Na twarzy Snape'a pojawił się grymas, kiedy zobaczył Hermionę siedzącą z Dumbledore'em, ale nic nie powiedział. Podszedł do wolnego fotela i usiadł na nim bez swojej zwyczajnej gracji.
– Był kolejny atak – powiedział ze znużeniem.
Dyrektor skinął głową, wyczarowując trzecią filiżankę, którą za pomocą magii napełnił i posłał w kierunku Mistrza Eliksirów. Gdy wszystko inne zawodzi, zrób herbatę, pomyślała Hermiona. To był zwyczaj, który Dumbledore musiał przejąć od pani Weasley, albo odwrotnie.
– To było do przewidzenia. Byłeś przy tym?
Snape skinął głową.
– Nie wiedzieliśmy, jaki jest nasz cel. W ostatniej chwili zabraliśmy świstoklika, więc nie miałem czasu na ostrzeżenie.
Hermionę martwiła desperacja, którą emanował Mistrz Eliksirów. Jego zimna, obojętna maska była jak zwykle na miejscu, ale w jego głosie pojawiła się gorycz.
– Kto był celem dzisiejszej nocy? – zapytał cicho Dumbledore, pochylając się do przodu. Pytanie zawisło w powietrzu, kiedy Snape patrzył na niego przez kurtynę prostych włosów.
– Aurorzy – powiedział Snape, a po chwili dodał – Shacklebolt.
Dumbledore gwałtownie wciągnął powietrze i ponownie usiadł. Iskierki w jego oczach zgasły natychmiast, kiedy dotarła do niego ta wiadomość.
– Jesteś ranny? – zapytał.
– Nie bardziej niż inni – odparł sarkastycznie Snape.
– Severusie.
– Nic mi nie jest – powiedział stanowczo, odgarniając czarne włosy z twarzy.
Dopiero wtedy mogli zobaczyć krwawą ranę na boku jego twarzy, która kończyła się przy linii włosów, tuż przy skroni. Hermiona wzięła głęboki wdech, widząc wyraźny kontrast między świeżą krwią, a bladą skórą i czarnymi włosami.
– Zapewniam cię – zadrwił, spoglądając w jej kierunku – że nie jest tak źle, jak wygląda. Znalazłem się przez chwilę w krzyżowym ogniu ataku. W przeciwieństwie do innej osoby, którą spotkałem dziś wieczorem, nadal mam głowę na karku.
Hermiona nie była w stanie stłumić głośnego westchnienia, a dyrektor gwałtownie wstał.
– Severusie!
Hermiona siedziała w szoku. Słuchając Snape'a wspominającym o ataku, nie przyszło jej na myśl, że mężczyzna faktycznie został zabity. Przecież był Aurorem. Czyż nie byli oni najpotężniejszymi czarodziejami w społeczności? Jeżeli oni nie mogli przeciwstawić się atakowi śmierciożerców, jakie szanse miała reszta czarodziejskiego świata?
Co więcej, Kingsley Shacklebolt był nie tylko aurorem, ale także członkiem Zakonu. Chociaż rozmawiała z ciemnoskórym mężczyzną tylko kilka razy, wydawał się sympatyczny i życzliwy, pomimo swojej trudnej pracy. Był jednym z czarodziejów, którzy latem transportowali Harry'ego z Privet Drive po powrocie Voldemorta, a dzięki jego szybkiej reakcji w zeszłym roku, uratował życie wielu jej przyjaciół, kiedy śmierciożercy zaatakowali Hogsmeade. Widziała jak pojedynkował się podczas tego ataku i wydawał się potężnym sojusznikiem. Z pewnością byłby w stanie pokonać kilku śmierciożerców. Tak naprawdę nie mógł być...
– Martwy? – mruknęła ledwo słyszalnie, ale Snape ją usłyszał.
– Martwy, panno Granger? – zakpił Snape. – Dlaczego tak myślisz? Włamaliśmy się do jego domu tylko po to, aby z nim życzliwie porozmawiać o światowej polityce.
CZYTASZ
Przed świtem | Before the Dawn | Sevmione
FanfictionHermiona Granger na siódmym roku w Hogwarcie dowiaduje się rzeczy, które zmieniają jej pogląd na wiele spraw. Severus Snape jest jedną z nich. ~•~•~ - Podejdź, Hermiono - powiedział chwytając ją za ramię, a ona zamknęła oczy, zanurzając głowę w myśl...