- Nie wierzę że Evans się w końcu ze mną umówiła – James wręcz skakał z radości, w każdym razie na pewno nie potrafił ustać w miejscu.
- Nieprawda – powiedziałem nie odrywając oczu od książki którą czytałem, byłem właśnie na ostatnim rozdziale.
- Remi ma rację łosiu, idziemy grupowo pamiętasz? – dodał Syriusz przeczesując sobie ręką włosy. Czekaliśmy na dworze na dziewczyny byśmy razem udali się na naszą umówioną wyprawę do Hogsmeade.
- To taki mały szczegół, najważniejsze że robimy jakieś postępy prawda? – rozczochraniec nie tracił entuzjazmu.
- Jasne James – wydukałem byle go przymknąć bo nie pozwalał mi się skupić.
- Chłopaki czemu jeszcze nie ma Mary? Może zmieniła zdanie. Oczywiście że zmieniła zdanie w końcu po co miałaby gdziekolwiek ze mną wychodzić. O nie, to na pewno był żart i teraz wszyscy się ze mnie śmieją - zaczął panikować Peter który czekał razem z nami na swoją randkę.
- Spokojnie Glizdek – James jak zwykle położył mu rękę na ramieniu.
- Przecież bardzo dobrze znasz Mary i wiesz że ona czegoś takiego nigdy by ci nie wykręciła – dodałem. Chyba trochę się uspokoił więc wróciłem do mojego wcześniejszego zajęcia, jednak nie na długo ponieważ pewien jeleń nie mógł wytrzymać minuty w ciszy.
- Nie będzie ci zimno Łapa? – zapytał szczerze zatroskany.
Znów oderwałem wzrok od książki. Dopiero teraz zauważyłem, że mimo iż brunet miał ciepłe buty i spodnie to jedynym jego okryciem była skórzana kurtka nie mówiąc już o braku czapki, rękawiczek czy szalika.
- A tam – machnął ręką Black.
- Jest już listopad, każdy z nas założył już zimowe kurtki – drążył dalej temat Potter, jednak ktoś mu przerwał.
- Gotowi? – usłyszeliśmy krzyk Meadowes.
- Mhm – mruknąłem poddając się i chowając moją prawie skończoną książkę do torby.
***
- Co dzisiaj nie w humorku Muniek? – założył mi rękę na ramię Łapa gdy przechadzaliśmy się w szóstkę uliczkami wioski. Mary i Peter jakiś czas temu się od nas odłączyli.
- Muniek? – spojrzałem na niego z politowaniem ale również z rozbawieniem. Nie zdążył jednak nic odpowiedzieć bo obok nas pojawiła się McKinnon i zaczęła cos paplać do Syriusza, strasznie mnie to zdenerwowało.
- To gdzie chcecie iść – zagadnęła nas wszystkich Lily widząc moją zirytowaną minę, ale głownie ponieważ Rogacz od dłuższej chwili nie dawał jej spokoju.
- Do Zonka! – od razu wykrzyknął Łapa a Rogacz mu zawtórował.
- Ja bym poszła do Miodowego Królestwa – dodała Marlene.
- Nasi zakochani pewnie są u pani Puddifoot a nie chcemy im przeszkadzać – zauważyła Dorcas. Miała rację ponieważ Herbaciarnia pani Puddifoot była miejscem dla zakochanych par więc gdzie indziej moglibyśmy się ich spodziewać – Ja za to wstąpiłabym do Madame Malkin, podobno w tym roku sprzedają również szaty wyszczuplające. Ja mam idealną figurę – Dorcas jak zawsze pewna siebie, ale nie była w błędzie, uśmiechnąłem się pod nosem – ale musze sprawdzić czy to nie ściema.
- Idę z tobą! – podekscytował się Black.
- Ja wstąpiłabym do Esów i Floresów – powiedziała cicho rudowłosa – ale jeśli nikt nie chce to pójdę kiedy indziej, w końcu przyszliśmy tu razem.
CZYTASZ
Be Over The Moon// wolfstar
FanfictionChciałabym tylko zaznaczyć ze nie podoba mi się nic co tutaj kiedyś napisałam ale moja koleżanka nie pozwala mi usunąć tego fanfiction hehe wiec proszę enjoy ale nie podpisuje się pod moją własną pracę jsbsjsbsjsbsjsbs