Rozdział 14
Wuj Edmund patrzył na mnie rozbawionym wzrokiem, kiedy przygotowywałam sobie nieco spóźnione jak na swoje standardy śniadanie. Babcia kręciła głową, przypominając że niedługo będzie obiad, a ja starałam się nie zwracać na nich uwagi i precyzyjnie przekroić bułkę na pół. Nie miałam zbyt wielkiego apetytu, ale starałam się trzymać postanowienia o codziennym jedzeniu śniadania, z czym miałam problem jeszcze jakiś czas temu.
Posmarowałam pieczywo cienką warstwą masełka i ułożyłam na nim ulubiony serek śmietanowy ze szczypiorkiem. Babcia doskonale wiedziała o mojej słabości do tego produktu i zrobiła spory jego zapas tuż przed moim przyjazdem.
Ułożyłam przygotowane jedzenie na talerzyku i przekręciłam gałkę od palnika, kiedy czajnik wydał z siebie głośny gwizd. Wrzątkiem zalałam torebkę malinowej herbaty i z parującym kubkiem w jednej dłoni oraz talerzykiem w drugiej, zasiadłam do stołu naprzeciw wuja, który błądził wzrokiem po gazecie.
- Tym razem nie piszą nic o wyprzedażach garażowych. Musisz znaleźć inną wymówkę, żeby spotkać się z Adamem. - mruknął niby mimochodem pod nosem, spoglądając na mnie zza prasy. - Podstęp z makowcem nie wypalił? - zmarszczki wokół jego oczu znacznie się uwydatniły informując, że szeroko się uśmiechał w swój cwaniacki sposób. Miał wyjątkowo dobry humor.
Przełknęłam głośno kęs bułki i spiorunowałam go spojrzeniem. Kwestią czasu, było kiedy zacznie się ze mną przekomarzać i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. A mimo to znów poczułam jak zakłopotanie przejmuje kontrolę nad moim ciałem. Nigdy nie lubiłam takich uwag.
- Bardzo śmieszne. - odparłam wreszcie, mrużąc oczy. Odpowiedziało mi jego ciche parsknięcie śmiechem. Jeszcze przez moment wierciłam spojrzeniem dziurę w jego czole, ale po chwili skupiłam całą swoją uwagę tylko i wyłącznie na spożywanym śniadaniu.
W kuchni panowała cisza przerywana niegłośnymi dźwiękami telewizora i pobrzękiwaniami talerzy, które babcia chowała w odpowiednie miejsca. Kiedy upiłam ostatni łyk ciepłej jeszcze herbaty, zmyłam brudne naczynia by nie pozostawiać nic na później. Wytarłam mokre ręce o ściereczkę i odebrałam fartuszek, który podała mi babcia. Zawiązałam go na szyi i biodrach i przystanęłam obok stołu na, którym leżał zeszyt z przepisami. Mniejsze i większe karteczki wystawały z pomiędzy jego kartek, tworząc w nim nieład i sprawiając wrażenie jakoby zeszyt był trzy razy większy i grubszy niż powinien. Nie mogłam się doczekać, by wręczyć zakupiony przepiśnik babci. Dzięki niemu będzie mogła zaprowadzić porządek w swoich zbiorach i łatwiej będzie się jej w nim odnaleźć.
Przewracałam kartki w poszukiwaniu spisu składników na marynatę do ryb. Nie znałam przepisu na pamięć, a babcia zajęta była oczyszczaniem warzyw na sałatkę warzywną. Śledziłam wzrokiem każdą stronę wraz z luźnymi zapiskami i dopiero po przekartkowaniu połowy zeszytu, odnalazłam to czego szukałam.
Postawiłam przed sobą miskę na tyle dużą, by pomieściła kawałki zakupionej ryby i kolejno wsypałam do niej odpowiednie przyprawy. Począwszy od suszonego czosnku, poprzez pieprz, sól, masło, słodką paprykę, olej, a na soku z cytryny skończywszy. Wszystko starannie wymieszałam i podałam babci do oceny. Przyjrzała się cieszy, czubkiem języka dotknęła odrobiny marynaty, którą nabrała na łyżeczkę i skinęła głową.
- Bardzo dobrze.
Uśmiechnęłam się i ułożyłam kawałki ryby tak, by każda była zanurzona w zalewie. Odstawiłam miseczkę do lodówki i pomogłam babci przy warzywach.
- Cieszę się, że tutaj jesteś wiesz? - oderwałam wzrok od krajanych ziemniaków i przerzuciłam go na przygarbioną sylwetkę babci. Siedziała na krzesełku skupiona nad wykonywaną czynnością.
CZYTASZ
PS: Nie zapomnij o mnie [ ZAKOŃCZONE ]
Teen FictionPo latach nieobecności powrót na wieś, gdzie Nina spędziła większą część swojego dzieciństwa miał być ukojeniem. Czymś na rodzaj gorącej kąpieli po długim, ciężkim dniu. To miał być zwykły okres gorących przygotowań przed Bożym Narodzeniem. Czterna...