→ fluff

1.7K 136 22
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



NUDZI MI się — żachnął Ranpo, opadając na krzesło z przeciągniętym jękiem. Zaśmiałaś się cicho, siadając tuż obok naburmuszonego chłopaka. Pogładziłaś go po włosach, próbując w jakiś sposób uspokoić tą kulkę nierozładowanej energii. Ciemnowłosy podszedł bliżej, starając się jak najbardziej przyczepić do twojej dłoni. — Nie ma żadnych ciekawych spraw!

— Może dokończysz zaległe sprawy...? — rzuciłaś, wpatrując się w kupkę dokumentów postawionych przy jego biurku. Nawet jeśli był cenionym detektywem, przez co większość papierowej roboty go omijała, to i tak niektóre rzeczy musiał zrobić samodzielnie. 

— Nah, to strata czasu — mruknął niezadowolony, kładąc głowę na biurku. Wyciągnął palec i zaczął szturchać papiery, jakby sprawiały mu okropną przykrość, leżąc po prostu na blacie. — Chcę do domu. 

— Czemu? — zapytałaś, zbierając dokumenty i przekładając je na swoje biurko. Wiedziałaś, że nie powinnaś była tego za niego robić. Jednak jego oczy wpatrywały się w ciebie z tym jasnym błyskiem w zieleni i nie mogłaś mu odmówić. Może i miałaś do niego słabość. Jednak nie było w tym nic złego. 

— Wolałbym rzucić się na kanapę, zjeść coś dobrego, po czym pójść spać — zaczął stękać, przesuwając krzesło w prawo i lewo. Pokręciłaś głową, zerkając na zegarek na dłoni. Spełniłabyś jego prośbę, jednak akurat ten faktor nie zależał od ciebie. 

— Jest dopiero dwunasta. Nie możemy jeszcze iść — stwierdziłaś prosto, siadając przy swoim biurku. Poskładałaś wszystkie papiery i powoli zaczęłaś je studiować, aby móc złożyć odpowiedni raport. 

— Ale ja chcę do domu... — kontynuował Ranpo, rozglądając się po pomieszczeniu. Prawie wszyscy wyszli z agencji, mając na głowie śledztwa, zajęcia czy inne obowiązku. Byłaś pewna, że Dazai zaciągnął gdzieś Kunikidę oraz Atsushiego, sprowadzając na ich trójkę kłopoty. Kenji obiecał, że pomoże jednej z sąsiadek, więc czmychnął szybko do niej, biorąc ze sobą Kyokę. Obydwoje byli w tym samym wieku, dlatego dość szybko się dogadali. 

Sama byłaś zaskoczona pozytywnym odzewem ich relacji. Spodziewałaś się raczej, że przez chłód oraz obojętność dziewczyny nie dogadają się zbytnio. Jednak Kenji był tak pozytywnie nastawiony, że nic nie robił sobie z jej dość drastycznych metod. Chociaż ich charaktery zderzały się w pewien sposób, to nadal byli dziećmi, więc w jakiś sposób złapali wspólny język. Uśmiechnęłaś się w stronę Edogawy. Pomimo posiadania aż dwudziestu sześciu lat na karku nadal wyglądał i zachowywał się jak dziecko. 

— Gdzie jest Yosano? — zapytał, zerkając na ciebie zielonymi oczami. Pokręciłaś jedynie głową, nie mając pojęcia, gdzie poszła ciemnowłosa. Gdybyś miała zgadywać, stawiałabyś, że w tym momencie szalała po szpitalu, używając swojej umiejętności. — Ugh... 

— Aż tak ci przykro, że zostaliśmy we dwójkę? — zaśmiałaś się, podnosząc jedną brew wyżej. Ranpo podniósł głowę, patrząc na ciebie z niezadowoleniem na twarzy. Oparł łokieć o krzesło, po czym położył na dłoni głowę. 

— Nie. Jednak nadal nie mam co robić — mruknął, obracając się na krześle. Zaczął przyglądać się miastu za oknami, po czym ponownie jęknął pod nosem, wstając z miejsca. Podniosłaś głowę, zerkając na niego z ciekawością. Chłopak złapał za krzesło, po czym zaczął go ciągnąć za sobą. Cichy skrzyp odbił się echem. 

— Mogę wiedzieć, co robisz? — rzuciłaś, podnosząc oczy znad kartki. Ciemnowłosy nadal ciągnął krzesło, nie bacząc na fakt, że zapewne rysuje podłogę. Odłożyłaś dokument, przechylając nieznacznie głowę.

— Przesuwam krzesło — odpowiedział prosto Ranpo, skręcając w twoją stronę. Zamrugałaś parę razy oczami, przyglądając się temu, co wyczyniał. Widziałaś już wiele jego akcji, ale pomimo tego jego podejście zawsze w jakiś sposób cię zaskakiwało. 

— To widzę. Wiesz, jeśli chciałeś usiąść obok mnie, to mogłeś pożyczyć krzesło od Atsushiego. Siedzi znacznie bliżej mnie. Nie musiałbyś ciągnąć swojego krzesła przez cały pokój — przypomniałaś mu, tuż przed tym kiedy postawił je obok ciebie. Chłopak wskoczył na niego zadowolony, po czym nachylił się w twoją stronę, łapiąc twoje ramię i używając go jako poduszki. 

— Nie! Moje jest znacznie wygodniejsze! — mruknął, przesuwając policzkiem po twojej ręce. Na początku popatrzyłaś przez chwilę na niego ze spokojem, po czym jedynie uśmiechnęłaś się delikatnie, wracając do pracy. — Ej...! Nie ruszaj ręką!

— Muszę skończyć raport — odpowiedziałaś, ale cofnęłaś lewą dłoń, na której się opierał i zaczęłaś pisać na komputerze tylko jedną ręką. Szło ci to mozolniej, ale najwyraźniej chłopak był zadowolony z tego powodu. 

Skupiłaś się na pracy, wpisując w odpowiednie rubryki dane oraz różne liczby. Z czasem liczba dokumentów robiła się coraz mniejsza, a twoja ręka zaczynała coraz bardziej boleć. Kiedy w końcu skończyłaś wszystko, zerknęłaś na zegarek z cichym westchnieniem. Wskazówki wskazywały godzinę czternastą. Odchyliłaś się do tyłu, prawie nie czując dłoni. Po tym spojrzałaś w kierunku Ranpo i uśmiechnęłaś się delikatnie. 

Chłopak usnął na twoim ramieniu, oplatając twoje ramię jak małpa. Zaśmiałaś się cicho, wpatrując się w jego spokojną, śpiącą twarz. Pogładziłaś go drugą ręką po włosach i nachyliłaś się nad jego sylwetką. W sumie dni, podczas których byliście tylko we dwójkę w agencji, nie były takie złe. Złożyłaś na czubku jego głowy szybki całus, po czym oparłaś na nim głowę, również przymykając oczy. Gdyby nie to może byś zauważyła, jak policzki Ranpo stały się delikatnie różowe. 

❝OVERPASS❞ bsd oneshotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz