Rozdział 13

419 24 2
                                    


Zanim zaczniecie czytać chciałam przeprosić za takie opóźnienie. Nie będę się rozpisywać czym było spowodowane, ale od teraz rozdziały powinny pojawiać się już normalnie. Miłego czytania:)

-------

Lena wspominała, że Lex przesiaduje w L-corp, dlatego tam się właśnie udaję. Jak przewidziałam siedzi w jej gabinecie. Wchodzę do środka, a on śmieje się na mój widok. Gabinet wygląda inaczej niż ostatnio, gdy tu byłam. Sprawia wrażenie mrocznego. Nowoczesny, delikatny styl, w którym Lena utrzymywała pomieszczenie zastąpił ciężki, klasyczny wystrój w stylu Luthor'a. Wygląda na to, że Lex przejął firmę. Dlaczego Lena mi nie powiedziała? Wbijam w niego wściekły wzrok, czuje jak coraz bardziej wzbiera we mnie złość.

- Nie wstyd ci?! – krzyczę, a on wybucha jeszcze głośniejszym śmiechem- Wykorzystujesz własną siostrę! - podchodzę bliżej, a on wstaje

- Ona próbowała mnie zabić. Chyba jesteśmy kwita, nie sądzisz? – rzuca ironicznie

Jego śmiech dudni w moich uszach, gdy uderza we mnie ten specyficzny rozdzierający ból. Lex celuje we mnie laserem kryptonitowym.

- Co powiesz teraz? Dalej masz zamiar.... właściwie po co ty tu przylazłaś? – opuszcza rękę. Czy naprawdę go to interesuje? Chyba nigdy go nie zrozumiem. Milcze i wbijam w niego gniewny wzrok. Jestem za słaba, żeby mu coś zrobić. – Dobra nie to nie. – wzrusza ramionami, już chce znów we mnie strzelić, ale udaje mi się zebrać siły i zepchnąć go na ścianę. Teraz, gdy ból zanika wściekłość, która buzuje w moich żyłach przejmuje nade mną kontrole, a może sama się jej oddaje. Może po prostu to jest to czego chcę. Rzucam się na niego z taką siłą, że w jego ramie nie wbijam tylko igły, ale prawie całą strzykawkę. Wrzeszczy z ból, próbując oderwać moją rękę, gdy wstrzykuję mu substancję. Krzyczy jeszcze głośniej, kiedy całość wnika do jego organizmu i odbiera mu moce. Z ramienia zaczyna sączyć się krew, a gdy znów odgina głowę w moją stronę widzę ją również pod jego nosem. Widok jego krwi, daje mi niesamowitą satysfakcje, której nigdy nie czułam. Otwiera usta, żeby coś powiedzieć, ale go uderzam. Widok mojej pięści w jego krwi mnie oszałamia i popycha do zrobienia to znowu. Impuls karze mi to powtórzyć jeszcze raz i jeszcze raz. Nie mogę przestać. Wiem, że jeśli tego nie zrobię zabiję go, ale tego właśnie teraz chcę. Zabić go. Wbijam w niego wzrok, jest prawie nieprzytomny, zbieram się by to zakończyć. Dobić gnoja jedną wiązką lasera.

- Kara, nie! – słyszę krzyk Leny i nieruchomieję, nie odwracam się jednak w jej kierunku. – Nie rób tego. To nic nie zmieni. – próbuje mnie zniechęcić

-Gdyby nie on... - czuję jak łzy wzbierają mi do oczu, gdy mi przerywa

- Gdyby nie on nie było by tego dziecka...- powoli podchodzi bliżej – Kara, wiem co czujesz. Wiem jak bardzo chcesz to zrobić, ale to nic nie da. Jeśli go zabijesz on wygra. – Lex zaczyna się śmiać, krztusząc się krwią. Ten dźwięk, każe mi znów go uderzyć – Kara, przestać! – znów krzyczy. Łza spływa mi po policzku, gdy czuję jej dłoń na ramieniu. Lena nagle jęczy z bólu, puszczam Lex'a i łapię ją zanim upada na ziemię.

- Lena, skarbie. Co się dzieje!? – pytam w panice, gdy krzyczy jeszcze głośniej i wygina się w łuk. Chwyta się za brzuch i znów jęczy. Jej głos słabnie. Jestem w kompletnym szoku, nie wiem co mam robić. Podnoszę głowę, kiedy do pomieszczenia wchodzi Alex. Zastyga w wejściu. Jej wzrok wędruje między ledwie oddychającym Lex'em, a mną i Leną. Nie potrafię wydać z siebie nawet dźwięku, by ją ocucić. Na szczęście szybko sama uświadamia sobie co się dzieje i rzuca się na podłogę koło zielonookiej.

- Co się stało? – pyta, a Lena znów się wygina i wydaje z siebie bezgłośny okrzyk. Jej oddech jest przyspieszony, a jej ciało sztywniej, gdy przejeżdżam dłonią po jej brzuchu.

Supercorp - Nadzieja na nowy początek [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz