Dom rodzinny

280 16 0
                                    

Rozdział 19

Rozalia wysadziła mnie na podjeździe mojego rodzinnego domu. Przez chwilę siedziałam w samochodzie, jeszcze raz rozważając jej propozycję pójścia na kawę. Nie wiedziałam co czeka mnie po przekroczeniu progu drzwi, ale nie spodziewałam się niczego dobrego. Czułam na sobie uważne spojrzenie przyjaciółki, która musiała zauważyć moją niepewność, ale nie odezwała się ani słowem. Westchnęłam głośno i kiedy doszłam do wniosku, że nie ma sensu odwlekać tej chwili, sięgnęłam po klamkę od drzwi samochodu. Zgrabna dłoń Rozalii zacisnęła się na moim lewym przedramieniu nim zdążyłam otworzyć je szerzej. 

- Na pewno wszystko w porządku? 

Uśmiechnęłam się na tyle przekonywująco na ile byłam w stanie i skinęłam głową. Przerzuciłam wzrok na piętrowy dom i piękny ogród obok niego. Latem lubiłam czytać w nim książki i odciąć się od tego co skrywało się w ścianach budynku, a o czym nikt inny nie wiedział. Lub udawał, że nie wiedział.

- Tak. Mówiłam, że jestem po prostu zmęczona. 

- Daj znać, kiedy będziesz miała czas się spotkać. - poluzowała uścisk. - Niech to nastąpi jeszcze przed sylwestrem. - zaśmiała się, a ja z grzeczności to odwzajemniłam. 

Skinęłam głową i wyskoczyłam z auta. Z tylnego siedzenia zabrałam swoje bagaże i pchnęłam furtkę znajdującą się przede mną. Stawiałam ostrożne, ale pewne kroki ciągnąc za sobą walizkę na wypadek gdyby rodzice obserwowali mnie przez okno. Nie chciałam wyglądać jak skulona i niepewna siebie dziewczynka. Już taka nie byłam. A bynajmniej nie chciałam taka być. 

Zagryzłam dolną wargę, starając uspokoić się w ten sposób. Dłoń zacisnęłam mocniej na uchwycie, a drugą ręką przekręciłam klucz w zamku czemu towarzyszył przyjemny brzdęk. Kiedy stanęłam w korytarzu panowała cisza. Tak nieskazitelna, że przez moment pozwoliłam sobie na myśl, że moich rodziców nie ma w domu. 

Zsunęłam ze stóp buty, a szal który wisiał na mojej szyi, odwinęłam i zacisnęłam na nim dłonie, idąc w kierunku saloniku. Był dość duży. Z kanapą i fotelami. Mały stoliczek stał na środku, a na nim dwa parujące naczynia. Pierwszym co rzuciło mi się w oczy był brak choinki. Na kanapie miejsce zajmował mój ojciec.

Siedział z laptopem na kolanach i okularami nasuniętymi na nos. Nie uraczył mnie ani jednym spojrzeniem, kiedy stanęłam w progu pomieszczenia. Sięgnął leniwie po filiżankę kawy i dopiero kiedy upił z niej łyk i odstawił z powrotem na spodek, uraczył mnie swoją uwagą. Jeszcze nigdy wcześniej nie był na tyle oziębły w stosunku do mnie co tym razem. 

- Wróciłaś. - stwierdził, odkładając sprzęt na bok. 

- Zawiedziony? 

Uniosłam niekontrolowanie brew do góry, co musiało nadać mi ostrzejszy wyraz twarzy, bo mój tata spojrzał na mnie badawczo i wyprostował się. Zupełnie jakby cokolwiek mogło wywrzeć na nim wrażenie. 

- Raczej zaskoczony. - odparł. - Po występie jaki dałaś ostatnim razem, byłem prawie pewien, że zabawisz tam tak długo na ile to możliwe. - prychnął pod nosem. 

- Po występie jaki ja dałam? - podniosłam ton głosu o kilka decybeli, by podkreślić nacisk na przedostatnie słowo. 

- Prawie wyrzuciłaś nas z rodzinnego domu matki. 

- Prawie wyciągnęliście mnie z niego siłą. - odcięłam. Byłam świadkiem wielu kłótni moich rodziców, ale nigdy sama nie byłam ich uczestnikiem. Nie wiedziałam czego się spodziewać i jak daleko mogłam się posunąć. 

PS: Nie zapomnij o mnie [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz