Rozdział 1

1.1K 47 4
                                    


Było słoneczne popołudnie, a ja wisiałam nad National City, rozmyślając o ostatnich wydarzeniach. Myślałam o tym, co zrobiła Lena i czy będę kiedyś w stanie jej do końca zaufać. Bolało mnie to jak mnie potraktowała. Wykorzystała przeciwko mnie wszystko co mogło mnie zranić, a nawet zabić. Wiem, że ja również ją zraniłam, tak długo zwlekając z powiedzeniem jej, że jestem Supergirl ale chciałam ją chronić, a przynajmniej tak sobie wmówiłam. Tak naprawdę z każdym dniem chciałam powiedzieć jej coraz bardziej ale jednocześnie bałam się, że mnie znienawidzi. Poczuła, że potraktowałam ją jak Luthor'a.

-Brakuje mi jej...- Pomyślałam na głos. Jestem na nią zła, wściekła...ale naprawdę mi jej brakuje. Brakuje mi naszych spotkani, wyżalania się, pocieszania, przytulania...hmm...tego brakuje mi chyba najbardziej przytulania. Łza ścieka mi po policzku, obserwuję jak w zawrotnym tempie spada na ziemie. Po zrobieniu jeszcze jednego okrążenia nad miastem wróciłam do domu. Wzięłam zimny prysznic by ostudzić myśli i poszłam do kuchni po coś do jedzenia. Po chwili weszła Maggie, byłam dość zdziwiona jej wizytą.

- Hej Maggie! Co tam?- pytam próbując dyskretnie dowiedzieć się po co przyszłą.

- Hej. – jej przywitanie było niezbyt entuzjastyczne – Przyszłam dowiedzieć się co u ciebie. Alex strasznie się martwi, twierdzi, że zamknęłaś się w sobie nie odpisujesz nie odbierasz. Coś nie tak?- Już znam powód jej wizyty przyszła w imieniu mojej siostry, jak zawsze, gdy Alex się o mnie zamartwi. Mam ochotę odpowiedzieć, że czuje się strasznie.

-Nie wszystko okej. Po prostu potrzebuje trochę czasu dla siebie - usiadłam na kanapie ze szklanką soku pomarańczowego, który właśnie sobie nalałam. Maggie siada koło mnie, to jeszcze nie koniec wywiadu.

-Karo, gdyby wszystko było okej nie siedziałabyś tutaj tylko w DEO albo pisała nowy artykuł dla CatCo. Mów co się dzieje albo wyciągnę to z ciebie...- Nie zdążyła skończyć, bo dostałam wezwanie, które ratuje mnie przed rozmową, której nie chcę przeprowadzać. Przeprosiłam Maggie i natychmiast wyleciałam z mieszkania.

Lecę do L-Corp gdzie czeka na mnie trzech osiłków z bronią kryptonitową. Nie jest to moje wymarzone miejsce na misje. Pokonuję ich choć z wielkim trudem i bólem, co przypomina mi straszne wydarzenia w Fortecy Samotności. Słyszę dźwięk wezwania z zegarka, z biura Leny. Gdy wchodzę do pomieszczenia widzę kolejnych dwóch mężczyzn. Jednego celującego z broni do Leny drugiego wybiegającego z balkonu z bronią kryptonitową. Skąd do cholery oni wzięli tę broń?! Biuro jest całe przetrzepane; najwyraźniej czegoś szukali. Lena patrzy na mnie ze strachem w oczach. Są cudnie zielone. BOŻE... besztam się w myślach. Wymijam pocisk wycelowany w moją stronę i szybko obalam mężczyznę biegnącego z balkonu. Teraz przyszedł czas aby zająć się tym drugim, patrzy na mnie ze złośliwością w oczach i pociąga za spust. Szybko ruszam w jego stronę i rzucam nim o ścianę. Kula trafia Lenę w ramie, a ta pada na ziemie, traci przytomność. Wtedy do gabinetu wchodzą agenci i aresztują nieprzytomnych oprychów. Z przerażeniem podbiegam do Leny, biorę ją na ręce i zabieram do siedziby DEO.

-Kara! Co się stało!?- Wybiega mi naprzeciw Alex.

- Postrzelili ją w ramie, straciła przytomność.- Mówię i mam wrażenie, że wszyscy wyczuwają w moim głosie przerażenie, co jest rzadkim zjawiskiem w moim przypadku. Alex pokazuje mi skrzydło gdzie mam położyć Lenę. Podpina ją pod aparaturę i usuwa kulę. Saturacja zaczyna spadać, a zielonooka zaczyna mieć drgawki.

-Alex!! Co się dzieje?- Zaczynam panikować.

-Nie mam bladego pojęcia ale nie jest dobrze...- urywa. Wstrzykuje jej jakąś substancje i drgawki ustają. Każe komuś przeprowadzić badania krwi.

Supercorp - Nadzieja na nowy początek [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz