Rozdział 5

602 33 8
                                    

- Kara! -dźwięk mojego imienia wytrącił mnie z zamysłu, otrząsnęłam się i zobaczyłam stojącą przy moim biurku Nie – Wszystko w porządku? Stoję tu od paru minut – Oparłam łokcie na biurku i przetarłam dłońmi twarz

- Tak, jasne – skłamałam – Miałam długi dzień – to akurat była prawda wydawał się dłuższy niż jakikolwiek wcześniej

-Jasne... - niebyła przekonana ale nie dopytywała – No i chyba się nie skończył – wskazała palcem na idącego w naszym kierunku Willa. O nie, zapomniałam. Umówiłam się z nim już jakiś czas temu.

- Gotowa? – spytał podchodząc, a ja siedziałam jak wryta. Ogarnij się to tylko kolacja, nic nieznacząca kolacja – zbeształam się w myślach

- Halo, ziemia do Kary – pomachał mi ręką przed twarzą

- Yyy... Tak możemy iść – wyksztusiłam w końcu

Chwyciłam telefon, wrzuciłam go do torebki, po czym ruszyłam za Willem do wyjścia. Zajęliśmy stoli w pobliskiej restauracji, a on zamówił coś do jedzenia twierdząc, że chce mnie zaskoczyć. Po chwili kelner przyniósł nam po kieliszku wina. Cały czas milczałam, a mój towarzysz mówił coś co w ogóle do minie nie trafiało. Ocknęłam się dopiero gdy podano nam jedzenie. A mianowicie JENDĄ dużą porcie spaghetti. Od razu zrobiłam wielkie oczy. Czy on chciał stworzyć romantyczną aurę rodem z baji Disney 'a?

- Mam nadzieje, że ci się podoba. Chciałem... właściwie teraz to się wydaje głupie. Przepraszam zamówimy coś innego. – wydusił to chyba jednym tchem, miał racje to był głupi pomysł ale nie chciałam, żeby przeze mnie czuł się jak idiota.

- Nie, jest okej. – uspokoiła, od razu się uśmiechnął i podał mi sztućce. Podczas jedzenia wymieniliśmy kilka zdań i uśmiechów, a Dey cały czas mi się przyglądał przez co czułam się jeszcze bardziej niezręcznie. Gdy skończyliśmy jeść, poprawiłam się na krześle i wbiłam wzrok w stół marząc, o tym aby się stąd ulotnić. On jednak nie odpuszczał i chwycił mnie delikatnie za podbródek zmuszając do spojrzenia mu w oczy. Znieruchomiałam. Will podniósł się z krzesła i złożył pocałunek na moich ustach. W tym samym momencie usłyszałam głośny trzask drzwi. Automatycznie odwróciłam głowę w ich kierunku, gdzie za szybą zobaczyłam wybiegającą Lene. No nie, ten dzień nie może już być gorsz. O niczym więcej nie myśląc wybiegłam za nią z restauracji.

- Lena! – podbiegłam do niej i chwyciłam ją za nadgarstek

- Puść mnie! To boli! – wrzasnęła odwracając się do mnie, a ja od razu ją puściłam. Lena zmarszczyła brwi i zaczęła pocierać posiniały nadgarstek drugą ręką. Genialnie – ironicznie pogratulowałam sobie w myślach - jeszcze tylko brakowało, żebym złamała jej rękę.

-Prze...przepraszam – wyjąkałam niepewnie zaciskając ręce w pięści, zielonooka patrzyła na mnie z całkowicie zawiedzioną miną, w mojej głowie echem odbijała się wielka pustka – Bardzo cię boli? – spytałam ujmując delikatnie jej rękę, to było jedyne co mi teraz przyszło do głowy

- Dam radę – syknęła zabierając rękę

-Ja...Ja ci to wyjaśnię – machnęłam ręką w kierunku restauracji

- Nie musisz mi nic wyjaśniać.- wtrąciła spuszczając wzrok

- Ale ja... - nie skończyłam, ponieważ ciemnowłosa nie słuchając mnie wsiadła do samochodu, który odjechał tak samo szybko jak przyjechał. Stałam tak chwile, w ciemnościach oświetlona tylko światłami z dobywającymi się ze sklepów przy ulicy. Oprzytomnił mnie dopiero  Will okrywający mnie moim płaszczem, którego zostawiłam przy stoliku razem ze wszystkimi moimi rzeczami.

Supercorp - Nadzieja na nowy początek [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz