Rozdział 11

404 24 6
                                    

Tym razem do CatCo weszłam bez większych przeszkód. W środku panowała dziwna cisza i nie było części pracowników. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu Nii, gdy wpadła na mnie jakaś młoda dziewczyna, a wszystkie papiery, które trzymała w rękach rozwiały się po całym pomieszczeniu.

- Bardzo przepraszam – wyszeptała wyraźnie zestresowana, zbierając swoje rzeczy z podłogi

- To nic – schylam się by jej pomóc – Przepraszam, ale kim jesteś? Nigdy cię tu nie widziałam. – pytam zdezorientowana

- To mój drugi dzień. Jestem nową asystentką pani... - dziewczyna podnosi na mnie wzrok i jakby na chwilę zastyga – Pani Denvers – szepcze jeszcze ciszej niż na początku, całkiem zapomniałam, że kazałam Nii ją zatrudnić

-Sky, tak? – upewniam się, a ona nerwowo zaczyna kiwać głową – Spokojnie – podnoszę ostatni papier i pomagam jej wstać, jest cała spięta – Proszę – podaję jej kartki – Okej, oddychaj. Naprawdę nie masz się czym stresować – bierze głęboki oddech i się rozluźnia – Mogłabyś mi powiedzieć, gdzie są wszyscy? – pytam gdy się uspokaja

- Wielu pracowników ma wolne, w końcu za chwile gwiazdka- mówi już nieco pewniej

Święta? To już? Tak dużo się ostatnio dzieje, że zapomniałam. Dlaczego nikt nic nie mówił? Szybko wyjmuje telefon i sprawdzam datę. 20 grudnia. Jeszcze tylko 4 dni. Jak mogłam zapomnieć? Dobrze, że chociaż wiem jaki jest dzień tygodnia.

- Pani Denvers? – budzi mnie Sky, nie lubię jak mówią do mnie per pani ale jej nie poprawiam – Wszystko w porządku? – pyta

- Tak, trochę się zamyśliłam – wyjaśniam – Możesz wracać do pracy – mówię, a ona tylko kiwa głową i siada do swojego biurka, które notabene kiedyś było moje – Sky? – odwracam się do niej

-Tak, proszę pani? – unosi głowę

Znowu powstrzymuje się przed poprawieniem jej. Mimo wszystko lepiej będzie jeśli nie będzie do mnie mówić po imieniu.

- Widziałaś Nie i Cat? – pytam rozglądając się

- Pani Grant i pani Nal, powinny być w pani gabinecie – mówi, nawet na mnie nie patrząc – Mogę w czymś jeszcze pomóc? – pyta z jakby wymuszonym uśmiechem na twarzy i wyczuwalną irytacją w głosie

Od nie śmiałej po aż nadto pewną siebie? Okej, zagram w te grę. Schylam się bardziej i wciskam na twarz uśmiech

- Tak. Napiła bym się kawy, mam nadzieje, że wiesz jaką lubię. – mówię jej prawie prosto w twarz – A i zarezerwuj mi stolik dla dwóch osób, na pewno wiesz gdzie jadam – dodaje cały czas łagodnym tonem, kiwa głową i już chce odejść, ale chwytam ją za rękę – Jeszcze jedno – poważnieje – Nie zachowuj się jakbyś robiła mi łaskę patrząc na mnie, a co dopiero odpowiadając, bo długo tu nie zostaniesz – mina jej rzednie, no widzisz też potrafię być nie miła – Zrozumiałaś? – syczę i ją puszczam

- T-tak -szepcze niepewnie i odchodzi

- Brawo – słyszę za sobą głos Cat i wybucham śmiechem

- Ta praca mi szkodzi – mówię, gdy przestaje się śmiać

- Nie powiedziałabym tak, ludzie czasem po prostu potrzebują kopa w tyłek. A ona sobie zasłużyła – wskazuje w kierunku drzwi

- To prawda. – przyznaje

- Przyznaj, sprawiło ci to trochę satysfakcji. – przygryzam wargę, bo ma racje – Tak tylko troszeczkę. – nie odpuści dopóki się nie przyznam

- No może tak tylko odrobinkę – przyznaje i znów zaczynam się śmiać

- A co tu tak wesoło? – zza pleców Cat wyłania się Nia

Supercorp - Nadzieja na nowy początek [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz