→ other

834 48 0
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



W OCZACH Akutagawy życie stanowiło szlak wyzwań. Drogę prowadzącą przez wysokie góry i doliny stanowiące jego przeszkodę, którą musiał pokonać, aby był w stanie iść dalej przed siebie. Musiał pokazać im, jak silny jest. Jak niepokonana jest jego umiejętność, prowadząca go jak drogowskaz. A wszystko to, aby ta droga przez szlak miała sens. Aby nie szedł tylko przed siebie bez żadnego celu. 

Za życia w slumsach próbował przetrwać wraz z innymi. Pomimo mrozu, głodu i rozpaczy nadal kontynuował swoją wędrówkę. Nie wiedział, czy był to ludzki instynkt, czy chęć ochrony tych, na których mu zależało. Ważne jednak było to, jak wszystko się zepsuło, kiedy stracił bliskich. Przy czym nie było to spowodowane śmiercią naturalną. 

Nie, śmierć poprzez warunki był jeszcze w stanie zrozumieć. Organizm potrzebował odpowiednich rzeczy, aby przetrwać. Tam, gdzie mieszkał, z pewnością tego nie było. Jednak umrzeć z rąk nieznajomych, poszukujących jedynie możliwości własnego zysku... To było coś innego. Tego nie mógł pojąć. 

Jego instynkt walczył. Darł się, zabijał oraz sponiewierał swoje własne ciało. W jego sercu huczała chęć zemsty za wszystkie martwe z ich rąk dzieci. Ta zemsta stanowiła jego płomień, która podżegała piec walki. Bijąc ogniem, walczył o własne przetrwanie z siły zemsty. Jego bliscy stanowili cały jego świat. Dla tego świata mógł zrobić wszystko. 

Właśnie wtedy kiedy chciał wydać swój ostatni wdech, poświęcając swoje własne życie dla tego ognia zemsty, przed jego oczami pojawiła się postać. Ku jego zawiedzeniu owa osoba nie przyszła, aby zabrać go do życia pośmiertnego. Zaś słowa, które wypłynęły z jego ust, były całkowicie inne. 

Oskarżenie o słabość oraz spojrzenie na niego z góry przyczyniło się do tego, że wstał z klęczek i wziął kolejny wdech, gotów do walki. Jednak pomimo tego nie mógł pokonać tej góry przed nim. Postać przed nim stanowiła jego szczyt. Pokazała mu, że pomimo tego, że jego instynkty poddały się tuż po poświęceniu swojego życia dla innych, nadal miał jakąś wartość. 

I nie, nie była to chęć czynienia dobra. Nie o to w tym chodziło. Liczyła się jedynie czysta siła. Moc, dzięki której będzie w stanie pokonać ten szczyt i wspiąć się na jego szczyt. Stało się to jego celem. Punktem docelowym. Obsesją. Sam nie był pewien, co się z nim w owym czasie stało. Pamiętał jedynie chęć stania się silniejszym. 

Był bronią. Potężną, niebezpieczną i chaotyczną bronią. Elementem czyjejś gry, całkowicie zależnym od gracza. Gracza, który coraz bardziej stawał się odległy i nieosiągalny. Jednak jego serce kazało mu podążać za tym. Siła była jego celem. Dzięki niej był w stanie ochronić swoich bliskich. Dzięki niej cały jego świat był bezpieczny. 

Desperacko próbował wspiąć się po tej górze. Górze intelektu, siły oraz perswazji, która z każdym jego krokiem zrzucała go coraz niżej. Kopała, biła i sponiewierała. Aby zachować dany jemu świat, musiał stać się silniejszym. Aby stać się odpowiednio silnym, musiał pokonać Dazai'a. Jednak Dazai stanowił górę. Górę, której nigdy nie miał pokonać. 

Gdzieś na dnie wiedział. Wiedział, że nigdy nie dosięgnie jej szczytu. Nigdy nie usłyszy tych słów, których tak potrzebował. Właśnie. Potrzebował. A co by się stało gdyby je otrzymał? Co by zrobił wtedy? Jego życie straciłoby swój główny cel. Szlak zostałby odkryty, a góra pokonana. Powróciłby do momentu życia z ludzkiego instynktu. Czy jednak nie pozbył się tego instynktu, oddając swoje życie tamtej nocy? 

I chociaż tak desperacko chciał dosięgnąć szczytu góry, widoki, które miał tam zobaczyć, w głębi duszy go przerażały. 

❝OVERPASS❞ bsd oneshotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz