejscu gdzie siedziała moja kuzynka.
Słowa na papierze brzmiały następująco:

Drogi Caerny Panie, czy ja, Susannah Lestrange, mogłabym dołączyć do twoich niezawodnych szeregów? Przyrzekam nigdy cię nie zawieść i być ci wierna niezależnie od sytuacji. Będę ci posłuszna i zawsze zrobię to co będzie do mnie należeć. Zamierzam ci być wierna jak moja matka a może nawet bardziej.

Zapewne szykowała już swoje przemówienie, na nic innego to nie wskazywało. "Jeżeli to co mówił Harry Potter jest prawdą" te słowa zaczęły mi brzmieć podejrzliwie kiedy zaczęłam sobie wszystko kalkulować. Przypomniało mi się że kiedy Potter i Diggory wrócili, no dobra, kiedy Potter wrócił, nie był sam, nie licząc ciała Sernika, była z nim Sus, zapewne wiedziała jak Czarny Pan się odrodził, może nawet z nim rozmawiała? Może już jest śmierciożercą? Musiałam się o tym przekonać
Skierowałam się do dormitorium. Sus siedziała na łóżku.
- Sus, wiem że go widziałaś- powiedziałam zupełnie poważnie. Ona powiedziała żebym usiadła i zaczęła znów mi szeptać.
- Zabronił mi o tym mówić.... Nikt nie może wiedzieć o tym co się stało... Jakby się dowiedział że ty wiesz, to by mnie zabił, rozumiesz?- rozumiałam. Widocznie się stresowała, brzmiało to zupełnie poważnie.
- No dobra nie powiem... A czego mam nie mówić?- Sus zrozumiała o co mi chodzi i uśmiechnęła się. Jako dobra kuzynka nie chciałam nikomu o tym mówić, zwłaszcza że na tym zaważyło jej życie. Musiałam też następnego dnia powiadomić o tym mojego brata, również to do niego dotarło i trzymał język za zębami.

Zrobiło się groźnie, ale no cóż, to i tak nic w porównaniu z grozą w tureckich serialach, która ogląda twoja babcia, mama czy nawet ty

Gdyby nie MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz